Czwartek, 14 lipca 2016
Kategoria 01. All, 04. Rockhopper, 11. 50-100 km, 2016, 2016. Rockhopper
Armenia #14
Trasa: Goris - Tatev - Sisian
Jeśli poprzednie dwa dni były ciężkie, to ten był super ciężki, chociaż tego nie przewidywałem. Z jednej strony ponad 2 000 podjazdów, ale dystans dużo krótszy niż dzień wczesniej. Okazało się inaczej.
Wyjeżdżam z hotelu kwadrans po 9 i kieruje się w kierunku wyjazdu z miasta. Przez małą pomyłkę nawigacyjną muszę wracać na trasę pokonując prawie 11% ściankę. Za miastem zaczyna się prawie 5-km podjazd. Nie jest zbyt ciężki, chociaż dość mocno grzeje słońce. Po około 16.5 km o 11:00 dojeżdżam do górnej stacji kolejki "Wings of Tatev". W małej kafejce zjadam drugie śniadanie i korzystając z internetu robię kilka pilnych przelewów. Po około 30 minutam ruszam w dół. Czeka mnie prawie 10 - km zjazd do przełomu "Devil's Bridge". Martwi mnie widok klasztoru Tatev, dokładniej widok drogi, która do niego prowadzi. Czeka mnie 6 - km podjazd, który według znaków ma 12 %, do tego w całości szutrowy. Na górze melduję się po niecałych 6h. Na początku zatrzymuje się w małej kafejce na krótki posiłek i uzupełnienie płynów. Po około 30 min idę zwiedzić klasztor, potem jeszcze jadę do oddalonego o 1 km punktu widokowego, z którego jest chyba najbardziej znany widok na klasztor. Około 16:30 wyjeżdżam i kieruję się do wioski Tatev, przez którą prowadzi dalsza droga do Sisian. Po wyjeździe z wioski okazuje się, że trasa prowadzi polną drogą, dość nierówną i kamienistą. Do tego według Garmina czeka mnie 4 km podjazd. Zaczynam mieć małe obawy, z drugiej strony nie mam zbyt dużo opcji do wyboru. Mogę wracać tą samą drogą ze sporym podjazdem, ewentualnie jechac kolejką i kontynuować wietrzną drogą, którą jechałem wczoraj. Oba te warianty nie są do końca pzrekonywujące. Z drugiej strony po 4-km podjeździe czeka mnie 10-km zjazd i to mnie przekonuje do kontynuacji. To był jednak błąd, który kosztował mnie dość sporo sił i czasu.
Podjazd staje się coraz bardziej stromy i w pewnym momencie postanawiam iść z rowerem. Prędkość nie jest dużo niższa, ale zmęczenie tak. Trasę robiłem na ridewithgps.com i miała kolor biały. Liczyłem na jakąś lokalną drogę a to była droga polna. Widziałem co prawda ślady kół, ale o wiele więcej ślady krów i koni. Po około 1.5h krótko przed szczytem podejścia spotykam stado krów i ich właściciela na koniu. Mój rozmówca jest trochę zdziwiony moim widokiem, ale utwierdza mnie w tym, że jest to droga do Sisian. Potwierdza, że czeka mnie kilka kilometrów w dół i około 10 km do asfaltu. Na koniec dodaje, że powinienem dojechać przed zachodem słońca. Początek zjazdu okazuję się dość stromą i mocno zarośniętą drogą, gdzie trudno jest czasami przejechać. W konsekwencji pierwsze kilometry również pokonuję pchając rower. Po około 3 kilometrach droga przechodzi w szutrówkę, którą można juz spokojnie zjeżdżać. Na 53 km dojeżdżam do asfaltu. Jestem zmęczony a jeszcze bardziej spragniony. Wyjeżdżając z Tatev miałem tylko litr wody, która skończyła się dość szybko. Jak na złość nie ma po drodze żadnych źródełek. Na wysokości miejscowości Vorotan robi się ciemno a przede mną jeszcze 20 km jazdy. Na szczęście trafiam na wodę. Jestem totalnie wykończony, część podjazdów pokonuje pieszo. Krótko po 22 widzę przed sobą Sisian, to dodaje mi trochę sił. Do noclegu za Sisian dojeżdżam około 23:00. Jestem totalnie wykończony i zmarznięty. Powinienem jednak wybrać którąś z pozostałych opcji wyjazdu z Tatev.
Widok na Goris
"Wings of Tatev"
Podjazd z "Devil's Bridge" do klasztoru Tatev
"Devil's Bridge"
Klasztor Tatev
Klasztor Tatev
Klasztor Tatev
Klasztor Tatev
Klasztor Tatev
Jeśli poprzednie dwa dni były ciężkie, to ten był super ciężki, chociaż tego nie przewidywałem. Z jednej strony ponad 2 000 podjazdów, ale dystans dużo krótszy niż dzień wczesniej. Okazało się inaczej.
Wyjeżdżam z hotelu kwadrans po 9 i kieruje się w kierunku wyjazdu z miasta. Przez małą pomyłkę nawigacyjną muszę wracać na trasę pokonując prawie 11% ściankę. Za miastem zaczyna się prawie 5-km podjazd. Nie jest zbyt ciężki, chociaż dość mocno grzeje słońce. Po około 16.5 km o 11:00 dojeżdżam do górnej stacji kolejki "Wings of Tatev". W małej kafejce zjadam drugie śniadanie i korzystając z internetu robię kilka pilnych przelewów. Po około 30 minutam ruszam w dół. Czeka mnie prawie 10 - km zjazd do przełomu "Devil's Bridge". Martwi mnie widok klasztoru Tatev, dokładniej widok drogi, która do niego prowadzi. Czeka mnie 6 - km podjazd, który według znaków ma 12 %, do tego w całości szutrowy. Na górze melduję się po niecałych 6h. Na początku zatrzymuje się w małej kafejce na krótki posiłek i uzupełnienie płynów. Po około 30 min idę zwiedzić klasztor, potem jeszcze jadę do oddalonego o 1 km punktu widokowego, z którego jest chyba najbardziej znany widok na klasztor. Około 16:30 wyjeżdżam i kieruję się do wioski Tatev, przez którą prowadzi dalsza droga do Sisian. Po wyjeździe z wioski okazuje się, że trasa prowadzi polną drogą, dość nierówną i kamienistą. Do tego według Garmina czeka mnie 4 km podjazd. Zaczynam mieć małe obawy, z drugiej strony nie mam zbyt dużo opcji do wyboru. Mogę wracać tą samą drogą ze sporym podjazdem, ewentualnie jechac kolejką i kontynuować wietrzną drogą, którą jechałem wczoraj. Oba te warianty nie są do końca pzrekonywujące. Z drugiej strony po 4-km podjeździe czeka mnie 10-km zjazd i to mnie przekonuje do kontynuacji. To był jednak błąd, który kosztował mnie dość sporo sił i czasu.
Podjazd staje się coraz bardziej stromy i w pewnym momencie postanawiam iść z rowerem. Prędkość nie jest dużo niższa, ale zmęczenie tak. Trasę robiłem na ridewithgps.com i miała kolor biały. Liczyłem na jakąś lokalną drogę a to była droga polna. Widziałem co prawda ślady kół, ale o wiele więcej ślady krów i koni. Po około 1.5h krótko przed szczytem podejścia spotykam stado krów i ich właściciela na koniu. Mój rozmówca jest trochę zdziwiony moim widokiem, ale utwierdza mnie w tym, że jest to droga do Sisian. Potwierdza, że czeka mnie kilka kilometrów w dół i około 10 km do asfaltu. Na koniec dodaje, że powinienem dojechać przed zachodem słońca. Początek zjazdu okazuję się dość stromą i mocno zarośniętą drogą, gdzie trudno jest czasami przejechać. W konsekwencji pierwsze kilometry również pokonuję pchając rower. Po około 3 kilometrach droga przechodzi w szutrówkę, którą można juz spokojnie zjeżdżać. Na 53 km dojeżdżam do asfaltu. Jestem zmęczony a jeszcze bardziej spragniony. Wyjeżdżając z Tatev miałem tylko litr wody, która skończyła się dość szybko. Jak na złość nie ma po drodze żadnych źródełek. Na wysokości miejscowości Vorotan robi się ciemno a przede mną jeszcze 20 km jazdy. Na szczęście trafiam na wodę. Jestem totalnie wykończony, część podjazdów pokonuje pieszo. Krótko po 22 widzę przed sobą Sisian, to dodaje mi trochę sił. Do noclegu za Sisian dojeżdżam około 23:00. Jestem totalnie wykończony i zmarznięty. Powinienem jednak wybrać którąś z pozostałych opcji wyjazdu z Tatev.
Widok na Goris
"Wings of Tatev"
Podjazd z "Devil's Bridge" do klasztoru Tatev
"Devil's Bridge"
Klasztor Tatev
Klasztor Tatev
Klasztor Tatev
Klasztor Tatev
Klasztor Tatev
- DST 79.12km
- Teren 25.00km
- Czas 09:29
- VAVG 8.34km/h
- VMAX 40.50km/h
- Temperatura 30.0°C
- HRmax 143 ( 78%)
- HRavg 104 ( 56%)
- Kalorie 8084kcal
- Podjazdy 2223m
- Sprzęt Specialized Rockhopper SL
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 13 lipca 2016
Kategoria 01. All, 04. Rockhopper, 12. 100-200 km, 2016, 2016. Rockhopper
Armenia #13
Trasa: Yeghegnadzor - Goris
To kolejny ciężki dzień. Tym razem do licznych podjazdów (ponad 1 900 m w pionie) doszedł silny wiatr, który wiał przez cały dzień oczywiście w twarz. Wyjeżdżam z Yeghegnadzor około 9:30, jest ładna słoneczna pogoda, jedzie się przyjemnie, chociaż pod wiatr. Pierwsze kilometry to lekki zjazd, więc wiatr aż tak nie pzreszkadza. Po około 27 km zatrzymuję się w małej restauracji na lunch i uzupełnienie płynów. 30 - minutowa przerwa i jadę dalej. Zaczyna się główny podjazd tego dnia, na wysokość 2 300+. Jest ciepło, więc jadę bardzo spokojnie. Na trasie jest spory ruch, dość często przejeżdżają samochody i tiry na irańskich numerach. Po około 10 km podjazdu zatrzymuje się przy mnie mały bus i oferuje podwiezienie. Dziękuję i jadę dalej, chociaż w dalszej części kilka razy żałowałem tej decyzji. Ciągle wieje i mam chicha nadzieję, że po drugiej stronie góry wiatr ustanie. Na szczyt dojeżdżam po około 6.5h od wyjazdu, zaliczając tylko 46 km. Po drugiej stronie mam szeroką dolinę i oczywiście wiatr wiejący w twarz. Chociaż głównie zjeżdżam, mam problemy z rozpędzeniem się powyżej 30 km/h. Po około 85 km zatrzymuję się na kolejny posiłem i uzupełnienie płynów. Za chwile czeka mnie kolejny, ponad 10-km podjazd. Powoli zbliża się zmierzch, jest coraz chłodniej. Wyjeżdżając z Yerevania zostawiłem w hotelu na przechowanie sporo rzeczy, w tym wiatrówkę. Nie planowałem jazdy nocnej, a tu taka niespodzianka. Nie brałem też zbyt silnej lampki przedniej, tylko małą Sigmę. Końcowy zjazd do Goris pokonuję już w ciemnościach. Ze względu na słabe oświetlenie i chłód jadę bardzo powoli. Dojeżdżam do hotelu przed 22. Jestem wykończony.
W drodze do Goris
W drodze do Goris
WW drodze do Goris
To kolejny ciężki dzień. Tym razem do licznych podjazdów (ponad 1 900 m w pionie) doszedł silny wiatr, który wiał przez cały dzień oczywiście w twarz. Wyjeżdżam z Yeghegnadzor około 9:30, jest ładna słoneczna pogoda, jedzie się przyjemnie, chociaż pod wiatr. Pierwsze kilometry to lekki zjazd, więc wiatr aż tak nie pzreszkadza. Po około 27 km zatrzymuję się w małej restauracji na lunch i uzupełnienie płynów. 30 - minutowa przerwa i jadę dalej. Zaczyna się główny podjazd tego dnia, na wysokość 2 300+. Jest ciepło, więc jadę bardzo spokojnie. Na trasie jest spory ruch, dość często przejeżdżają samochody i tiry na irańskich numerach. Po około 10 km podjazdu zatrzymuje się przy mnie mały bus i oferuje podwiezienie. Dziękuję i jadę dalej, chociaż w dalszej części kilka razy żałowałem tej decyzji. Ciągle wieje i mam chicha nadzieję, że po drugiej stronie góry wiatr ustanie. Na szczyt dojeżdżam po około 6.5h od wyjazdu, zaliczając tylko 46 km. Po drugiej stronie mam szeroką dolinę i oczywiście wiatr wiejący w twarz. Chociaż głównie zjeżdżam, mam problemy z rozpędzeniem się powyżej 30 km/h. Po około 85 km zatrzymuję się na kolejny posiłem i uzupełnienie płynów. Za chwile czeka mnie kolejny, ponad 10-km podjazd. Powoli zbliża się zmierzch, jest coraz chłodniej. Wyjeżdżając z Yerevania zostawiłem w hotelu na przechowanie sporo rzeczy, w tym wiatrówkę. Nie planowałem jazdy nocnej, a tu taka niespodzianka. Nie brałem też zbyt silnej lampki przedniej, tylko małą Sigmę. Końcowy zjazd do Goris pokonuję już w ciemnościach. Ze względu na słabe oświetlenie i chłód jadę bardzo powoli. Dojeżdżam do hotelu przed 22. Jestem wykończony.
W drodze do Goris
W drodze do Goris
WW drodze do Goris
- DST 116.11km
- Czas 09:22
- VAVG 12.40km/h
- VMAX 49.10km/h
- Temperatura 30.0°C
- HRmax 139 ( 75%)
- HRavg 101 ( 55%)
- Kalorie 6320kcal
- Podjazdy 1971m
- Sprzęt Specialized Rockhopper SL
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 12 lipca 2016
Kategoria 01. All, 04. Rockhopper, 12. 100-200 km, 2016, 2016. Rockhopper
Armenia #12
Trasa: Yerevan - Yeghegnadzor
Ten dzień dał mi nieźle w kość, ale po kolei.
O północy ruszamy z siostrą na lotnisko Zvartnots. Jest około 20 stopni i przez większość dystansu z górki, więc po około 30 minutach docieramy na miejsce. Odbieram z przechowalni karton i zaczynam pakować rowej mojej siostry do wyjazdu. Idzie całkiem sprawnie i po około 40 min jesteśmy gotowi do czekowania. Niestety okazuje się, że samolot już na starcie w Warszawie ma opóźnienie, które przekłada się na przesunięte czekowanie, czekamy więc dodatkowe 40 min lekko przysypiając. Po załatwieniu formalności moja siostra znika w strefie wolnocłowej a ja wracam do hotelu trochę pospać. Dojeżdżam około 3:30 planując pospać około 5h. Wstaję według planu, zaliczam śniadanie i zaczynam pakowanie. Część rzeczy zostawiam na przechowanie w hotelu i około 10:30 ruszam w drogę do Yeghegnadzor. Trasa to około 122 km, opcjonalnie rozważałem opcję zajechania do Surb Karapet i Noravank, to dodatkowe 30 km i kilkaset metrów w pionie. Skończyło się tylko na planach.
Początek, to wyjazd z Yerevania, lekko z górki (około 100 m). Po około 15 km docieram do nowej drogi betonowej do Araratu. Trasę tę pokonywałem w drugim dniu pobytu odwiedzając Khor Virap. Około 12:00 po 30 km jazdy zatrzymuję się w znajomym barze na obiad. Sałatka i shisz kebab dodają energii na dalszą jazdę. 40 km do zjazdu na Yeghegnadzor "mija jak z bicza strzelił", udaje mi się osiągnąć średnią z jazdy na poziomie 26 km/h. Po skręccie na wschód prędkość spada poniżej 20 km/h. Z jednej strony zaczyna wiać w twarz, z drugiej zaczynam prawie 40-km podjazd. W miejscowości Vedi a następnie Shaghap uzupełniam płyny i jak się później okaże, to było dużo za mało. Do 50 km nachylenie jest znikome, optycznie wydaje się, że jest z górki a jednak jest minimalnie pod górę. Potem nachylenie systematycznie wzrasta do 3-5% aż do 70 km. Kolejne 10 km to podjazdy z nachyleniem od 7 do prawie 10%, do tego z nieba leje się żar. Na 75 km odcina mi zupełnie prąd, czuję lekkie skurcze w łydkach i zupełnie nie mam siły jechać. W konsekwencji kolejne 1.5 km pokonuję pieszo pchając rower. Dodatkowo kończy mi się woda. Na około 1.5 km przed końcem podjazdu wjeżdżam do wioski Lusashogh, gdzie rozglądam się za sklepem, niestety jest tylko kranik z wodą źródlaną, dobrze, że chociaż to. Odświeżam się, napełnim bidon i zaczynam walkę z końcówką podjazdu. Ostatecznie wjeżdżam aż na 2030 m n.p.m. pokonując w pionie prawie 1 000 m od wyjazdu z Yerevania. Przede mną ponad 8 km zjazdu i nieziemskie widoki. Zaraz na początku zjazdu dojeżdżam do drogi prowadzącej do Surb Karapet, ale widząc, że jest ona szutrowa, do tego cofa się względem tego co juz pzrejechałem, daję sobie spokój i jadę dalej. W połowie zjazdu wjeżdżam na drogę Yeraskh - Goris i natychmiast zwiększa się ruch samochodowy. Powoli zaczynam rozglądać się za jakimś posiłkiem, ale jak na złość nic nie ma, do tego mam przed sobą ponad 3-km podjazd o nachyleniu dochodzącym do 6%. Od 91 km zaczyna się ponad 15-km zjazd, w którym utracę prawie całą wypracowaną wysokość. Utrata całej wysokości na krótkim odcinku oznacza, że zjazd był dużo bardziej stromy w odczuciu niż podjazd. Modliłem się, aby wytrzymały moje klocki hamulcowe. Na około 95 km zatrzymuję się w małej kafejce na posiłek i uzupełnienie płynów. Krótka przerwa i jadę dalej. Po pzrejechaniu przez miejscowość Areni słynącą z produkcji wina, na około 110 km dojeżdżam do zjazdu do Noravank. Dojazd i powrót to dodatkowe 15 km i około 400 m przewyższenia. Jest już po 18, dlatego jadę dalej do Yeghegnadzor. Jak na złość, ostatnie 6 km to kolejny podjazd, z czego najgorsze czeka mnie już w mieście. Wydaje się, że mój Guest House został zbudowany w najwyższym punkcie miasteczka. Około 20:30, po 10 h od wyjazdu z Yerevania docieram na miejsce. Jestem totalnie zmordowany a jutro czeka mnie 134 km do Goris i ponad 2 100 m przewyższenia.
W drodze do Yeghegnadzor (chyba najlepsza widoczność na Ararat w czasie mojego pobytu)
W drodze do Yeghegnadzor
W drodze do Yeghegnadzor
Okolice Yeghegnadzor
Okolice Yeghegnadzor
Ten dzień dał mi nieźle w kość, ale po kolei.
O północy ruszamy z siostrą na lotnisko Zvartnots. Jest około 20 stopni i przez większość dystansu z górki, więc po około 30 minutach docieramy na miejsce. Odbieram z przechowalni karton i zaczynam pakować rowej mojej siostry do wyjazdu. Idzie całkiem sprawnie i po około 40 min jesteśmy gotowi do czekowania. Niestety okazuje się, że samolot już na starcie w Warszawie ma opóźnienie, które przekłada się na przesunięte czekowanie, czekamy więc dodatkowe 40 min lekko przysypiając. Po załatwieniu formalności moja siostra znika w strefie wolnocłowej a ja wracam do hotelu trochę pospać. Dojeżdżam około 3:30 planując pospać około 5h. Wstaję według planu, zaliczam śniadanie i zaczynam pakowanie. Część rzeczy zostawiam na przechowanie w hotelu i około 10:30 ruszam w drogę do Yeghegnadzor. Trasa to około 122 km, opcjonalnie rozważałem opcję zajechania do Surb Karapet i Noravank, to dodatkowe 30 km i kilkaset metrów w pionie. Skończyło się tylko na planach.
Początek, to wyjazd z Yerevania, lekko z górki (około 100 m). Po około 15 km docieram do nowej drogi betonowej do Araratu. Trasę tę pokonywałem w drugim dniu pobytu odwiedzając Khor Virap. Około 12:00 po 30 km jazdy zatrzymuję się w znajomym barze na obiad. Sałatka i shisz kebab dodają energii na dalszą jazdę. 40 km do zjazdu na Yeghegnadzor "mija jak z bicza strzelił", udaje mi się osiągnąć średnią z jazdy na poziomie 26 km/h. Po skręccie na wschód prędkość spada poniżej 20 km/h. Z jednej strony zaczyna wiać w twarz, z drugiej zaczynam prawie 40-km podjazd. W miejscowości Vedi a następnie Shaghap uzupełniam płyny i jak się później okaże, to było dużo za mało. Do 50 km nachylenie jest znikome, optycznie wydaje się, że jest z górki a jednak jest minimalnie pod górę. Potem nachylenie systematycznie wzrasta do 3-5% aż do 70 km. Kolejne 10 km to podjazdy z nachyleniem od 7 do prawie 10%, do tego z nieba leje się żar. Na 75 km odcina mi zupełnie prąd, czuję lekkie skurcze w łydkach i zupełnie nie mam siły jechać. W konsekwencji kolejne 1.5 km pokonuję pieszo pchając rower. Dodatkowo kończy mi się woda. Na około 1.5 km przed końcem podjazdu wjeżdżam do wioski Lusashogh, gdzie rozglądam się za sklepem, niestety jest tylko kranik z wodą źródlaną, dobrze, że chociaż to. Odświeżam się, napełnim bidon i zaczynam walkę z końcówką podjazdu. Ostatecznie wjeżdżam aż na 2030 m n.p.m. pokonując w pionie prawie 1 000 m od wyjazdu z Yerevania. Przede mną ponad 8 km zjazdu i nieziemskie widoki. Zaraz na początku zjazdu dojeżdżam do drogi prowadzącej do Surb Karapet, ale widząc, że jest ona szutrowa, do tego cofa się względem tego co juz pzrejechałem, daję sobie spokój i jadę dalej. W połowie zjazdu wjeżdżam na drogę Yeraskh - Goris i natychmiast zwiększa się ruch samochodowy. Powoli zaczynam rozglądać się za jakimś posiłkiem, ale jak na złość nic nie ma, do tego mam przed sobą ponad 3-km podjazd o nachyleniu dochodzącym do 6%. Od 91 km zaczyna się ponad 15-km zjazd, w którym utracę prawie całą wypracowaną wysokość. Utrata całej wysokości na krótkim odcinku oznacza, że zjazd był dużo bardziej stromy w odczuciu niż podjazd. Modliłem się, aby wytrzymały moje klocki hamulcowe. Na około 95 km zatrzymuję się w małej kafejce na posiłek i uzupełnienie płynów. Krótka przerwa i jadę dalej. Po pzrejechaniu przez miejscowość Areni słynącą z produkcji wina, na około 110 km dojeżdżam do zjazdu do Noravank. Dojazd i powrót to dodatkowe 15 km i około 400 m przewyższenia. Jest już po 18, dlatego jadę dalej do Yeghegnadzor. Jak na złość, ostatnie 6 km to kolejny podjazd, z czego najgorsze czeka mnie już w mieście. Wydaje się, że mój Guest House został zbudowany w najwyższym punkcie miasteczka. Około 20:30, po 10 h od wyjazdu z Yerevania docieram na miejsce. Jestem totalnie zmordowany a jutro czeka mnie 134 km do Goris i ponad 2 100 m przewyższenia.
W drodze do Yeghegnadzor (chyba najlepsza widoczność na Ararat w czasie mojego pobytu)
W drodze do Yeghegnadzor
W drodze do Yeghegnadzor
Okolice Yeghegnadzor
Okolice Yeghegnadzor
- DST 147.67km
- Czas 08:57
- VAVG 16.50km/h
- VMAX 50.90km/h
- Temperatura 30.0°C
- HRmax 149 ( 81%)
- HRavg 110 ( 60%)
- Kalorie 6800kcal
- Podjazdy 1850m
- Sprzęt Specialized Rockhopper SL
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 11 lipca 2016
Kategoria 2016. Rockhopper, 2016, 10. 0-50 km, 04. Rockhopper, 01. All
Armenia #11
Trasa: Yerevan (po mieście)
Po zmianie trasy i wcześniejszym przyjeździe do Yerevania planowałem dzisiaj pojechać do klasztoru Geghard. Niestety przez ostatnie 2 dni miałem jakieś dziwne bóle brzucha, dlatego postanowiłem zrobić małą regenarację. Po śniadaniu towarzyszę siostrze w małych zakupach przed wyjazdem. Po zakupach postanawiamy zrobić sobie małą przejażdżkę po mieście i odwiedzić miejsce pamięci ludobójstwa Ormian oraz pomnik "Matki Armenii". Dodatkowo zaliczam krótką wizytę na dworcu kolejowym, gdzie sprawdzałem połączenia z miasteczkiem Ararat. Liczyłem na to, że będzie jakieś poranne połączenie i podjadę około 50km pociągiem. Trasę tę pokonywałem w ubiegłym tygodniu w drodze do Khor Virap. Niestety, pierwszy pociąg jedzie tam po 15, więc czeka mnie jazda aż od samego Yerevania.
W nocy czeka mnie jeszcze jazda z siostrą na lotnisko, która nad ranem odlatuje do Warszawy, potem jazda do Yeghegnadzor i dalej do Goris. Następne 5 dni to trasa Yerevan - Yeghegnadzor - Goris - Tatev - Sisian - Yeghegnadzor - Yerevan. Dużo dłuższe dystanse i duuużo większe przewyższenia. Prawie 550 km i 10 000 m przewyższeń.
Mauzoleum ludobójstwa Ormian w 1915 roku
Pomnik "Matki Armenii"
Po zmianie trasy i wcześniejszym przyjeździe do Yerevania planowałem dzisiaj pojechać do klasztoru Geghard. Niestety przez ostatnie 2 dni miałem jakieś dziwne bóle brzucha, dlatego postanowiłem zrobić małą regenarację. Po śniadaniu towarzyszę siostrze w małych zakupach przed wyjazdem. Po zakupach postanawiamy zrobić sobie małą przejażdżkę po mieście i odwiedzić miejsce pamięci ludobójstwa Ormian oraz pomnik "Matki Armenii". Dodatkowo zaliczam krótką wizytę na dworcu kolejowym, gdzie sprawdzałem połączenia z miasteczkiem Ararat. Liczyłem na to, że będzie jakieś poranne połączenie i podjadę około 50km pociągiem. Trasę tę pokonywałem w ubiegłym tygodniu w drodze do Khor Virap. Niestety, pierwszy pociąg jedzie tam po 15, więc czeka mnie jazda aż od samego Yerevania.
W nocy czeka mnie jeszcze jazda z siostrą na lotnisko, która nad ranem odlatuje do Warszawy, potem jazda do Yeghegnadzor i dalej do Goris. Następne 5 dni to trasa Yerevan - Yeghegnadzor - Goris - Tatev - Sisian - Yeghegnadzor - Yerevan. Dużo dłuższe dystanse i duuużo większe przewyższenia. Prawie 550 km i 10 000 m przewyższeń.
Mauzoleum ludobójstwa Ormian w 1915 roku
Pomnik "Matki Armenii"
- DST 23.11km
- Czas 01:52
- VAVG 12.38km/h
- VMAX 39.80km/h
- Temperatura 30.0°C
- HRmax 143 ( 78%)
- HRavg 84 ( 45%)
- Kalorie 1270kcal
- Podjazdy 371m
- Sprzęt Specialized Rockhopper SL
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 10 lipca 2016
Kategoria 2016. Rockhopper, 2016, 11. 50-100 km, 04. Rockhopper, 01. All
Armenia #10
Trasa: Tsaghkunk - Yerevan
Standardowo wstajemy po 08:00 i krótko po 9 jesteśmy w trasie. Pamiętając wczorajszy dojazd do Tsaghkunk postanawiamy kontynuować jazdę i nie wracać do Sevan. Pierwsze 20 km to jazda głównie w dół przez Hrazdan w kierunku autostrady Yerevan - Sevan. Po dojeździe postanawiamy jechać równoległą drogą (według mapy zwanej "Old Sevan Highway"). Był to strzał w dziesiątkę, droga prowadziła przez małe wioski i pola z prawie zerowym ruchem samochodowym. Na początku mamy do pokonania ponad 300 m w górę, ale potem już do końca z górki, aż do samego Yerevania. W Yerevaniu meldujemy się około 14, dużo szybciej, niż się spodziewaliśmy.
Standardowo wstajemy po 08:00 i krótko po 9 jesteśmy w trasie. Pamiętając wczorajszy dojazd do Tsaghkunk postanawiamy kontynuować jazdę i nie wracać do Sevan. Pierwsze 20 km to jazda głównie w dół przez Hrazdan w kierunku autostrady Yerevan - Sevan. Po dojeździe postanawiamy jechać równoległą drogą (według mapy zwanej "Old Sevan Highway"). Był to strzał w dziesiątkę, droga prowadziła przez małe wioski i pola z prawie zerowym ruchem samochodowym. Na początku mamy do pokonania ponad 300 m w górę, ale potem już do końca z górki, aż do samego Yerevania. W Yerevaniu meldujemy się około 14, dużo szybciej, niż się spodziewaliśmy.
- DST 65.93km
- Teren 2.00km
- Czas 03:17
- VAVG 20.08km/h
- VMAX 53.60km/h
- Temperatura 30.0°C
- HRmax 160 ( 87%)
- HRavg 113 ( 61%)
- Kalorie 2684kcal
- Podjazdy 389m
- Sprzęt Specialized Rockhopper SL
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 lipca 2016
Kategoria 01. All, 04. Rockhopper, 11. 50-100 km, 2016, 2016. Rockhopper
Armenia #9
Trasa: Vanadzor - Dilijan - Sevan - Tsaghkunk
Dzisiaj kontynuujemy jazdę w kierunku Yerevania. W planie trasą z Vanadzor, przed Dilijan, Sevan do Tsaghkunk. Dystans ponad 80 km i ponad 1 500 m przewyższenia. Z Vanadzor wyruszamy około 09:30 i zaczynamy prawie 14 km podjazd z ponad 500 m przewyższenia. Jest ciepło, dlatego jedziemy bardzo spokojnie. Na szczycie podjazdu średnia z jazdy na poziomie 9.5 km/h. Trochę nas to zmęczyło, dlatego ucieszyłem się ze zjazdu aż do Dilijan. Niestety na początku wiatr w twarz, przez co trudno było się rozpędzić powyżej 25 km/h. Po kilku kilometrach wiatr ucichł, ale zjeżdżałem spokojnie co jakis czas zatrzymując sie i czekając na siostrę. Ponad 20-km zjazd skończył się dość szybko w Dilijan, gdzie zatrzymalismy się na obiad. Jeszcze wczoraj moja siostra miała obawy o kawałek zaraz za Dilijan. Z jednej strony czekała nas ponad 15-km serpentyna z 700-metrowym przewyższeniem, do tego prawie 2-km tunel. Dlatego też w planie było zorganizowanie mojej siostrze transportu do wyjazdu z tunelu. Ja planowałem pokonać tę trasę na rowerze, ale zanim skończyłem obiad postanowiłem dołączyc do siostry. Bez problemu udałop nam się znaleźć marszrutkę, która za 5 000 dram(około 40 PLN) zawiozła nas na drugą stronę tunelu. Z jednej strony zaoszczędziliśmy około 20km, z drugiej przynajmniej 2h, które potrzebowałbym na pokonanie tej trasy. Po drugiej stronie tunelu jestesmy na wysokości około 2 000 m n.p.m. i zaczynamy spokojny zjad w kierunku jeziora Sevan. Dość szybko dojeżdżamy do półwyspu, gdzie robimy przerwę na zwiedzanie kompleksu Sevanavank. Jest to chyba najbardziej oblegane przez turystów miejsce, które widzieliśmy w ciągu ostatniego tygodnia, dlatego po krótkiej wizycie kontynuujemy jazdę do Tsaghkunk. Droga krajowa okazuje się dość dziurawą szutrówką, dlatego jestesmy szczęśliwi po dojechaniu na miejsce.
W pierwotnym planie wyprawy w kolejnym dniu mielismy jechać wzdłuz jeziora a następnie pzrejechać przez góry do miejscoości Goght, niedaleko klasztoru Geghard. Na tej trasie po 50 km jazdy wzdłuz jeziora czekał nas ponad 15 km podjazd z ponad 1 200 m przewyższenia. Z doświadczenia wiedziałem, że w przypadku mojej siostry będzie to niemozliwe, dlatego jeszcze w Vanadzor zmieniamy plany. Zamiast jechać do Goght, planujemy powrót do Yerevania.
Widok na Vanadzor
Sevannavank
Sevannavank
Sevannavank
Dzisiaj kontynuujemy jazdę w kierunku Yerevania. W planie trasą z Vanadzor, przed Dilijan, Sevan do Tsaghkunk. Dystans ponad 80 km i ponad 1 500 m przewyższenia. Z Vanadzor wyruszamy około 09:30 i zaczynamy prawie 14 km podjazd z ponad 500 m przewyższenia. Jest ciepło, dlatego jedziemy bardzo spokojnie. Na szczycie podjazdu średnia z jazdy na poziomie 9.5 km/h. Trochę nas to zmęczyło, dlatego ucieszyłem się ze zjazdu aż do Dilijan. Niestety na początku wiatr w twarz, przez co trudno było się rozpędzić powyżej 25 km/h. Po kilku kilometrach wiatr ucichł, ale zjeżdżałem spokojnie co jakis czas zatrzymując sie i czekając na siostrę. Ponad 20-km zjazd skończył się dość szybko w Dilijan, gdzie zatrzymalismy się na obiad. Jeszcze wczoraj moja siostra miała obawy o kawałek zaraz za Dilijan. Z jednej strony czekała nas ponad 15-km serpentyna z 700-metrowym przewyższeniem, do tego prawie 2-km tunel. Dlatego też w planie było zorganizowanie mojej siostrze transportu do wyjazdu z tunelu. Ja planowałem pokonać tę trasę na rowerze, ale zanim skończyłem obiad postanowiłem dołączyc do siostry. Bez problemu udałop nam się znaleźć marszrutkę, która za 5 000 dram(około 40 PLN) zawiozła nas na drugą stronę tunelu. Z jednej strony zaoszczędziliśmy około 20km, z drugiej przynajmniej 2h, które potrzebowałbym na pokonanie tej trasy. Po drugiej stronie tunelu jestesmy na wysokości około 2 000 m n.p.m. i zaczynamy spokojny zjad w kierunku jeziora Sevan. Dość szybko dojeżdżamy do półwyspu, gdzie robimy przerwę na zwiedzanie kompleksu Sevanavank. Jest to chyba najbardziej oblegane przez turystów miejsce, które widzieliśmy w ciągu ostatniego tygodnia, dlatego po krótkiej wizycie kontynuujemy jazdę do Tsaghkunk. Droga krajowa okazuje się dość dziurawą szutrówką, dlatego jestesmy szczęśliwi po dojechaniu na miejsce.
W pierwotnym planie wyprawy w kolejnym dniu mielismy jechać wzdłuz jeziora a następnie pzrejechać przez góry do miejscoości Goght, niedaleko klasztoru Geghard. Na tej trasie po 50 km jazdy wzdłuz jeziora czekał nas ponad 15 km podjazd z ponad 1 200 m przewyższenia. Z doświadczenia wiedziałem, że w przypadku mojej siostry będzie to niemozliwe, dlatego jeszcze w Vanadzor zmieniamy plany. Zamiast jechać do Goght, planujemy powrót do Yerevania.
Widok na Vanadzor
Sevannavank
Sevannavank
Sevannavank
- DST 68.02km
- Teren 10.00km
- Czas 04:01
- VAVG 16.93km/h
- VMAX 45.60km/h
- Temperatura 30.0°C
- HRmax 160 ( 87%)
- HRavg 115 ( 62%)
- Kalorie 4040kcal
- Podjazdy 657m
- Sprzęt Specialized Rockhopper SL
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 8 lipca 2016
Kategoria 01. All, 04. Rockhopper, 11. 50-100 km, 2016, 2016. Rockhopper
Armenia #8
Trasa: Haghpat - Alaverdi - Vanadzor
Wyruszamy z hotelu około 09:15. Na początku zjazd o 300m w pionie do Alaverdii, gdzie zatrzymujemy się na uzupełnienie płynów. Jest pochmurno, temperatura w granicach 20 stopni, idealna do jazdy. Po kilkunastu kilometrach zaczyna lekko padać, ale nie na tyle mocno, zbyśmy robili przerwę. Po całodniowej regenaracji moja siostra jedzie bez żadnych problemów. Jedziemy spokojnie, utrzymując średnią z jazdy na poziomie 15 km/h, chociaż trasa prawie na całym odcinku pnie się w górę. Po około 35 km robimy przerwę na posiłek w malutkim, przydrożnym barze. W czasie naszego postoju mija nas para rowerzystów na bardzo dziwnym rowerze. Z jednej strony rower w typie tandemu, ale przód to poziomka, tył rower standardowy. Wygląda niestandardowo, do tego jest dość mocno obładowany bagażem. Na jednym z postojów spotykamy sie ponownie i okazuje się, że para pochodzi z Francji. Po 40 km wyszło słońce i aż do samego Vanadzoru był lekki upał. Około 15 meldujemy się w dzisiejszymmiejscu noclegowym, małym B&B. Po wczorajszym dniu z ponad 1000 m przewyższenia, dzisiaj dodatkowo ponad 1100 m, które trochę odczuwałem. Jutro przez Dilijan jedziemy w okolice jeziora Sevan.
Wyjazd z Haghpat
Kanion rzeki Debed
Kościół w Vanadzor
Wyruszamy z hotelu około 09:15. Na początku zjazd o 300m w pionie do Alaverdii, gdzie zatrzymujemy się na uzupełnienie płynów. Jest pochmurno, temperatura w granicach 20 stopni, idealna do jazdy. Po kilkunastu kilometrach zaczyna lekko padać, ale nie na tyle mocno, zbyśmy robili przerwę. Po całodniowej regenaracji moja siostra jedzie bez żadnych problemów. Jedziemy spokojnie, utrzymując średnią z jazdy na poziomie 15 km/h, chociaż trasa prawie na całym odcinku pnie się w górę. Po około 35 km robimy przerwę na posiłek w malutkim, przydrożnym barze. W czasie naszego postoju mija nas para rowerzystów na bardzo dziwnym rowerze. Z jednej strony rower w typie tandemu, ale przód to poziomka, tył rower standardowy. Wygląda niestandardowo, do tego jest dość mocno obładowany bagażem. Na jednym z postojów spotykamy sie ponownie i okazuje się, że para pochodzi z Francji. Po 40 km wyszło słońce i aż do samego Vanadzoru był lekki upał. Około 15 meldujemy się w dzisiejszymmiejscu noclegowym, małym B&B. Po wczorajszym dniu z ponad 1000 m przewyższenia, dzisiaj dodatkowo ponad 1100 m, które trochę odczuwałem. Jutro przez Dilijan jedziemy w okolice jeziora Sevan.
Wyjazd z Haghpat
Kanion rzeki Debed
Kościół w Vanadzor
- DST 56.13km
- Teren 3.00km
- Czas 04:11
- VAVG 13.42km/h
- VMAX 36.30km/h
- Temperatura 25.0°C
- HRmax 165 ( 90%)
- HRavg 119 ( 65%)
- Kalorie 4014kcal
- Podjazdy 961m
- Sprzęt Specialized Rockhopper SL
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 7 lipca 2016
Kategoria 01. All, 04. Rockhopper, 11. 50-100 km, 2016, 2016. Rockhopper
Armenia #7
Trasa: Haghpat - Alaverdi - Sanahin - Akner - Sanahin - Alaverdi - Haghpat
Wstajemy około 08:30 i po śniadaniu idziemy zwiedzać klasztor Haghpat. Po zwiedzaniu moja siostra zaczyna regenerację a ja ruszam do Sanahin, klasztoru który znajduje sie po drugiej stronie kanionu. Postanawiam sprawdzić północny wyjazd z Haghpat. Droga, która jest przedłużeniem naszej drogi dojazdowej pomimo żółtego koloru na mapie oraz numeru okazuje się polną szutrówką z licznymi kamienistymi odcinkami. Po około 4 km zjazdu docieram do drogi M6 (Yerevan - Tbilisi) i jadę w kierunku Alaverdi. Droga mija Alaverdi i wspina się do miejscowości Sanahin, gdzie jest zespół klasztorny o tej samej nazwie. Jest gorąco, do tego cały czas pod górę. Po wizycie w Sanahin jadę dalej do miekscowości Anker, gdzie według mapy powinien być stary koścół. Zjeżdżam dość sporo w dół, potem sporo w górę aby dowiedzieć się, że z kościoła został tylko kawałek frontowej ściany. Wracam przez Sanahin do Alaverdi, skąd miałem dalej jechać do Akori. Mam już w nogach ponad 30 km i prawie 700 m podjazdu, dlatego widząc sporą ściankę zatrzymuję się na mały popas w sklepie. Po małej przerwie odpuszczam jazdę do Akori. Jadę do dworca kolejowego Sanahin (który nie leży w miejscowości Sanahin) i dowiaduję się, że lokalny pociąg o którym znalazłem informacje w Internecie nie kursuje. Przejeżdżam przez Alaverdi i jadę znaną z wczoraj trasą do Haghpat. Dojeżdżam do hotelu przed 17. To był pierwszy dzień z sumą przewyższeń ponad 1 000 m.
Piesza wycieczka do kompleksu Haghpat
Haghpat
Haghpat
Haghpat
Droga wyjazdowa z Haghpat, oznaczona kolorem żółtym na mapie i numerem, w rzeczywistości polna szutrówka
Sanahin
Sanahin
Sabahin
Sanahin
Sanahin
Pozostałości koścoła w Akner
Widok na Haghpat z drugiej strony kanionu (droga Sanahin - Akner)
W drodze do Akner
Fabryka miedzi w Alaverdi
Rzeka Debed
Wstajemy około 08:30 i po śniadaniu idziemy zwiedzać klasztor Haghpat. Po zwiedzaniu moja siostra zaczyna regenerację a ja ruszam do Sanahin, klasztoru który znajduje sie po drugiej stronie kanionu. Postanawiam sprawdzić północny wyjazd z Haghpat. Droga, która jest przedłużeniem naszej drogi dojazdowej pomimo żółtego koloru na mapie oraz numeru okazuje się polną szutrówką z licznymi kamienistymi odcinkami. Po około 4 km zjazdu docieram do drogi M6 (Yerevan - Tbilisi) i jadę w kierunku Alaverdi. Droga mija Alaverdi i wspina się do miejscowości Sanahin, gdzie jest zespół klasztorny o tej samej nazwie. Jest gorąco, do tego cały czas pod górę. Po wizycie w Sanahin jadę dalej do miekscowości Anker, gdzie według mapy powinien być stary koścół. Zjeżdżam dość sporo w dół, potem sporo w górę aby dowiedzieć się, że z kościoła został tylko kawałek frontowej ściany. Wracam przez Sanahin do Alaverdi, skąd miałem dalej jechać do Akori. Mam już w nogach ponad 30 km i prawie 700 m podjazdu, dlatego widząc sporą ściankę zatrzymuję się na mały popas w sklepie. Po małej przerwie odpuszczam jazdę do Akori. Jadę do dworca kolejowego Sanahin (który nie leży w miejscowości Sanahin) i dowiaduję się, że lokalny pociąg o którym znalazłem informacje w Internecie nie kursuje. Przejeżdżam przez Alaverdi i jadę znaną z wczoraj trasą do Haghpat. Dojeżdżam do hotelu przed 17. To był pierwszy dzień z sumą przewyższeń ponad 1 000 m.
Piesza wycieczka do kompleksu Haghpat
Haghpat
Haghpat
Haghpat
Droga wyjazdowa z Haghpat, oznaczona kolorem żółtym na mapie i numerem, w rzeczywistości polna szutrówka
Sanahin
Sanahin
Sabahin
Sanahin
Sanahin
Pozostałości koścoła w Akner
Widok na Haghpat z drugiej strony kanionu (droga Sanahin - Akner)
W drodze do Akner
Fabryka miedzi w Alaverdi
Rzeka Debed
- DST 51.67km
- Teren 15.00km
- Czas 04:21
- VAVG 11.88km/h
- VMAX 43.20km/h
- Temperatura 30.0°C
- HRmax 139 ( 75%)
- HRavg 104 ( 56%)
- Kalorie 3089kcal
- Podjazdy 1007m
- Sprzęt Specialized Rockhopper SL
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 6 lipca 2016
Kategoria 01. All, 04. Rockhopper, 10. 0-50 km, 2016, 2016. Rockhopper
Armenia #6
Trasa: Yerevan (po mieście do Północnego Dworca Autobusowego) - Dilijian (marszrutka) - Alaverdi (Taxi) - Haghpat
Wyjeżdżamy z hotelu przed 11 i powoli kierujemy się w kierunku Dworca Północnego. Mamy sporo czasu, dlatego około 1 km przed dworcem zatrzymujemy się na drugie śniadanie. Po małym popasie dojeżdżamy na dworzec, ale nie widzimy naszego środka transportu. Okazuje się, że miał dzień wcześniej awarię i dzisiaj nie pojedzie. Jedyną opcją jest dojazd do miasteczka Dilijian, skąd powinniśmy się dostać do Vanadzoru. Pakujemy rowery do marszrutki płacąc za dodatkowo zajęte miejsca i o 14 ruszamy w trasę. Po drodze wpadamy w sporą ulewę, przez co dojeżdżamy na miejsce z małym opóźnieniem. Na miejscu okazuje się, że najbliższy transport do Vanadzoru jest dopiero rano, dlatego decydujemy się na jazdę zdezelowaną taksówką. Cena za dojazd do Vanadzoru jest bardzo atrakcyjna, dlatego w czasie jazdy uzgadniamy dojazd aż do Alaverdii, gdzie dojeżdżamy około 17.
Z Alaverdii pozostaje do przejechania niecałe 11 km, ale na ostatnich 4 km jest prawie 300 m przewyższenia. Trasa, którą moja siostra pokonuje prowadząc rower w końcówce powoduje mały kryzys i myśli o powrocie do Polski. Uzgadniamy, że następnego dnia siostra odpocznie od roweru a ja objadę sam lokalne klasztory.
Drugie śniadanie w drodze do Dworca Północnego
Gotowi do drogi do Dilijan
Drugi kryzys mojej siostry na podjeździe do Haghpat
Okolice Haghpat
Podjazd do Haghpat
Wyjeżdżamy z hotelu przed 11 i powoli kierujemy się w kierunku Dworca Północnego. Mamy sporo czasu, dlatego około 1 km przed dworcem zatrzymujemy się na drugie śniadanie. Po małym popasie dojeżdżamy na dworzec, ale nie widzimy naszego środka transportu. Okazuje się, że miał dzień wcześniej awarię i dzisiaj nie pojedzie. Jedyną opcją jest dojazd do miasteczka Dilijian, skąd powinniśmy się dostać do Vanadzoru. Pakujemy rowery do marszrutki płacąc za dodatkowo zajęte miejsca i o 14 ruszamy w trasę. Po drodze wpadamy w sporą ulewę, przez co dojeżdżamy na miejsce z małym opóźnieniem. Na miejscu okazuje się, że najbliższy transport do Vanadzoru jest dopiero rano, dlatego decydujemy się na jazdę zdezelowaną taksówką. Cena za dojazd do Vanadzoru jest bardzo atrakcyjna, dlatego w czasie jazdy uzgadniamy dojazd aż do Alaverdii, gdzie dojeżdżamy około 17.
Z Alaverdii pozostaje do przejechania niecałe 11 km, ale na ostatnich 4 km jest prawie 300 m przewyższenia. Trasa, którą moja siostra pokonuje prowadząc rower w końcówce powoduje mały kryzys i myśli o powrocie do Polski. Uzgadniamy, że następnego dnia siostra odpocznie od roweru a ja objadę sam lokalne klasztory.
Drugie śniadanie w drodze do Dworca Północnego
Gotowi do drogi do Dilijan
Drugi kryzys mojej siostry na podjeździe do Haghpat
Okolice Haghpat
Podjazd do Haghpat
- DST 22.16km
- Czas 02:11
- VAVG 10.15km/h
- VMAX 37.10km/h
- Temperatura 25.0°C
- HRmax 144 ( 78%)
- HRavg 94 ( 51%)
- Kalorie 2776kcal
- Podjazdy 684m
- Sprzęt Specialized Rockhopper SL
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 5 lipca 2016
Kategoria 01. All, 04. Rockhopper, 11. 50-100 km, 2016, 2016. Rockhopper
Armenia #5
Trasa: Yerevan - Ashtarak - Hovhannavank - Ashtarak - Yerevan
Wyjeżdżamy z hotelu po śniadaniu, przejeżdżamy obok fabryki ArArAt, pomnika ludobójstwa i kierujemy się do głównej drogi M1. Nie jest zbyt gorąco, ale jedziemy bardzo spokojnie. Na 20 km zjeżdżamy z głównej drogi i przejeżdżamy przez miasteczko Ashtarak, gdzie chcemy odwiedzić 3 stare kościoły. Pierwszy z nich "Surp Sargis" to mały kościółek na wzgórzu, do którego udaję się w pojedynkę. Po krótkiej sesji zdjęciowej wracam do siostry i ruszamy dalej. Okazuje się, że w tylnym kole mam małego flaka, dopompowuje i jedziemy dalej. Drugi kościół to "Karmravor" z oryginalnym dachem z VII w n.e.. Trzeci z planowanych kościołów wymagał jazdy w przeciwnym kierunku, dlatego postanowiliśmy jechać dalej do głównej atrakcji dnia. Po drodze w miejscowości Mughni zatrzymujemy się na zwiedzanie kościoła "Surp Gevork". Po kolejnych 4 km dojeżdżamy do Hovhannavank, gdzie spędzamy dość sporo czasu. W drodze powrotnej w Ashtarak odbijamy z głównej drogi M1 na H6 a następnie H4, którą dojeżdżamy do Yerevania.
Surp Sargis w Ashtarak
Karmravor
Surp Gevork
Hovhannavank
Hovhannavank
Hovhannavank
Wyjeżdżamy z hotelu po śniadaniu, przejeżdżamy obok fabryki ArArAt, pomnika ludobójstwa i kierujemy się do głównej drogi M1. Nie jest zbyt gorąco, ale jedziemy bardzo spokojnie. Na 20 km zjeżdżamy z głównej drogi i przejeżdżamy przez miasteczko Ashtarak, gdzie chcemy odwiedzić 3 stare kościoły. Pierwszy z nich "Surp Sargis" to mały kościółek na wzgórzu, do którego udaję się w pojedynkę. Po krótkiej sesji zdjęciowej wracam do siostry i ruszamy dalej. Okazuje się, że w tylnym kole mam małego flaka, dopompowuje i jedziemy dalej. Drugi kościół to "Karmravor" z oryginalnym dachem z VII w n.e.. Trzeci z planowanych kościołów wymagał jazdy w przeciwnym kierunku, dlatego postanowiliśmy jechać dalej do głównej atrakcji dnia. Po drodze w miejscowości Mughni zatrzymujemy się na zwiedzanie kościoła "Surp Gevork". Po kolejnych 4 km dojeżdżamy do Hovhannavank, gdzie spędzamy dość sporo czasu. W drodze powrotnej w Ashtarak odbijamy z głównej drogi M1 na H6 a następnie H4, którą dojeżdżamy do Yerevania.
Surp Sargis w Ashtarak
Karmravor
Surp Gevork
Hovhannavank
Hovhannavank
Hovhannavank
- DST 64.73km
- Czas 04:14
- VAVG 15.29km/h
- VMAX 43.30km/h
- Temperatura 30.0°C
- HRmax 150 ( 81%)
- HRavg 105 ( 57%)
- Kalorie 3812kcal
- Podjazdy 834m
- Sprzęt Specialized Rockhopper SL
- Aktywność Jazda na rowerze