Informacje

  • Wszystkie kilometry: 46068.44 km
  • Km w terenie: 3272.64 km (7.10%)
  • Czas na rowerze: 100d 12h 56m
  • Prędkość średnia: 19.09 km/h
  • Suma w górę: 140276 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy magicjade.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

41. Brevety

Dystans całkowity:5118.55 km (w terenie 14.00 km; 0.27%)
Czas w ruchu:241:03
Średnia prędkość:21.23 km/h
Maksymalna prędkość:64.30 km/h
Suma podjazdów:19426 m
Maks. tętno maksymalne:178 (97 %)
Maks. tętno średnie:153 (83 %)
Suma kalorii:90142 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:269.40 km i 12h 41m
Więcej statystyk
Sobota, 20 kwietnia 2013 Kategoria 01. All, 03. Tricross, 13. 200-300 km, 2013. Tricross, 41. Brevety

Brevet 200 km

Trasa:
  • DST 211.39km
  • Czas 08:47
  • VAVG 24.07km/h
  • VMAX 40.50km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 168 ( 90%)
  • HRavg 143 ( 77%)
  • Kalorie 7093kcal
  • Podjazdy 588m
  • Sprzęt Specialized Tricross Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 27 października 2012 Kategoria 01. All, 03. Tricross, 11. 50-100 km, 2012. Tricross, 41. Brevety

Brevet 200 km - Chotomów

Trasa: Chotomów - Nowy Dwór Mazowiecki - Nasielsk - Pułtusk

PK 1 - Chotomów
Koniec sezonu 2012 zaplanowany został w Chotomowie. Na starcie zapowiadała się całkiem spora grupa zawodników, ale nienajlepsza prognoza pogody ograniczyła stawke do 8 osób. Wśród odważnych byli: Jacek Kozioł (jeden z rekordzistów BBT 2012), Cezary Urzyczyn (najlepszy polski czas na PBP 2011), Remigiusz Siudziński (start w Race around Austria 2012), Jacek Chmielewski, Krzysztof Żelazowski, Lucyna Nowak (Fundacja Randonneurs Polska), Bartłomiej Smoczyński i ja.

PK 2 - Nasielsk
Dla mojego kolegi Bartka to pierwszy tak długi dystans, dlatego postanawiamy jechać spokojnym tempem. Równo o 08:00 wyjeżdża 6 zawodników na trasę (Jacek i Czarek wyjechali kilka minut później). Nasze spokojne tempo oznacza, że już na dojeździe do głównej drogi zostajemy w tyle. W drodze do Nowego Dworu Mazowieckiego mija nas Jacek i Czarek.
Jest chłodno, ale bez opadów, więc jazda nie sprawia większych problemów. W Zakroczymiu skręcamy na północ i zaczynamy walczyć z bocznym wiatrem wiejącym ze wschodu. najgorsze jest to, że za kilka kilometrów będziemy jechać na wschód i będzie wiało w twarz.
W Starej Wronie wjeżdżamy na drogę 571 do Nasielska i zaczyna się zabawa z wiatrem. W oddali widzimy jednego z zawodników, do którego powoli sie zbliżamy. Jeszcze przed Nasielskiem doganiamy Lucynę i we trójkę około 10:45 meldujemy się na punkcie kontrolnym.
Po około 30min zbieramy się do wyjazdu, zaczyna padać śnieg. Przed samym wyjazdem z punktu pojawia się Krzysztof, który ze względu na warunki pogodowe postanowił zawrócić. Pod wpływem naszego bojowego nastawienia postanawia przejechać z nami kawałek przed powrotem.

PK 3 - Wyszków
Po wyjeździe z punktu zaczyna padać spory śnieg, czasami wilgotny a czasami zmrożony. Mijam Krzysztofa, który postanowił zawrócić a po jakimś czasie zauważam brak Bartka. Zatrzymuję się, czekam chwilę a nastepnie dzwonię. Okazuje się, że Bartek postanowił wrócić z Krzysztofem.
Podczas mojego czekania na Bartka Lucyna odjechała i od tego momentu jechałem sam. Śnieg coraz mocniejszy, do tego coraz silniejszy wiatr. Silny na tyle, że musiałem jechac na naljżejszych przełożeniach z prędkością poniżej 15km/h.
Jedyna nadzieja w tym, że w drodze powrotnej mogło wiać w plecy.
Zanim dojechałem do Pułtuska miałem totalnie przemoczone i zmarzniętę ręce. Chociaż nie byłem totalnie przemoczony, czułem dodatkowe kilogramy wody, która wsiąkła w kurtkę.

W Pułtusku na rozjeździe drogi 61 zamiast jechać na Augustów skręcam na Warszawę. Postanawiam zrezygnować z dalszej jazdy trasą brevetu i przy sprzyjającym wietrze dojechać przez Serock i Legionowo do Chotomowa. Kilkaset metrów po skręcie zatrzymuje się na stacji Statoil na mały posiłek i wysuszenie rękawic. Rozmawiam z Lucyną, która wyjechała za Pułtusk i też zatrzymała się na stacji benzynowej. Lucyna również postanawia przerwać brevet i po kilku minutach pojawia się rozdygotana z zimna na Statoil. Pierwotne plany jazdy do Chotomowa skończyły się siedzeniem na stacji przez kolejne 2 godziny i czekaniem na transport do Chotomowa.

Na mecie okazało się, że tylko 3 osoby dojechały do mety (Jacek Kozioł, Cezary Urzyczyn i Jacek Chmielewski), chociaż ze względu na złe warunki pogodowe pojechały z Nasielska trasą skróconą. W opinii wszystkich był to najbardziej zimowy brevet w historii

Podsumowanie
Cóż, nie udało się ukończyć brevetu, ale w tych warunkach byłoby to niemożliwe. Pozostaje mi czekać na nowy sezon i kolejne wyzwania.
  • DST 82.54km
  • Czas 04:14
  • VAVG 19.50km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • HRmax 175 ( 95%)
  • HRavg 153 ( 83%)
  • Kalorie 3766kcal
  • Podjazdy 287m
  • Sprzęt Specialized Tricross Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 lipca 2012 Kategoria 01. All, 03. Tricross, 14. 300-400 km, 2012. Tricross, 41. Brevety

Brevet 600 km

Trasa:
  • DST 326.39km
  • Czas 16:09
  • VAVG 20.21km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 34.0°C
  • Kalorie 1538kcal
  • Sprzęt Specialized Tricross Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 lipca 2012 Kategoria 01. All, 03. Tricross, 13. 200-300 km, 2012. Tricross, 41. Brevety

Brevet 400 km - Białystok

Trasa: Białystok (Jaroszówka) - Waliły Stacja - Krynki - Kuźnica - Dąbrowa Białostocka - Przewięź - Rygol - Dąbrowa Białostocka

Kolejny brevet w sezonie 2012, tym razem 400km. Po ostatnim brevecie (300 km) byłem totalnie zmęczony, dlatego tym razem postanowiłem przejechać dystans spokojnie, najlepiej w II strefie pulsu. Dodatkowym utrudnieniem była prognoza pogody, upał w ciągu dnia, burze w nocy. W pamięci miałem też 400-kę w ubiegłym roku, kiedy dojechałem do Przewięzi (225 km).

PK 1 - Białystok (Jaroszówka)
Na starcie pojawiło się tylko 5 osób, Irek, Grzegorz, Maciek, Wojtek i ja. Ruszam w trasę jako pierwszy, równo o 06:00. Dziwi mnie to, że przez pierwsze kilometry nie dochodzi mnie reszta, czyżby pojechali nowym odcinkiem obwodnicy? Wszystko wraca do normy na wylotówce z Białegostoku, cała czwórka mija mnie i znika w oddali. Zgodnie z założeniem ustawiłem pulsometr na II strefę (110-128 bmp) i staram sie jechać w wyznaczonej strefie, chociaż na podjazdach puls skacze powyżej planowanej wartości.
Około 3km przed kolejnym punktem mija mnie czołówka, która jedzie na kolejny punkt. Mały postęp w porównaniu z ubiegłym rokiem, kiedy mijalismy się około 5km przed punktem. Do kolejnego punktu kontrolnego dojeżdżam w całkiem dobrym nastroju.

Całkowity dystans - 37.53 km
Całkowity czas jazdy - 01:44:19
Całkowite przewyższenie - 184 m
HR max - 146
HR avg - 123

PK 2 - Waliły Stacja
Z punktu kontrolnego wyjeżdżam po niecałych 15 minutach. Przez ponad 20km wracam tą samą drogą, nastepnie przejeżdżam przez las do Supraśla. W Supraślu odbijam na stację aby zatankować Camelbaka. Za Supraślem zaczynają się małe górki, do tego dochodzi kiepski asfalt. Powoli mam problemy z utrzymaniem założonego pulsu. To chyba efekt rosnącej temperatury, pomimo poranka temperatura na poziomie 28 stopni. Do kolejnego punktu kontrolnego w Krynkach dojeżdżam w całkiem dobrej kondycji około 11:15.

Całkowity dystans - 102.80 km
Całkowity czas jazdy - 04:58:57
Całkowite przewyższenie - 554 m
HR max - 152
HR avg - 127

PK 3 - Krynki
Po uzupełnieniu płynów w Camelbaku i bidonie, zjedzeniu pączka i wypiciu zimnej coli o 11:30 wyruszam w dalszą trasę. Jedzie się całkim dobrze, chociaż temperatura oscyluje w granicach 32-34 stopni. Lekkie podjazdy zaliczam spokojnie, na zjazdach staram się maksymalnie odpoczywać. Do kolejnego punktu kontrolnego dojeżdżam około 13:45. Standardowo uzupełniam płyny i ruszam dalej.

Całkowity dystans - 149.31 km
Całkowity czas jazdy - 07:13:15
Całkowite przewyższenie - 817 m
HR max - 162
HR avg - 132

PK 4 - Kuźnica
Temperatura powoli rośnie, miejscami licznik wskazuje 38 stopni. Mam też wrażenie, że rozgrzany asfalt mięknie, przez co trudniej mi się jedzie. Pochłaniam duże ilości płynów, dodatkowo co jakiś czas polewam głowę zimną wodą. Pomimo upału jedzie mi się całkim dobrze i jestem w stanie utrzymać prędkość średnią na w miarę stałym poziomie. Około 15:30 dojeżdżam do kolejnego punktu kontrolnego.

Całkowity dystans - 179.62 km
Całkowity czas jazdy - 08:42:33
Całkowite przewyższenie - 988 m
HR max - 162
HR avg - 134

PK 5 - Dąbrowa Białostocka
W ubiegłym roku na tym punkcie spotkałem się z zawodnikami, którzy mieli już za sobą dodatkowe 100km trasy. Dlatego po wyjeździe z punktu wyglądam zawodników jadących na metę. Ku mojemu zdziwieniu nie spotykam nikogo do ronda w Lipsku, gdzie odbijam na Augustów. To chyba najnudniejsza część trasy, długa prosta, której końca nie widać. W ubiegłym roku na tym odcinku miałem spory kryzys i dojechałem tylko do najbliższego punktu kontrolnego. Tym razem jedzie mi się dużo lepiej niż przed rokiem. W Augustowie omijam skręt i zaliczam przejazd przez centrum. Do kolejnego punktu w Przewięzi dojeżdżam około 18:15. Dzwonię do Lucyny, która jest na kolejnym punkcie i dowiaduję się, że Wojtek zakończył jazdę w Przewięzi.

Całkowity dystans - 231.36 km
Całkowity czas jazdy - 11:07:31
Całkowite przewyższenie - 1098 m
HR max - 153 (po 10h od startu musiałem zrestartować trening na pulsometrze)
HR avg - 141

PK 6 - Przewięź
Do kolejnego punktu pomimo rosnącego bólu tyłka jedzie mi się bardzo dobrze. To chyba efekt obniżenia temperatury i pokonania dłuższego dystansu niz przed rokiem. Po dojeździe do kolejnego punktu kontrolnego okazuje się, że na ostatnim odcinku moja średnia prędkość wzrosła o 0.3km/h. Do Rygola dojeżdżam około 20:10. Na punkcie jest dochodzący do siebie Wojtek. Spędzam tutaj ponad godzinę. Przebieram się w świerze ciuchy i przy okazji moczę stopy w zimnej rzece. Przy okazji zauważam dwa odciski na stopach. Około 21:15 wyjeżdżam w dalszą trasę.

Całkowity dystans - 263.25 km
Całkowity czas jazdy - 12:35:21
Całkowite przewyższenie - 1142 m
HR max - 153
HR avg - 139

PK 7 - Rygol
Kilkanaście minut po wyjeździe zaczyna zapadać zmierzch. Jedzie mi się całkiem dobrze. Jest dużo chłodniej. Dzięki dwóm parom spodenek i podwójnej wkładce nie odczuwam wogóle bólu tyłka. Zaczynam jednak odczuwać odciski na stopach, szczególnie na twardszych przełożeniach. Droga do Lipska mija bardzo szybko. Za Lipskiem dopada mnie kryzys. Jest juz totalnie ciemno, w oddali widzę światła kolejnego punktu oraz nadchodzącą z zachodu burzę. Jednocześnie coraz większy ból odczuwam w stopach, jadę na najlżejszym przełożeniu. Odcinek do kolejnego punktu jadę z prędkością niewiele większą niż 10km/h. Na kolejnym punkcie melduje się o 23:10.

Całkowity dystans - 296.98 km
Całkowity czas jazdy - 14:25:16
Całkowite przewyższenie - 1265 m
HR max - 153
HR avg - 139

PK 8 - Dąbrowa Białostocka
Ostatni odcinek przed Dąbrową Białostocką totalnie zmniejszył motywację do dalszej jazdy (mam chyba jakiś problem z motywacją). Po krótkiej przerwie dzwonię do Lucyny aby poinformowac o zakończeniu jazdy. Odbiera Grzegorz, który kilkanaście minut wcześniej dojechał na metę. Grzegorz organizuje transport, po około godzinie przyjeżdża Irek i zabiera mnie z trasy. Podczas oczekiwania na Irka powoli wracała chęć do jazdy, ale głupio było ciągnąć go taki kawał na darmo.
W domu jestem około 01:30. Podobno po godzinie rozpętała się ogromna burza i ulewa, ja tego nie słyszałem, spałem jak zabity.

Podsumowanie
Niestety nie udało mi się ukończyć całego dystansu. Pomimo porażki, było kilka pozytywnych aspektów:
- Ogólne zmęczenie było dużo mniejsze niż po przejechaniu brevetu 300km, to chyba efekt spokojnej jazdy przez cały dystans.
- Udało mi się pobić osiągnięcie sprzed roku w przejechanym dystansie (dodatkowe 2 punkty kontrolne)
- Z 5 osób startujących tylko 2 ukończyły brevet i w pozostałej 3 zaliczyłem najdłuższy dystans.
- W porównaniu z ubiegłorocznym brevetem miałem identyczną prędkość średnią i o wiele lepsze samopoczucie na mecie.
  • DST 296.99km
  • Czas 14:25
  • VAVG 20.60km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 38.0°C
  • HRmax 162 ( 88%)
  • HRavg 134 ( 73%)
  • Kalorie 10634kcal
  • Podjazdy 1265m
  • Sprzęt Specialized Tricross Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 czerwca 2012 Kategoria 01. All, 03. Tricross, 41. Brevety, 14. 300-400 km, 2012. Tricross

Brevet 300 km - Białystok

Trasa: Białystok - Krynki - Kuźnica - Dąbrowa Białostocka - Lipsk - Mikaszówka - Rygol - Mikaszówka - Lipsk - Dąbrowa Białostocka - Kuźnica - Krynki - Białystok

PK 1 - Białystok Jaroszówka
Kolejny brevet, tym razem do przejechania jest 300 km. Trasa pokrywa się w dużej części z brevetami 200 i 400 km. Na start dojeżdżam samochodem o 06:20. Kilkanaście minut później pojawia się Paweł, Irek, Grzegorz z Lucyną (organizator), Krzysztof, Jarek i Sylwek.

PK 2 - Krynki
Po załatwieniu formalności o 7:00 prawie w komplecie (Jarek został aby przeparkować samochód) ruszamy na trasę. Początkowo staram sie trzymać grupy, ale już po pierwszej małej górce postanawiam jechać swoim tempem. Na ścieżce rowerowej przed Supraślem mija mnie Jarek i dojeżdża do Krzysztofa, który był w zasięgu mojego wzroku. Za Supraślem Jarek przyśpiesza a mi udaje się dojechać do Krzysztofa, z którym jechałem wiekszość brevetu w Warszawie. Od tej pory jedziemy razem aż do końca. W drodze do Krynek mija pierwsza godzina jazdy, średnia prędkość 24.6 km/h. Na punkcie kontrolnym w Krynkach (PK 2) meldujemy się o 08:45. Uzupełniamy zapasy i ruszamy w dalszą drogę.

PK 3 - Kuźnica
Za Krynkami zmienia się lekko wiatr, nie wieje bezpośrednio w twarz, ale utrudnia jazdę. Krzysztof jest lekko przeziębiony i nie jest pewien, czy uda mu się ukończyć cały dystans. Czały czas jedziemy razem, chociaż miejscami lekko odjeżdżam. Co jakis czas zwialniam, tak aby Krzysztof do mnie dojechał. Na jednym ze zjazdów za Malawiczami udaje mi się pobić rekord prędkości, teraz to 60 km/h. Dzięki kilku zjazdom, średnia po dwóch godzinach podskoczyła do 25.3 km/h. Jeszcze przed Kuźnicą mija trzecia godzina jazdy, ale nie jestem w stanie przypomniec sobie średniej. O 11:00 meldujemy się w Kuźnicy (PK 3).

PK 4 - Dąbrowa Białostocka
Za Kuźnicą utrzymujemy podobny styl jazdy, chociaż teraz odjeżdżając zatrzymuję się i czekam na Krzysztofa. Mija czwarta godzina (brak danych o średniej). Przed wjazdem do Dąbrowy Białostockiej mija piąta godzina jazdy, średnia 23.6 km/h. O 12:30 melduję sie na kolejnym punkcie kontrolnym (PK 4) i po kilku minutach na punkcie pojawia się Krzysztof.

PK 5 - Rygol
Uzupełniamy zapasy płynów i po kilku minutach ruszamy w dalszą drogę. Po skręcie na Lipsk zaczyna lekko wiać w plecy. Powoli zaczynamy wypatrywać zawodników wracających z kolejnego punktu kontrolnego. Za Rubcowem mijamy sie z Irkiem, kilka munut później z Grzegorzem i Pawłem. Mija kolejna, szósta godzina jazdy (brak danych o średniej). Przed dojazdem do Rygola mijamy sie też z Jarkiem i Sylwkiem. O 14:14 dojeżdżamy do punktu żywieniowego w Rygolu (PK 5). Średnia 23.8 km/h.

PK 6 - Dąbrowa Białostocka
Po półgodzinnym popasie, instalacji oświetlenia, uzupełnieniu bidonów i rozmowie z Lucyną, o 14:50 ruszamy w drogę powrotną. Jedzie mi się dość ciężko, to chyba efekt wypchanego żołądka. Do tego po aplikowaniu w czasie jazdy Endurosnack'ów Nutrend'a a kanapek i gorącego kubka w Rygolu żołądek zaczyna się buntować, co objawia się małym wzdęciem. Mija siódma godzina jazdy, średnia prędkość to 23.7 km/h. Po dojeździe do punktu kontrolnego ja udaję się do toalety, Krzysztof w tym czasie leży rozciągnięty na trawniku. Tankujemy Red Bull'a i ruszamy w dalszą drogę.

PK 7 - Kuźnica
Kilka kilometrów za punktem kontrolnym mija ósma godzina jazdy. Prędkość średnia utrzymuje się na poziomie 23.7 km/h. Kilka kilometrów przed Kuźnicą mija dziewiąta godzina jazdy a prędkość średnia spada do 23.2 km/h. Punkt kontrolny jest już zamknięty, dlatego stemplujemy karty w sklepie obok, gdzie uzupełniamy płyny.

PK 8 - Krynki
Na rogatkach Kuźnicy zatrzymujemy się na mały posiłek. Konsumujemy kanapki zabrane z Rygola i ruszamy w drogę. Po kilkunastu kilometrach mija dziesiąta godzina jazdy a prędkość średnia spada do 22.9 km/h. Jeszcze przed Krynkami mija jedenasta godzina jazdy a prędkość średnia spada do 22.7 km/h. To już ewidentne zmęczenie dystansem, mam wrażenie, że jadę szybko, a prędkość z trudnością przekracza 20km/h. Widać to też po pulsie, który nie przekracza już 150 uderzeń. O 21:00 dojeżdżamy do zamkniętego punktu kontrolnego w Krynkach. Bez zatrzymania zaczynamy ostatni odcinek brevetu.

PK 9 - Białystok Jaroszówka
Ostatni odcinek działa motywująco, pomimo zbliżającego się zmroku. W coraz większych ciemnościach uwidacznia się wyższość lampki Magicshine Krzysztofa w porównaniu do mojej Pavy. Jedziemy blisko siebie, tak abym mógł korzystać z mocnego oświetlenia. Trwa mecz Polska-Czechy, dlatego w drodze do Supraśla mija nas tylko jeden samochód. Mija dwunasta godzina jazdy a prędkość średnia spada do 22.3 km/h. Przed Supraślem mija trzynasta godzina jazdy a prędkość spada do 22.2 km/h. Zatrzymujemy się na stacji z nadzieją uzupełnienia płynów na stacji. Stacja zamknięta. Dzwoni Irek z informacją o wynikach i niespodziewanej kolejności w naszej grupie. Przy wyjeździe z Supraśla spotykamy pierwszych nieszczęśliwych kibiców. Wjeżdżamy na ścieżkę rowerową i powoli toczymy się do mety. Końcówkę trasy pokonuję korzystając ze światła Krzysztofa, akumulatory w mojej lampce padły totalnie. O 23:30, po 16h 30min od startu i 14h 3min czystej jazdy dojeżdżamy na metę. Średnia prędkość z całego dystansu - 21.8 km/h. Jesteśmy nieźle zmęczeni, ale szczęśliwi.

Podsumowanie
CDN...
  • DST 307.20km
  • Czas 14:03
  • VAVG 21.86km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • HRmax 176 ( 96%)
  • HRavg 140 ( 76%)
  • Kalorie 11268kcal
  • Podjazdy 1657m
  • Sprzęt Specialized Tricross Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 maja 2012 Kategoria 01. All, 03. Tricross, 13. 200-300 km, 2012. Tricross, 41. Brevety

Brevet 200 km - Warszawa

Trasa :

Pierwszy brevet organizowany poza Białymstokiem. Tym razem trasa wyznaczona przez Cezarego Urzyczyna zaczyna się w Warszawie i wiedzie przez okolice Góry Kalwarii oraz Warki z małą pętlą przez Ryczywół i Magnuszew.
Prognozy pogody zapowiadały lekkie opady, co mogło mieć wpływ na frekwencję. Na starcie było tylko 9 osób a w trasę ruszyło 8. Tuż przed godziną 8:00 zaczął padać mały deszcz i zapowiadał się mokry brevet. Cóż, tak bywa.
Ruszamy całą grupą i zanim wyjechaliśmy z Warszawy byliśmy już totalnie przemoczeni. Zaraz za Warszawą czołówka zaczęła powoli odjeżdżać. Na około 10km jeden z zawodników (Maciej) "łapie" gumę i Grzegorz zostaje z pomocą. Po minięciu miejscowości Gassy dojeżdżam do Krzysztofa, z którym spotkałem się przed miesiącem w Białymstoku. Jedziemy razem aż do Słomczyna, gdzie na podstawie wskazań GPS, który pokazywał jazdę obok wyznaczonej trasy, zawracamy. Na szczęście spotykamy Grzegorza i Macieja. Krótka rozmowa i wracamy na prawidłową trasę. Przed Słomczynem mija pierwsza godzina jazdy, niestety ze względu na warunki byłem w stanie tylko sprawdzić prędkość średnią - 24.2 km/h, całkiem nieźle jak na takie warunki.

Za Słomczynem nasza stawka trochę się rozciąga, zostaję troche w tyle, chociaż po zjeździe z głównej trasy udaje mi się dogonić pozostałą trójkę. Po minięciu Góry Kalwarii odbijamy w kierunku Czerska. Grzes po drodze odjechał maciej i dalej jedziemy we trójkę, mając siebie w zasięgu wzroku. Indywidualne siku-stopy powodują, że Krzysztof zostaje w tyle a ja staram się utrzymać tempo jazdy Grzegorza. Przestało padać, ale nadal jest mokro, więc z każdym kilometrem rośnie waga wody i błota na nas. W drodze do Warki mija druga godzina jazdy, prędkość średnia podskoczyła do 25.1 km/h.

Drugi punkt kontrolny zlokalizowany był na stacji Orlen na wjeździe do Warki. Po podstęplowaniu kart, gdy już byliśmy gotowi do wyjazdu na punkcie pojawił się Krzysztof. Postanawiamy chwile poczekać i dalej jechac razem. Przejazd przez Warkę utrudniały małe roboty drogowe. Udało nam się też zgubić a następnie z pomocą kilku osób znaleźć wyjazd na Kozienice. Po wyjeździe z Warki jedziemy razem, starając się dawać lekkie zmiany. Mija też trzecia godzina jazdy, prędkość średnia spada do 24.9 km/h.

Kilka kilometrów za Warką na zmiane wyszedł Grzegorz. Prowadził dość długo i w tym czasie nasz mini peleton ponownie się rozciągnął. Ja widziałem Grzegorza około 200m przede mną, straciłem też z pola widzenia Krzysztofa, który był za mną.

Ponownie spotykamy się na kolejnym punkce kontrolno/żywieniowym, na którym czekał na nas posiłek przygotowany przez Lucynę. Kilka kanapek, ciepła zupka, herbata - tego nam było trzeba. Na punkcie postanawiam sie przebrać. Zmieniam wilgotne koszulki, przemoczonych butów i ochraniaczy nawet nie dotykam.

Wyjeżdżamy z punktu i kierujemy sie na Ryczywół, cały czas jadąc w grupie. Jednocześnie mija czwarta godzina jazdy - średnia prędkość wzrasta do 25.3 km/h.

Przed Ryczywołem zaczyna padać deszcz a po minięciu Magnuszewa zaczynamy dodatkowo wiać. Dopada mnie mały kryzys, powoli zostaję w tyle. Chyba dwa razy udało mi się dojechać do Grzegorza i Krzysztofa, ale tylko dlatego, że robili dodatkowe siku-stopy. Potem nadal zostaję w tyle widząc ich w dalszej odległości. Mija kolejna, piąta godzina jazdy, prędkość średnia (moja) spada do 25.1 km/h.

Po zamknięciu pętli pod Warką mam do Grzegorza i Krzysztofa około 1 km straty. Nistety gubię się w Warce i po dwóch małych rundkach po mieście docieram do punktu kontrolnego z około 10min opóźnieniem. Po wyjeździe z punktu nie zanotowałem przebytego dystansu i po krótkim czasie miałem problem z ocena dystansu z cue sheet. Już miałem dzwonić do Cezarego, ale udało mi się dojechać do rozjazdu z widocznymi strzałkami. Zanim tam dojechałem, w jednej z miejscowości wiatr porwał mój cue sheet. Nie chciało mi się po niego wracać, bo postanowiłem korzystać ze strzałek. Po drodze mija szósta godzina jazdy, prędkość średnia spadła do 24.1 km/h.

Jedzie mi się całkiem dobrze, chociaż coraz wolniej. Powoli zaczynam odczuwać zmęczenie i ogólne przemoczenie. Kilka kilometrów przed Górą Kalwarią mija siódma godzina jazdy, prędkość średnia spada do 23.7 km/h.

W drodze do Słomczyna wychodzi słońce, niestety jednocześnie wiatr wieje totalnie w twarz. Po zjeździe z głównej trasy wiatr daje się coraz bardziej we znaki. Mija też ósma godzina jazdy, prędkość średnia spada do 23.5 km/h.

Dojeżdżam do miejscowości Gassy, jest kilka minut po 17 a do mety zostało około 16km. Zastanawiam się, czy uda mi się dojechać przed 18:00 i zmieścić w 10 godzinach. Mija dziewiąta godzina jazdy, prędkość średnia spada do 23.3 km/h.

Dojeżdżam do skrzyżowania chyba w Powsinie, do mety pozostało 3.8km i około 15min. Nie wiem, czy sie uda, bo czeka mnie jeszcze podjazd na skarpę. Przed dojazdem do podjazdu widzę w oddali sylwetkę Krzysztofa, jestem trochę ździwiony i jednocześnie dodatkowo zmotywowany. Dojeżdżam do niego na samym początku podjazdu i po wjeździe rzucam hasło do podkręcenia, tak aby zdążyć do 18:00.

Dojeżdżamy na metę o 17:59. Udało się zmieścić w 10h.

Podsumowanie
To była trzecia 200-ka w ciągu ostatniego miesiąca, jednoczesnie najtrudniejsza ze względu na warunki. Biorąc pod uwagę brevety, to był też trzeci brevet na dystansie 200km. Pierwszy z nich w październiku 2011 ukończyłem w 11:19h, drugi przed miesiącem w 10:39, ten w 9:59. Za każdym razem krócej o 40 min i w lepszej kondycji. W przyszłym miesiącu czeka mnie 300, potem 400 i 600. To będą już wyzwania.
  • DST 215.46km
  • Czas 09:15
  • VAVG 23.29km/h
  • VMAX 46.50km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 178 ( 97%)
  • HRavg 147 ( 80%)
  • Kalorie 7850kcal
  • Podjazdy 439m
  • Sprzęt Specialized Tricross Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 kwietnia 2012 Kategoria 01. All, 03. Tricross, 13. 200-300 km, 2012. Tricross, 41. Brevety

Brevet - 200 km

Trasa: Białystok - Krynki - Kuźnica - Nowy Dwór - Kuźnica - Krynki - Białystok
  • DST 224.43km
  • Czas 10:23
  • VAVG 21.61km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 170 ( 92%)
  • HRavg 140 ( 76%)
  • Kalorie 8312kcal
  • Podjazdy 1364m
  • Sprzęt Specialized Tricross Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 października 2011 Kategoria 01. All, 03. Tricross, 13. 200-300 km, 41. Brevety

Brevet - 200 km

Trasa: Białystok (Starosielce) - Jaroszówka (START) - Krynki - Jurowlany - Drahle - Bohoniki - Malawicze Górne - Kuźnica - Nowy Dwór - Kuźnica - Malawicze Górne - Bohoniki - Drahle - Jurowlany - Krynki - Jaroszówka (META)

Wstęp
Start w październikowym brevecie miał być z jednej strony ostatnim oficjalnym startem w sezonie, z drugiej pocieszeniem po nieudanym starcie na 400km. 2-krotnie krótszy dystans oraz przejechany we wrześniu dystans 268 km pozwalały mieć nadzieję na ukończenie. Jedyną niewiadomą była pogoda i jej wpływ na jazdę.

Dojazd na START
Po noclegu u mamy wyjeżdżam o 07:00 rano. Temperatura w okolicach 2 stopni. Mam na sobie krótkie spodenki rowerowe, kalesony termiczne, długie ocieplane spodnie rowerowe, ciepłe skarpety, neoprenowe ochraniacze na buty, koszulkę termiczną z długimi rękawami, koszulkę rowerową, gruby polar, kurtkę przeciwdeszczową, kominiarkę, czapkę polarową, rekawiczki polarowe i stare rekawiczki rowerowe. Dodatkowo w Dynapaku mam koszulkę termiczną, koszulkę rowerową, podpinkę od kurtki a w Camelbaku lekką kurtkę przeciwdeszczową. Dodatkowe ubranie zabieram głównie z powodu znikomej oddychalnosci kurtek, przez co spodziewam się problemów z odprowadzaniem potu.

Dojazd na start to około 10km, przejechane w spokojnym tempie. Na miejscu okazuje się, ze po pół godzinie spokojnej jazdy polar jest już mokry. Postanawiam zmodyfikować ubiór, zamiast nieprzepuszczalnej kurtki zakładam dodatkowo podpinkę i kamizelkę odblaskową, mając nadzieję na to, że nie zamarznę.

Na starcie oprócz mnie są jeszcze 3 osoby na "góralach", które planują jazdę rekreacyjną na części dystansu i metę w Supraślu, gdzie planowane jest zakończenie sezonu przy ognisku. Ja twardo postanawiam jechać cały dystans.

Start (PK 1) - Krynki (PK 2)
W trasę ruszam jako drugi i bardzo szybko dojeżdżam do jednego z zawodników. Początek trasy to ścieżka rowerowa do Supraśla, jedziemy razem, krótko rozmawiając o różnych imprezach rowerowych. Jest dość zimno, temperatura spada do 0 stopni a na trawie widać poranny szron. Przed Supraślem kończy się ścieżka rowerowa i wjeżdżamy na ulicę. Jadę z przodu, tempo dość spokojne, cały czas kątem oka widzę współtowarzysza.
Po wyjeździe z Supraśla zaczynają sie małe górki i kiepski asfalt. Jadę bardzo spokojnie, dlatego ze ździwieniem stwierdzam brak mojego współtowarzysza (okazało się, że złapał gumę i spędził sporo czasu na wymianie).
Na punkcie kontrolnym melduję się o 09:54, jem banana, snikersa i dodatkowo docieplam się Gazetą Wyborczą włożoną pod koszulkę.

Przejechany dystans od startu: 43.44km
Czas jazdy od startu: 01:54

Krynki (PK 2) - Kuźnica (PK 3)
Kolejny etap brevetu to jazda przez małe pograniczne miejscowości oraz część Szlaku Tatarskiego. Trasa spokojna, ale obfitująca w liczne podjazdy chociaż jedziemy po Podlasiu. Wzniesienia o nachyleniu 3-7% może nie są wielkimi górami, ale trochę dają w kość.
Dojeżdżając do punktu kontrolnego (12:15) spotykam Grzegorza Rogoża oraz Lucynę Nowak z Fundacji Randonneurs Polska. Krótko rozmawiamy o brevecie i dostaję informację o tym, że jako jedyny jadę cała trasę. Działa to bardzo motywującą.
Zjadam banana, kawałek kiełbasy, wypijam pół litra izotonika, uzupełniam płyny w Camelbaku i ruszam do Nowego Dworu, gdzie jest połowa dystansu.

Przejechany dystans od startu: 90.24km
Czas jazdy od startu: 03:56


Kuźnica (PK 3) - Nowy Dwór (PK 4)
Mocno zmotywowany wyjeżdżam w kierunku Nowego Dworu. Teren jest mniej pofałdowany, co pozwala na mały odpoczynek. Zaraz za Kuźnicą mijam Grzegorza, który wybrał się na krótki trening biegowy.
O 13:16 zjawiam się na punkcie kontrolnym i po podstęplowaniu karty zaczynam drugą połowę dystansu.

Przejechany dystans od startu: 107.13km
Czas jazdy od startu: 04:38

Nowy Dwór (PK 4) - Kuźnica (PK 5)
Dość sprawnie pokonuję dystans do Kuźnicy, gdzie melduję sie o 14:10. Na punkcie spotykam ponownie Lucynę i Grzegorza, z którymi krótko rozmawiam. Wypijam butelkę izotonika i wyruszam do Krynek.

Przejechany dystans od startu: 124.03km
Czas jazdy od startu: 05:25


Kuźnica (PK 5) - Krynki (PK 6)
Na tym etapie mam lekki kryzys, który jest efektem zmęczenia i chłodu. Wzniesienia, które wcześniej pokonywałem bez większych problemów, teraz zaliczam na najlżejszym przełożeniu. Powoli zdaję sobie sprawę, że nie uda mi sie pokonać dystansu poniżej 10h.
Do Krynek dojeżdżam o 16:46, zjadam snikersa, wypijam colę i zamiast gazety wkładam pod koszulkę kurtkę przeciwdeszczową.

Przejechany dystans od startu: 170.51km
Czas jazdy od startu: 07:41


Krynki (PK 6) - Jaroszówka (META)
Nie wiem, czy to efekt wypitej coli, czy też nagły przypływ adrenaliny, ale dostaję małego "kopa" i przez kilkanaście kilometrów jadę z prędkością 25-30 km/h. W połowie drogi do Supraśla zapada zmrok i zaczyna się kawałek kiepskiego asfaltu. Zwalniam, bo na dziurach moja tylna lampka czasami gaśnie. Co kilka kilometrów zatrzymuję sie, aby sprawdzić, czy działa, w końcu instaluje na kasku dodatkową lampkę. Prędkość spada, ale cały czas jade do przodu.
Trochę zmęczony dojeżdzam do Supraśla, gdzie trwa już ognisko, ale twardo jadę do mety. Ścieżka rowerowa wydaję się bardziej stroma niż góry, cały czas jadę na najlżejszych przełożeniach.
O 19:18 dojeżdżam do mety, gdzie czeka na mnie Lucyna, która składa mi pierwsze gratulacje. Jestem jedynym zawodnikiem, który przejechał cały dystans i dojechał do mety.

Przejechany dystans od startu: 213.5km
Czas jazdy od startu: 09:53

Ognisko
Razem z Lucyną wracamy do Supraśla, gdzie dołączamy do pozostałych uczestników i organizatorów. Jestem witany jak bohater, sam czuję się tylko najbardziej wytrwałym w stawce.

Podsumowanie
Udało mi się ukończyć pierwszy brevet. Pomimo dość niskiej temperatury, przejechałem go w całkiem dobrej kondycji (w porównaniu z wcześniejszymi dystansami ponad 200km). Jestem zadowolony z rzeczy, które ze sobą zabrałem, wszystko przydało sie na trasie. Muszę tylko zainwestować w bardziej odpowiednie ubranie, nieprzepuszczalna kurtka przeciwdeszczowa, chociaż chroni przed wiatrem, uniemożliwia odprowadzanie potu, co przy tak długim dystansie zmniejsza w znacznym stopniu komfort jazdy.
  • DST 223.50km
  • Czas 10:25
  • VAVG 21.46km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Podjazdy 1399m
  • Sprzęt Specialized Tricross Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 maja 2011 Kategoria 01. All, 03. Tricross, 13. 200-300 km, 41. Brevety

Brevet 400km

Trasa: Białystok (Jaroszówka) - Waliły Stacja - Supraśl - Krynki - Kuźnica - Dąbrowa Białostocka - Przewięź

Wstęp
Starty w brevetach planowałem zacząć od dystansu 200 i 300km, ale wyjazd służbowy to uniemożliwił, dlatego też inauguracja miała mieć miejsce na 400km. Dystans od początku wydawał się kosmiczny, do tej pory najdłuższy przejechany dystans dzienny to tylko troche ponad 170km. Ostatecznie dystans przerósł moje możliwości, ale po koleji.

Przygotowania
Brevet postanowiłem przejechać na nowym rowerze, który odebrałem z serwisu pięć dni przed startem i przejechałem na nim tylko niecałe 50km. Do tego w rowerze miałem zainstalowane pedały SPD, na których też wcześniej nie jeździłem. Zdrowy rozsądek nakazywał jazdę na starym rowerze, ale biorąc pod uwagę dystans oraz wagę starego roweru, postanowaiłem zaryzykować.
Mając w pamięci maraton Żądło Szerszenia, w czasie którego jadąc pół dystansu tylko na 2 bidonach isostara, postanowiłem jechać lepiej przygotowany. Na bazie informacji znalezionych w internecie, przygotowałem się do dostarczania do organizmu około 300kcal/h. Połowa tej ilości była w postaci batonika energetycznego, druga w postaci 1l isostara. Biorąc pod uwagę raczej rekreacyjne temo jazdy, nastawiałem się na ponad 20h jazdy, dlatego też zabrałem ze sobą zapas tabletek isostara pozwalających na przygotowanie 21l płynu oraz 21 batoników. Takie ilości płynów oznaczałyby dość częste przerwy na przygotowanie napojów, dlatego też dzień przed wyjazdem postanowiłem zainwestować w 2l camelbacka.
Brevet rozpoczynał się o 06:00 i przy założeniach dotyczących mojego tempa oznaczał kilka godzin jazdy nocnej. Biorąc to pod uwagę postanowiłem ubrać się na starcie w długie, lekko ocieplane spodnie kolarskie, podkoszulkę termiczną z długim rękawem, koszulkę rowerową z długim rękawem, polar i lekką wiatrówkę rowerową. Na buty SPD założyłem dodatkowe ochraniacze z lycry. Do Dynapacka zapakowałem krótkie spodenki rowerowe, dwie podkoszulki termiczne z krótkim rękawem i lekką kurtkę z kapturem na wypadek deszczu, lekką kominiarkę na wypadek chłodnej nocy, nową lampkę Sigma Pava oraz mapy sztabowe okolicy brevetu.
Dodatkowo zabrałem zapasowy łańcuch, skuwacz, łyżki do opon oraz łatki.
Po przyjeździe do Białegostoku okazało się, że zapomniałem zabrać kasku, krótki telefon i pojechałem do kolegi z liceum po zapasowy. Mentalnie przygotowany poszedłem spać około 01:00. Długo nie pospałem, około 01:30 obudził mnie huk, okazało się, że w dopompowanym przed snem do 6 bar tylnym kole wystrzeliła dentka. Kilka dni przed wyjazdem postanowiłem zamiast dętek Schwalbe Standard zainstalować Schwalbe ExtraLight. Troche ździwiony wymieniłem na model standardowy. To samo zrobiłem z przednim kołem, w którym znalazłem dętkę Michelin. Po odbiorze roweru z serwisu zastanawiał mnie inny kolor zaworu, ale nie wchodziłem w szczegóły. Prawdopodobnie przy składaniu roweru i dopompowaniu kół strzeliła druga z dętek?
Pobudka o 05:30, ostatnie sprawdzenie i wyjazd rowerem na miejsce startu. Dojazd miał być lekką rozgrzewką. Dystans ponad 11km przejechałem lekko w pół godziny.

0. Start
Na starcie było chyba 10-11 zawodników. Nie pamiętam dokładnie bo myślami byłem już na trasie. Pamiętam jedego z uczestników na rowerze składanym z małymi kołami oraz kilka osób w koszulkach maratonu Bałtyk - Bieszczady Tour.

1. Punk kontrolny Nr 1 - Stacja Waliły
Wystartowałem jako ostatni i na najbliższym skrzyżowaniu udało mi się dogonić grupę. Przez 2-3 kilometry starałem się nie zostawać w tyle, ale zanim wyjechaliśmy z miasta postanowiłem jechać swoim normalnym tempem 22-23km/h. Miałem jeszcze w pamięci start w Trzebnicy, gdzie średnia przez miasto wyniosła ponad 28km/h i było to zbyt mocne tempo. Tym razem postanowiłem utrzymać tempo spokojne, dlatego postanowiłem korzystać z mniejszej zębatki (36T).
Trasę do Walił znałem z ubiegłorocznej wycieczki szlakiem tatarskim. Jazda przebiegała bez problemów, utrzymywałem zaplanowane tempo, czasami dokręcałem na zjazdach. Na jednym z nich udało mi się osiągnąć prędkość 52km/h.
Cały czas wyglądałem uczestników wracających z punktu kontrolnego. Pierwszych z nich zobaczyłem około 5km od punktu (w moim przypadku). 10km straty na dystansie niecałych 40km pokazywało wyraźnie różnice między mną a resztą.
Na punkcie kontrolnym zameldowałem się o 07:33 w całkiem dobrej kondycji. Podbiłem kartę i postanowiłem zdjąć z siebie polar. Zjadłem batonika i udałem się w drogę powrotną.

Dystans przejechany: 37.7km
Godzina przyjazdu: 7.33
Czas przejazdu: 01:30:34
Prędkość średnia: 24.9km/h
Prędkość max.: 52.0km/h

2. Punkt kontrolny Nr 2 - Krynki
Pierwsze 24km prowadziły drogą, którą jechałem do pierwszego punktu. Od nawrotu w Waliłach dawał się we znaki wiatr wiejący w twarz. Wiatr był na tyle silny, że na lekkich (2-4%) podjazdach musiałem korzystać z bardzo n iskich przełożeń a na zjazdach miałem problemy z osiągnięciem bez dokręcania 30km/h.
Po 24km skręciłem w leśną drogę prowadzącą do Supraśla. Pomimo jazdy przez las, cały czas odczuwałem wiatr. Za Supraślem droga wiodła przez małe górki z mniejszym lub większym wiatrem aż do samych Krynek.
W Krynkach podbiłem w sklepie kartę kontrolną i postanowiłem zrobić krótką przerwę na śniadanie. Zamiast batoników zjadłem pysznego rogala i pół pałeczki kiełbasy myśliwskiej. Wypiłem też puszke coli. Przy pomocy bidonów przygotowałem isostara do camelbacka.
Podregulowałem lekko siodełko, przesuwając je do tyłu o około 5mm i po 30min od przyjazdu wyruszyłem w trasę.

Dystans przejechany: 105.0km
Godzina przyjazdu: 10.47
Czas przejazdu:
Prędkość średnia:

Punkt kontrolny Nr 3 - Kuźnica
Dalsza trasa prowadziła przez okoliczne miejscowości pokrywając się częściowo ze Szlakiem Tatarskim, którym jechałem w ubiegłym roku. Małe ale długie wzniesienia z wiatrem wiejącym w twarz dawały się we znaki. Dodatkowo zaczynało mnie lekko boleć lewe kolano, nie wspominając o bólu tyłka.
Dojeżdżając do punktu kontrolnego o mały włos nie zaliczyłem gleby. Przed znakiem STOP zapomniałem o tym, że jadę w SPD. W ostatniej chwili udało mi się wypiąć. Rower, a dokładniej pedał zaliczył asfalt. Punkt kontrolny (sklep) był już zamknięty. Po uzgodnieniu z Lucyną Nowak z Fundacji Randonneurs Polska podbiłem kartę w sklepie po drugiej stronie ulicy i wyruszyłem w drogę.

Dystans przejechany: 148.98km
Godzina przyjazdu: 14:10
Czas przejazdu: 06:58:25
Prędkość średnia: 21.5km/h

Punkt kontrolny Nr 4 - Dąbrowa Białostocka
Trasa w dalszym ciągu prowadziła przez okoliczne miejscowości. Trasa jak poprzednio, lekkie ale długie podjazdy, wiatr wiejący w twarz. Z jednej strony powoli mnie to denerwowało, z drugiej powtarzałem sobie naiwnie, że w drodze powrotnej będzie częściej z górki i być może wiatr będzie wiał w plecy. Ból w kolanie i tyłku był coraz większy, powoli też zaczynałem zdawać sobie sprawę z ogromu dystansu.
Na punkcie kontrolnym (stacja paliw LOTOS) zabawiłem dłużej. Zjadłem loda i przygotowałem kolejna porcję isostara. Zbierając się do wyjazdu pojawiło się dwóch uczestników, którzy już wracali. Niezły obciach i zdołowanie, ja miałem na liczniku 180km, oni 280km! 10km różnicy na pierwszym punkcie urosło do 100km. Chwilę porozmawawialiśmy o końcówce dojazdu do Augustowa, gdzie ktoś podobno pomylił drogę. Zanim wyjechałem, spotkałem jeszcze jednego uczestnika. Krótka rozmowa o kolejnym odcinku i obaj wyruszyliśmy w drogę.
Nastrój nie był najlepszy kolejny odcinek, chociaż krótki był podobny do poprzednich, małe ale długie podjazdy i wiatr.

Dystans przejechany: 180.17km
Godzina przyjazdu: 16:15
Czas przejazdu: 08:36:08
Prędkość średnia: 20.9km/h

Punkt kontrolny Nr 5 - Przewięź
Zaraz po wyjeździe z punktu spotkałem kolejną trójkę uczestników. Za Lipskiem, w drodze do Augustowa spotkałem kolejną 2. Byłem troche ździwiony bo trasa na tym etapie była tylko w jedną stronę. Potem dowiedziałem się, że ta dwójka pomyliła drogę po wyjeździe z 6 punktu kontrolnego i dołożyła do brevetu dodatkowe 40km.
Cały czas jechałem w podobnej scenerii, małych podjazdów i wiatru. Coraz bardziej bolało mnie kolano i tyłek a prędkość z trudem przekraczała 20km/h. Po 9 godzinach i 35 minutach jazdy na liczniku pojawiło się 200km. Była to moja pierwsza 200-ka w życiu, więc czas jej osiągnięcia jest aktualnym rekordem tego dystansu.
Pomimo tego miłego akcentu przeżywałem totalny kryzys psychiczny. Strategia, którą stosowałem od wyjazdu, czyli skupianie się na dystansie do najbliższego punktu kontrolnego zapominając o całym dystansie przestawała działać. Nie myślałem już o najbliższym punkcie, do którego zostało około 10km. Zamiast tego myślałem o pukcie następnym i jak pokonam kolejne 35km. To był punkt żywieniowy, na którym czekały na uczestników słynne pierogi. Powoli zaczynałem też myśleć o coraz dłuższej jeździe nocnej i jednocześnie wątpić w możliwość dojechania do mety w przewidzianym czasie. Coraz częściej myślałem o zakończeniu brevetu. Nie ma nic gorszego w takich momentach, jak samotna jazda i brak jakiejkolwiek motywacji. Zamiast skupić się na jeździe zacząłem rozmyślać nad tym, jak dostanę się z Augustowa do Białegostoku. Wreszcie dojechałem do punktu kontrolnego. W sklepie podbiłem kartę, kupiłem 2 pączki, cole i postanowiłem zadzwonić do Lucyny Nowak z informacją o decyzji.
Okazało się, że na moim punkcie był jeden ze współorganizatorów brevetu, który po moim przejeździe (jechałem jako ostatni w stawce) miał wracać do Białegostoku i mógł mnie zabrać ze sobą. To było najlepsze, co mogło mnie w tym momencie spotkać, po około godzinie byłem już w domu.

Dystans przejechany: 224.99km
Godzina przyjazdu: 19:15
Czas przejazdu: 10:54:31
Prędkość średnia: 20.6km/h

Podsumowanie:
Cóż - nie udało mi się ukończyć 400km dystansu i trudno dopatrywać się w tym przyczyn innych niż moja kondycja. Być może gdyby nie wiatr, który wiał przez prawie 200km, nie straciłbym tyle sił. Być może lżejsza jazda nie doprowadziłaby do bólu kolana i mógłbym przejechać kolejne 100km a potem wlec się aż do mety. Być może...

Wyjazd miał też sporo pozytywnych aspektów:
- Udało mi się przejechać najdłuższy dystans w historii.
- Udało mi się lepiej przygotować do przejazdu w zakresie żywienia i picia oraz systematycznie pić z camelbaka. Generalnie byłem bardzo zadowolony z camelbacka i prawie wogóle nie korzystałem z bidonów.
- Udało mi się dostroić siodełko oraz przyzwyczaić troche do jazdy z barankiem.

Kilka rzeczy muszę jeszcze dopracować, min.:
- Rzeczy, które ze sobą zabieram. W tym wypadku miał to być długi dystans z jazdą nocną, stąd dodatkowe ciuchy. Z drugiej strony po co targałem aż dwie dodatkowe koszulki?
- Zaplanowałem i zabrałem jedzenie i picie na cały dystans, chociaż potem kupowałem jedzenie na dwóch punktach kontrolnych. 21 batonów i 42 tabletek isostara zabierały sporo miejsca. Dodatkowo cały prowiant miałem w DynaPacku i plecaku camelbaka, stąd całość nie była dostępna w czasie jazdy. Na przyszłość muszę popracować nad tym, jak mieć prowiant pod ręką.
- Trasę brevetu miałem na przerobionym dokumencie (cue sheet), gdzie zastosowałem różne kolory do skrętu w prawo, lewo, jazdy prosto. Wszystko byłoby fajne, gdyby nie to, że jedynym miejscem w którym mogłem trzymać zwinięty i zafoliowany wydruk, był jeden z rękawów a czytanie było możliwe tylko na stojąco. Muszę popracować nad jakimś patentem instalacji trasy na kierownicy.

Podziękowania
Chciałbym podziękować Pani Lucynie Nowak za informacje udzielone przed brevetem, miłe powitanie na starcie, wsparcie po rezygnacji z brevetu oraz zorganizowanie transportu do domu.
Panu (nie pamiętam imienia), który zawiózł mnie pod sam blok dziękuję podwójnie. Rozmowa o brewetach i maratonach w drodze do Białegostoku była bardzo ciekawa i nawet się nie obejrzałem, gdy bylismy na miejscu.
  • DST 224.99km
  • Czas 10:55
  • VAVG 20.61km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Podjazdy 1180m
  • Sprzęt Specialized Tricross Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl