Sobota, 29 października 2011
Kategoria 01. All, 03. Tricross, 13. 200-300 km, 41. Brevety
Brevet - 200 km
Trasa: Białystok (Starosielce) - Jaroszówka (START) - Krynki - Jurowlany - Drahle - Bohoniki - Malawicze Górne - Kuźnica - Nowy Dwór - Kuźnica - Malawicze Górne - Bohoniki - Drahle - Jurowlany - Krynki - Jaroszówka (META)
Wstęp
Start w październikowym brevecie miał być z jednej strony ostatnim oficjalnym startem w sezonie, z drugiej pocieszeniem po nieudanym starcie na 400km. 2-krotnie krótszy dystans oraz przejechany we wrześniu dystans 268 km pozwalały mieć nadzieję na ukończenie. Jedyną niewiadomą była pogoda i jej wpływ na jazdę.
Dojazd na START
Po noclegu u mamy wyjeżdżam o 07:00 rano. Temperatura w okolicach 2 stopni. Mam na sobie krótkie spodenki rowerowe, kalesony termiczne, długie ocieplane spodnie rowerowe, ciepłe skarpety, neoprenowe ochraniacze na buty, koszulkę termiczną z długimi rękawami, koszulkę rowerową, gruby polar, kurtkę przeciwdeszczową, kominiarkę, czapkę polarową, rekawiczki polarowe i stare rekawiczki rowerowe. Dodatkowo w Dynapaku mam koszulkę termiczną, koszulkę rowerową, podpinkę od kurtki a w Camelbaku lekką kurtkę przeciwdeszczową. Dodatkowe ubranie zabieram głównie z powodu znikomej oddychalnosci kurtek, przez co spodziewam się problemów z odprowadzaniem potu.
Dojazd na start to około 10km, przejechane w spokojnym tempie. Na miejscu okazuje się, ze po pół godzinie spokojnej jazdy polar jest już mokry. Postanawiam zmodyfikować ubiór, zamiast nieprzepuszczalnej kurtki zakładam dodatkowo podpinkę i kamizelkę odblaskową, mając nadzieję na to, że nie zamarznę.
Na starcie oprócz mnie są jeszcze 3 osoby na "góralach", które planują jazdę rekreacyjną na części dystansu i metę w Supraślu, gdzie planowane jest zakończenie sezonu przy ognisku. Ja twardo postanawiam jechać cały dystans.
Start (PK 1) - Krynki (PK 2)
W trasę ruszam jako drugi i bardzo szybko dojeżdżam do jednego z zawodników. Początek trasy to ścieżka rowerowa do Supraśla, jedziemy razem, krótko rozmawiając o różnych imprezach rowerowych. Jest dość zimno, temperatura spada do 0 stopni a na trawie widać poranny szron. Przed Supraślem kończy się ścieżka rowerowa i wjeżdżamy na ulicę. Jadę z przodu, tempo dość spokojne, cały czas kątem oka widzę współtowarzysza.
Po wyjeździe z Supraśla zaczynają sie małe górki i kiepski asfalt. Jadę bardzo spokojnie, dlatego ze ździwieniem stwierdzam brak mojego współtowarzysza (okazało się, że złapał gumę i spędził sporo czasu na wymianie).
Na punkcie kontrolnym melduję się o 09:54, jem banana, snikersa i dodatkowo docieplam się Gazetą Wyborczą włożoną pod koszulkę.
Przejechany dystans od startu: 43.44km
Czas jazdy od startu: 01:54
Krynki (PK 2) - Kuźnica (PK 3)
Kolejny etap brevetu to jazda przez małe pograniczne miejscowości oraz część Szlaku Tatarskiego. Trasa spokojna, ale obfitująca w liczne podjazdy chociaż jedziemy po Podlasiu. Wzniesienia o nachyleniu 3-7% może nie są wielkimi górami, ale trochę dają w kość.
Dojeżdżając do punktu kontrolnego (12:15) spotykam Grzegorza Rogoża oraz Lucynę Nowak z Fundacji Randonneurs Polska. Krótko rozmawiamy o brevecie i dostaję informację o tym, że jako jedyny jadę cała trasę. Działa to bardzo motywującą.
Zjadam banana, kawałek kiełbasy, wypijam pół litra izotonika, uzupełniam płyny w Camelbaku i ruszam do Nowego Dworu, gdzie jest połowa dystansu.
Przejechany dystans od startu: 90.24km
Czas jazdy od startu: 03:56
Kuźnica (PK 3) - Nowy Dwór (PK 4)
Mocno zmotywowany wyjeżdżam w kierunku Nowego Dworu. Teren jest mniej pofałdowany, co pozwala na mały odpoczynek. Zaraz za Kuźnicą mijam Grzegorza, który wybrał się na krótki trening biegowy.
O 13:16 zjawiam się na punkcie kontrolnym i po podstęplowaniu karty zaczynam drugą połowę dystansu.
Przejechany dystans od startu: 107.13km
Czas jazdy od startu: 04:38
Nowy Dwór (PK 4) - Kuźnica (PK 5)
Dość sprawnie pokonuję dystans do Kuźnicy, gdzie melduję sie o 14:10. Na punkcie spotykam ponownie Lucynę i Grzegorza, z którymi krótko rozmawiam. Wypijam butelkę izotonika i wyruszam do Krynek.
Przejechany dystans od startu: 124.03km
Czas jazdy od startu: 05:25
Kuźnica (PK 5) - Krynki (PK 6)
Na tym etapie mam lekki kryzys, który jest efektem zmęczenia i chłodu. Wzniesienia, które wcześniej pokonywałem bez większych problemów, teraz zaliczam na najlżejszym przełożeniu. Powoli zdaję sobie sprawę, że nie uda mi sie pokonać dystansu poniżej 10h.
Do Krynek dojeżdżam o 16:46, zjadam snikersa, wypijam colę i zamiast gazety wkładam pod koszulkę kurtkę przeciwdeszczową.
Przejechany dystans od startu: 170.51km
Czas jazdy od startu: 07:41
Krynki (PK 6) - Jaroszówka (META)
Nie wiem, czy to efekt wypitej coli, czy też nagły przypływ adrenaliny, ale dostaję małego "kopa" i przez kilkanaście kilometrów jadę z prędkością 25-30 km/h. W połowie drogi do Supraśla zapada zmrok i zaczyna się kawałek kiepskiego asfaltu. Zwalniam, bo na dziurach moja tylna lampka czasami gaśnie. Co kilka kilometrów zatrzymuję sie, aby sprawdzić, czy działa, w końcu instaluje na kasku dodatkową lampkę. Prędkość spada, ale cały czas jade do przodu.
Trochę zmęczony dojeżdzam do Supraśla, gdzie trwa już ognisko, ale twardo jadę do mety. Ścieżka rowerowa wydaję się bardziej stroma niż góry, cały czas jadę na najlżejszych przełożeniach.
O 19:18 dojeżdżam do mety, gdzie czeka na mnie Lucyna, która składa mi pierwsze gratulacje. Jestem jedynym zawodnikiem, który przejechał cały dystans i dojechał do mety.
Przejechany dystans od startu: 213.5km
Czas jazdy od startu: 09:53
Ognisko
Razem z Lucyną wracamy do Supraśla, gdzie dołączamy do pozostałych uczestników i organizatorów. Jestem witany jak bohater, sam czuję się tylko najbardziej wytrwałym w stawce.
Podsumowanie
Udało mi się ukończyć pierwszy brevet. Pomimo dość niskiej temperatury, przejechałem go w całkiem dobrej kondycji (w porównaniu z wcześniejszymi dystansami ponad 200km). Jestem zadowolony z rzeczy, które ze sobą zabrałem, wszystko przydało sie na trasie. Muszę tylko zainwestować w bardziej odpowiednie ubranie, nieprzepuszczalna kurtka przeciwdeszczowa, chociaż chroni przed wiatrem, uniemożliwia odprowadzanie potu, co przy tak długim dystansie zmniejsza w znacznym stopniu komfort jazdy.
Wstęp
Start w październikowym brevecie miał być z jednej strony ostatnim oficjalnym startem w sezonie, z drugiej pocieszeniem po nieudanym starcie na 400km. 2-krotnie krótszy dystans oraz przejechany we wrześniu dystans 268 km pozwalały mieć nadzieję na ukończenie. Jedyną niewiadomą była pogoda i jej wpływ na jazdę.
Dojazd na START
Po noclegu u mamy wyjeżdżam o 07:00 rano. Temperatura w okolicach 2 stopni. Mam na sobie krótkie spodenki rowerowe, kalesony termiczne, długie ocieplane spodnie rowerowe, ciepłe skarpety, neoprenowe ochraniacze na buty, koszulkę termiczną z długimi rękawami, koszulkę rowerową, gruby polar, kurtkę przeciwdeszczową, kominiarkę, czapkę polarową, rekawiczki polarowe i stare rekawiczki rowerowe. Dodatkowo w Dynapaku mam koszulkę termiczną, koszulkę rowerową, podpinkę od kurtki a w Camelbaku lekką kurtkę przeciwdeszczową. Dodatkowe ubranie zabieram głównie z powodu znikomej oddychalnosci kurtek, przez co spodziewam się problemów z odprowadzaniem potu.
Dojazd na start to około 10km, przejechane w spokojnym tempie. Na miejscu okazuje się, ze po pół godzinie spokojnej jazdy polar jest już mokry. Postanawiam zmodyfikować ubiór, zamiast nieprzepuszczalnej kurtki zakładam dodatkowo podpinkę i kamizelkę odblaskową, mając nadzieję na to, że nie zamarznę.
Na starcie oprócz mnie są jeszcze 3 osoby na "góralach", które planują jazdę rekreacyjną na części dystansu i metę w Supraślu, gdzie planowane jest zakończenie sezonu przy ognisku. Ja twardo postanawiam jechać cały dystans.
Start (PK 1) - Krynki (PK 2)
W trasę ruszam jako drugi i bardzo szybko dojeżdżam do jednego z zawodników. Początek trasy to ścieżka rowerowa do Supraśla, jedziemy razem, krótko rozmawiając o różnych imprezach rowerowych. Jest dość zimno, temperatura spada do 0 stopni a na trawie widać poranny szron. Przed Supraślem kończy się ścieżka rowerowa i wjeżdżamy na ulicę. Jadę z przodu, tempo dość spokojne, cały czas kątem oka widzę współtowarzysza.
Po wyjeździe z Supraśla zaczynają sie małe górki i kiepski asfalt. Jadę bardzo spokojnie, dlatego ze ździwieniem stwierdzam brak mojego współtowarzysza (okazało się, że złapał gumę i spędził sporo czasu na wymianie).
Na punkcie kontrolnym melduję się o 09:54, jem banana, snikersa i dodatkowo docieplam się Gazetą Wyborczą włożoną pod koszulkę.
Przejechany dystans od startu: 43.44km
Czas jazdy od startu: 01:54
Krynki (PK 2) - Kuźnica (PK 3)
Kolejny etap brevetu to jazda przez małe pograniczne miejscowości oraz część Szlaku Tatarskiego. Trasa spokojna, ale obfitująca w liczne podjazdy chociaż jedziemy po Podlasiu. Wzniesienia o nachyleniu 3-7% może nie są wielkimi górami, ale trochę dają w kość.
Dojeżdżając do punktu kontrolnego (12:15) spotykam Grzegorza Rogoża oraz Lucynę Nowak z Fundacji Randonneurs Polska. Krótko rozmawiamy o brevecie i dostaję informację o tym, że jako jedyny jadę cała trasę. Działa to bardzo motywującą.
Zjadam banana, kawałek kiełbasy, wypijam pół litra izotonika, uzupełniam płyny w Camelbaku i ruszam do Nowego Dworu, gdzie jest połowa dystansu.
Przejechany dystans od startu: 90.24km
Czas jazdy od startu: 03:56
Kuźnica (PK 3) - Nowy Dwór (PK 4)
Mocno zmotywowany wyjeżdżam w kierunku Nowego Dworu. Teren jest mniej pofałdowany, co pozwala na mały odpoczynek. Zaraz za Kuźnicą mijam Grzegorza, który wybrał się na krótki trening biegowy.
O 13:16 zjawiam się na punkcie kontrolnym i po podstęplowaniu karty zaczynam drugą połowę dystansu.
Przejechany dystans od startu: 107.13km
Czas jazdy od startu: 04:38
Nowy Dwór (PK 4) - Kuźnica (PK 5)
Dość sprawnie pokonuję dystans do Kuźnicy, gdzie melduję sie o 14:10. Na punkcie spotykam ponownie Lucynę i Grzegorza, z którymi krótko rozmawiam. Wypijam butelkę izotonika i wyruszam do Krynek.
Przejechany dystans od startu: 124.03km
Czas jazdy od startu: 05:25
Kuźnica (PK 5) - Krynki (PK 6)
Na tym etapie mam lekki kryzys, który jest efektem zmęczenia i chłodu. Wzniesienia, które wcześniej pokonywałem bez większych problemów, teraz zaliczam na najlżejszym przełożeniu. Powoli zdaję sobie sprawę, że nie uda mi sie pokonać dystansu poniżej 10h.
Do Krynek dojeżdżam o 16:46, zjadam snikersa, wypijam colę i zamiast gazety wkładam pod koszulkę kurtkę przeciwdeszczową.
Przejechany dystans od startu: 170.51km
Czas jazdy od startu: 07:41
Krynki (PK 6) - Jaroszówka (META)
Nie wiem, czy to efekt wypitej coli, czy też nagły przypływ adrenaliny, ale dostaję małego "kopa" i przez kilkanaście kilometrów jadę z prędkością 25-30 km/h. W połowie drogi do Supraśla zapada zmrok i zaczyna się kawałek kiepskiego asfaltu. Zwalniam, bo na dziurach moja tylna lampka czasami gaśnie. Co kilka kilometrów zatrzymuję sie, aby sprawdzić, czy działa, w końcu instaluje na kasku dodatkową lampkę. Prędkość spada, ale cały czas jade do przodu.
Trochę zmęczony dojeżdzam do Supraśla, gdzie trwa już ognisko, ale twardo jadę do mety. Ścieżka rowerowa wydaję się bardziej stroma niż góry, cały czas jadę na najlżejszych przełożeniach.
O 19:18 dojeżdżam do mety, gdzie czeka na mnie Lucyna, która składa mi pierwsze gratulacje. Jestem jedynym zawodnikiem, który przejechał cały dystans i dojechał do mety.
Przejechany dystans od startu: 213.5km
Czas jazdy od startu: 09:53
Ognisko
Razem z Lucyną wracamy do Supraśla, gdzie dołączamy do pozostałych uczestników i organizatorów. Jestem witany jak bohater, sam czuję się tylko najbardziej wytrwałym w stawce.
Podsumowanie
Udało mi się ukończyć pierwszy brevet. Pomimo dość niskiej temperatury, przejechałem go w całkiem dobrej kondycji (w porównaniu z wcześniejszymi dystansami ponad 200km). Jestem zadowolony z rzeczy, które ze sobą zabrałem, wszystko przydało sie na trasie. Muszę tylko zainwestować w bardziej odpowiednie ubranie, nieprzepuszczalna kurtka przeciwdeszczowa, chociaż chroni przed wiatrem, uniemożliwia odprowadzanie potu, co przy tak długim dystansie zmniejsza w znacznym stopniu komfort jazdy.
- DST 223.50km
- Czas 10:25
- VAVG 21.46km/h
- VMAX 46.00km/h
- Podjazdy 1399m
- Sprzęt Specialized Tricross Pro
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj