Informacje

  • Wszystkie kilometry: 46068.44 km
  • Km w terenie: 3272.64 km (7.10%)
  • Czas na rowerze: 100d 12h 56m
  • Prędkość średnia: 19.09 km/h
  • Suma w górę: 140276 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy magicjade.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

12. 100-200 km

Dystans całkowity:5810.27 km (w terenie 521.81 km; 8.98%)
Czas w ruchu:282:30
Średnia prędkość:20.57 km/h
Maksymalna prędkość:68.50 km/h
Suma podjazdów:22042 m
Maks. tętno maksymalne:178 (97 %)
Maks. tętno średnie:156 (85 %)
Suma kalorii:131267 kcal
Liczba aktywności:45
Średnio na aktywność:129.12 km i 6h 16m
Więcej statystyk

VI Trzebnicki Maraton - Żądło Szerszenia

Trasa:

Tradycyjnie inauguracja sezonu maratonów szosowych odbywa się w Trzebnicy w trakcie Żądła Szerszenia. W tym roku po ujednoliceniu regulaminu Pucharu Polski Maratonów Szosowych do dyspozycji były 3 dystanse: Mini - 75 km, Mega - 150 km i Giga - 225 km (Mega + Mini). Dodatkową zmianą było wprowadzenie losowego dobierania grup startowych, w konsekwencji łączenie różnych kategorii wiekowych i rodzaju rowerów.
W tym roku postanowiłem jechać dystans Mega na Tricross'ie. Po losowaniu zostałem przypisany do 20 grupy startowej dystansu Mega z planowanym startem o 08:58. Do Trzebnicy dojechałem około 04:00 i czas do otwarcia biura zawodów postanowiłem przeznaczyć na krótki sen.
Po odebraniu numerów startowych i chipa zainstalowałem je na rowerze i udałem sie na start.
Punktualnie o 08:58 moja grupa rusza na trasę. Od początku nawet nie staram się utrzymać w grupie i zanim wyjechaliśmy z miasta miałem już kilkaset metrów straty. Przez kilka kolejnych kilometrów minęło mnie kilka osób startujących w kolejnych grupach. Na około 10km dojechała do mnie zawodniczka z nr 300 i postanowiliśmy jechać dalej wspólnie. Dla mnie oznaczało to jazdę na wyższych obrotach. Po godzinie jazdy prędkość średnia wynosiła 31 km/h.
Na około 43 km zlokalizowany był pierwszy punkt żywnościowy. Napełniłem camelbaka i po zjedzeniu banana wyruszyłem samotnie w dalszą drogę. Kilka kilometrów za punktem był rozjazd na dystans Mega i słynny odcinek dziurawej trasy. Po dwóch godzinach jazdy prędkość średnia wynosiła 27.3 km/h.
Na tym odcinku udało mi się ponownie dogonić jednego z zawodników z kategorii M6 z którym jechałem wspólnie przez dość długi czas. Powili zaczął doskwierać upał, mój licznik rowerowy wskazywał 31-33 stopni C. Po trzech godzinach jazdy średnia prędkość wynosiła 25.8 km/h.
Jadąc wspólnie dojechaliśmy do drugiego punktu żywieniowego, zlokalizowanego na około 95 km trasy. W punkcie była spora grupa rowerzystów, która umawiała się na kolejne spotkanie na słynnej "Prababce". Z punktu wyjeżdżam sam i wykorzystuję kilka długich zjazdów na odpoczynek i uspokojenie serca. Kilka minut za punktem mija czwarta godzina jazdy, a średnia prędkość wynosiła 24.8 km/h.
Coraz bardziej daje się we znaki upał i zmęczenie, powoli zaczynam się zastanawiać, jak uda mi się pokonać najtrudniejsze wzniesienie na trasie, na którym organizatorzy zlokalizowali premię górską. Przed "Prababką" mija kolejna godzina jazdy a prędkość średnia wynosiła w tym momencie 24 km/h.
Po dojechaniu do Radłowa zatrzymuję się na siku-stopa i krótki odpoczynek przed premią górską. W ubiegłym roku jadąc na "góralu" udało mi się pokonać ten podjazd na siedząco na młynku. Tym razem siły i przełożenia wystarczyło do połowy podjazdu. Resztę pokonałem prowadząc rower. Dwa kolejne podjazdy udało mi się pokonać na najlżejszym przełożeniu. Po jednym z nich pozostało do mety tylko już tylko trochę ponad 25 km. Do zmęczenia upałem i trasą doszedł też mały ból tyłka. Po sześciu godzinach jazdy średnia prędkość wynosiła 23 km/h.
Końcówka trasy to ostatnie podjazdy i długi zjazd do Trzebnicy. W miejscu, w którym rok temu pomyliłem się i pojechałem ponownie na trasę w tym roku stała straż, która informowała o kierunku skrętu.
Na mecie zameldowałem się po 06:49:54.

Miejsce M4S - 61/64
Miejsce Open - 265/292 (Mega)

Podsumowanie
Pierwszą połowę trasy pokonałem o wiele lepiej niż myślałem, jeszcze nigdy nie udało mi się przejechać godziny ze średnią prędkością 31 km/h. To chyba efekt planu treningowego realizowanego od końca stycznia. Gdyby nie potworny upał, druga część trasy nie byłaby walką o przetrwanie.
Premia górska pokazała, że przy aktualnej formie przełożenie 36x27 jest zbyt twarde na kilkunastoprocentowe podjazdy. Muszę pomyśleć nad zamianą tarczy 36 na 34 i wstawieniem kasety Tiagra 12-30. Nie będzie to tak miękkie jak w "góralu" ale w stosunku do aktualnego układu oprócz małego zmiękczenia dojdzie jeden niski bieg.
Generalnie jestem bardzo zadowolony, pomimo upału i dłuższego dystansu byłem w lepszej formie niż przed rokiem.
  • DST 149.03km
  • Czas 06:32
  • VAVG 22.81km/h
  • VMAX 51.50km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • HRmax 178 ( 97%)
  • HRavg 156 ( 85%)
  • Kalorie 5941kcal
  • Podjazdy 884m
  • Sprzęt Specialized Tricross Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 16 marca 2012 Kategoria 01. All, 03. Tricross, 12. 100-200 km, 2012. Tricross

Wycieczka

Trasa :Białystok - Supraśl - Krynki - Kruszyniany - Bobrowniki - Białystok

Według planu treningowego powinienem zrobić 1.5h w II strefie, ale ze względu niedzielny maraton, postanowiłem połączyć trening piątkowy z sobotnim. Miała to być też mała rozgrzewka przed kwietniowym brevetem 200km. Chciałem też zaliczyć pierwszą w tym roku setkę. Dodatkowo chcę to zrobić w II strefie pulsu.

Wyjeżdżam z domu kilka minut po dziewiątej rano i kieruję się w stronę Supraśla. Na pulsometrze ustawiona jest "Fat burning zone", z zakresem 101-128. Jazda przez miasto głównie po ścieżkach rowerowych i fajna ścieżka aż do samego Supraśla.
Z Supraśla kieruję się w stronę Krynek. Po drodze sporo kilkuprocentowych podjazdów, na których dość trudno jest mi utrzymać puls poniżej 128. Pomaga jazda na najlżejszym przełożeniu. Po około godzinie zaczynam odczuwać lekki głód, chyba związany z wyczerpaniem zapasów glikogenu. Ponieważ cały czas w strefie spalania tłuszczu, czekam, aż zacznie się jego spalanie. Po kilkunastu minutach głód znika.
Z Krynek kieruję się na Kruszyniany, do których dojeżdżam kilka minut po trzynastej. Nie mogę sobie odmówić wyzyty w Jurcie Tatarskiej serwującej dania kuchni tatarskiej. Zjadam porcję kołdunów, rosół i herbatę i po około półgodzinnej przerwie ruszam w kierunku Bobrownik.
Początek to ubita żwirówka, na której bardzo trudno jest mi utrzymać tętno poniżej 140. W Bobrownikach wjeżdżam na drogę krajową do Białegostoku. Zmiana kierunku jazdy i zaczyna się walka z wiatrem wiejącym w twarz. Sporo podjazdów, na których nie jestem w stanie zejść z tętnem poniżej 130. Tak będzie prawie cały czas aż do Białegostoku. Powoli odczuwam zmęczenie, które chyba jest wynikiem jazdy z wyższym tętnem bez dostarczania paliwa. W sumie od wyjazdu z domu oprócz obiadu w Kruszynianach wypiłem tylko 1 litr Gatorade.

Rozgrzewka przed brevetem całkiem udana, chociaż w czasie zimy zmniejszyłem ilość pochłanianych płynów w czasie jazdy. Pod kątem planu treningowego, 70% wyjazdu przejechałem w założonej strefie.
  • DST 134.29km
  • Teren 4.80km
  • Czas 07:25
  • VAVG 18.11km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • HRmax 142 ( 77%)
  • HRavg 122 ( 66%)
  • Kalorie 4481kcal
  • Podjazdy 828m
  • Sprzęt Specialized Tricross Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 listopada 2011 Kategoria 01. All, 03. Tricross, 12. 100-200 km

Wycieczka

Trasa: Białystok (Starosielce) - Wysokie Mazowiecke - Kaczyn Stary - Dąbrowa Wielka - Dąbrowa Moczydły - Klukowo - Wyszonki Kościelne - Mień - Rudka - Brańsk - Topczewo - Poświętne - Łapy - Turośń Dolna - Księżyno - Starosielce

Wyjeżdżam z domu o 07:15, temperatura to 2 stopnie poniżej zera. Trasa nie została zaplanowana do końca, postanowiłem improwizować po drodze. Jednym z celów były odwiedziny u rodziny w Kaczynie Starym, dokąd z braku czasu nie zajrzałem podczas wycieczki wrześniowej. Nie chcąc wracać ponownie tą samą trasą, postanawiam od niej zacząć. Jedzie się całkim dobrze, chociaż odczuwam troche temperaturę.
O 10:30 dojeżdżam do Kaczyna Starego i ponownie wzbudzam zdziwienie u rodziny. Odpoczywam niecałą godzinę, czekając aż wyschną rękawiczki i kominiarka.
Około 11:30 wyjeżdżam i kieruję się w kierunku Czyżewa. Pierwotnie planowałem tam pojechać, ale ostatecznie zrezygnowałem z dodatkowych 20km (potem okazało się, że dołożyłem ponad 30km zupełnie nieplanowanych) w we wsi Rosochate Kościelne skręcam do Dąbrowy Wielkiej i dalej w kierunku Dąbrowy Moczydły. W moczydłach według mojej mapy miałem dojechać do drogi krajowej łączącej w tym miejscu Brańsk i Szepietowo (jechałem tędy we wrześniu), ale jakoś nie pasował mi znikomy ruch. Z lenistwa sięgam po mapę dopiero w Klukowie, kiedy zdaję sobie sprawę z tego, że jadę w odwrotnym kierunku. Postanawiam lekkim łukiem wrócić do miejsa w którym powinienem być pierwotnie. W Wyszonkach Kościelnych postanawiam pojechać skrótem przez Mień. Na mapie droga wyglądała na małą, stąd nie byłem zdziwiony, gdy nagle skończył się asfalt i przez 4km jechałem całkiem dobrą szutrówką. W kilku miejscach zmuszony byłem prowadzić rower, bo na Marathon Racerach nie byłem w stanie jechać.
Po dojechaniu do wsi Mień ponownie popełniam błąd i zamiast wyjechać na krajową 66 jadę w drugim kierunku. Nie zawracam, bo postanowiłem jechać do Brańska i muszę nadłożyć tylko kilka kilometrów.
W Brańsku zatrzymuję się na stacji Orlen, gdzie posilam się i uzupełniam płyny. Z Brańska wyjeżdżam około 14:30 i ze względu na dystans do domu, postanawiam jechać w kierunku Łap. W Łapach jestem około 16:00, robi się ciemno, a do Białegostoku jeszcze około 25km.
Trasa Łapy - Białystok pokrywa się częściowo z porannym odcinkiem, jednak tym razem pokonywana jest w ciemnościach i przy lekkiej mżawce.
Do domu przejeżdżam przed 18, lekko zmęczony i przemoczony. Chciałem jeszcze zrobić małą rundkę po okolicy i dokręcić do 200km, ale ostatecznie zrezygnowałem z tego pomysłu. W domu żałowałem, bo okazało się, że zabrakło mi niecałe 500m aby przejechać 180km

Wycieczka okazała się troche dłuższa niż planowałem rano, ale udała się bez większych problemów. Jednocześnie potwierdziła konieczność inwestycji w bardziej dedykowane ubranie, szczególnie buty.
  • DST 179.59km
  • Teren 4.00km
  • Czas 08:25
  • VAVG 21.34km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Podjazdy 510m
  • Sprzęt Specialized Tricross Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 28 sierpnia 2011 Kategoria 01. All, 03. Tricross, 12. 100-200 km

Wycieczka

Trasa: Warszawa (Skorosze) - Pruszków - Brwinów - Błonie - Grodzisk Mazowiecki - Żyrardów - Radziejowice - Grodzisk Mazowiecki - Pruszków - Skorosze
  • DST 102.10km
  • Czas 03:55
  • VAVG 26.07km/h
  • VMAX 39.50km/h
  • Podjazdy 141m
  • Sprzęt Specialized Tricross Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 15 sierpnia 2011 Kategoria 01. All, 03. Tricross, 12. 100-200 km

Wycieczka

Trasa: Warszawa (Skorosze) - Stare Babice - Sochaczew - Stare Babice - Skorosze
  • DST 112.02km
  • Czas 04:32
  • VAVG 24.71km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Podjazdy 106m
  • Sprzęt Specialized Tricross Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 lipca 2011 Kategoria 01. All, 03. Tricross, 12. 100-200 km

Wycieczka

Trasa: Warszawa (Skorosze) - Wilanów - Konstancin Jeziorna - Góra Kalwaria - Kołbiel - Zakręt - Mokotów - Skorosze

Od początku wiatr wiejący w twarz. Od Wilanowa przez Konstancin jazda albo po ścieżkach rowerowych albo rozkopanych ulicach, stąd dojazd do Góry Kalwarii ze średnią około 22.5km/h. Do Kołbieli droga w dużo lepszym stanie i jazda przy mniejszym wietrze. Od Kołbieli do Warszawy jazda dobrej jakości pasem serwisowym, powolny, ale stały wzrost prędkości średniej. Na moście Siekierkowskim przekroczyłem 100km, czas jazdy 03:58:20. Do samego domu starałem się utrzymać średnią powyżej 25km/h.
  • DST 114.86km
  • Czas 04:34
  • VAVG 25.15km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 304m
  • Sprzęt Specialized Tricross Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 czerwca 2011 Kategoria 01. All, 03. Tricross, 12. 100-200 km

Wycieczka

Trasa: Warszawa (Skorosze) - Ząbki - Zielonka - Wołomin - Tłuszcz - Wołomin - Zielonka - Ząbki - Skorosze
  • DST 112.48km
  • Czas 04:18
  • VAVG 26.16km/h
  • VMAX 41.50km/h
  • Podjazdy 144m
  • Sprzęt Specialized Tricross Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 maja 2011 Kategoria 01. All, 03. Tricross, 12. 100-200 km

Wycieczka

Trasa: Warszawa (Skorosze) - Pruszków - Żyrardów - Puszcza Mariańska - Żyrardów - Pruszków - Skorosze
  • DST 102.18km
  • Czas 04:13
  • VAVG 24.23km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Specialized Tricross Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 kwietnia 2011 Kategoria 40. Maratony szosowe, 12. 100-200 km, 01. All, 02. Scrapper

Trzebnicki Maraton Rowerowy - "Żądło Szerszenia"

Trasa:

Pierwotne zgłoszenie dotyczyło roweru szosowego, ale ze względu na opóźnienie w budowie musiałem przekfalifikować się na rower MTB. Z powodu zapalenia gardła a co za tym idzie tygodniowej kuracji antybiotykowej do ostatniej chwili wahałem się, czy start ma sens. Ostatecznie postanowiłem wystartować i przy okazji spędzić weekend z żoną we Wrocławiu. Wyjeżdżając z Warszawy o 20:00, nie spodziewaliśmy się robót budowlanych na trasie katowickiej i naszego dojazdu do Trzebnicy o 02:30 nad ranem. Cóż, do przeziębienia dodałem lekkie niewyspanie.

1 godzina:
Przy zgłoszeniu zostałem przypisany do grupy 47 (MIV MTB), któa miała wystartować o 09:32. W tej kategorii były jeszcze dwie grupy, które wystartowały 2 i 4 minuty przd nami. Plan był prosty, dojechać do mety i w miarę możliwości zająć dobre miejsce w grupie. Co do pierwszego, nie obawiałem się dystansu bo w ubiegłym sezonie zaliczyłek kilka setek bez większego problemu. Co do drugiego, plan został zrewidowany już na starcie. Przejazd grupy przez miasto był eskortowany przez dwóch motocyklistów. Z założenia miał to być przejazd spokojny a ściganie miało się zacząć za miastem. Przez pierwsze kilkaset metrów trzymałem się grupy, nietety na małym podjeździe zostałem w tyle. Na wylotówce z Trzebnicy grupa miała ponad 500m przewagi i był to ostatni moment, kiedy ich widziałem. Mocne jak na moje warunki tempo wyjazdu (średnia ponad 28km/h) spowodowały lekką zadyszkę, spodziewałem się też małego zmęczenia w dalszej części trasy.
W ciągu pół godziny zostałem wyprzedzony przed kolejne grupy kategorii MIV Szosa i powoli przyzwyczajałem się do faktu jazdy na końcu stawki. Miałem tylko nadzieję, że nie zostanę zdublowany przez zawodników jadących 2 pętle.
Na 20km dogoniłem zawodnika, któy wystartował prawie 20 min wcześniej. Biorąc pod uwagę, że startował on w kategorii MV, była to raczej zasługa jego rekreacyjnej jazdy.
Głównie dzięki tempu początkowemu udało mi się osiągnąć moją najlepszą średnią. Zdawałem sobie sprawę, że na kolejnych kilometrach ta średnia zacznie spadać.

Prędkość średnia odcinka: 25.9
Prędkość średnia od startu: 25.9

2 godzina:
Na 28km dojechałem do dwóch zawodników z kategorii MIV, któzy wystartowali 4min wcześniej. W tym momencie nie byłem więc ostatni w swojej kategorii wiekowej. Przez kilkanaście kilometrów jechałem w nieznacznej odległości od tych zawodników. Z jednej strony moje tempo było spokojne i pozwalało odpocząć po pierwszej godzinie, z drugiej nie chciałem szarżować i na chwile odjechac do przodu (obaj zawodnicy jechali spokojnie na najtwardszych przełożeniach, więc spokojnie mogliby mnie zostawić za sobą.
Pod koniec drugiej godziny postanowiłem troche przyśpieszyć. Wyprzedziłem dwóch zawodników z mojej kategorii oraz jeszcze jedną osobę na szosówce, która była z wyższej kategorii wiekowej.
Średnia prędkość na tym odcinku spadła do ostatnio uzyskiwanych wartości, chociaż powoli czułem, że kryzys dopiero nadejdzie.

Prędkość średnia odcinka: 24.1
Prędkość średnia od startu: 25.0

3 godzina:
Po minięciu wspomnianych powyżej zawodników jechało mi się bardzo dobrze. Myślałem, że uda mi się utrzymać bardzo dobre jak na mnie tempo. Niestety wjechałem na kilkukolometrowy odcinek drogi o bardzo kiepskiej nawierzchni i pomimo chęci, jechałem z prędkością około 20km/h. Jednocześnie zacząłem odczuwać niedobów paliwa. Śniadanie jadłem około 7:30 i na trasę nie zabrałem ze sobą nic do jedzenia. Jednocześnie na tym odcinku opróżniłem drugi bidon isostara. Z jednej strony myślałem o zatrzymaniu się w jakimś sklepie, z drugiej chciałem utrzymać przewagę nad zawodnikami z mojej kategorii.
Z utęsknieniem czekałem na zbliżający się punkt żywnościowy, do którego dojechałem już lekko wyczerpany. Zapasy żywnościowe na punkcie były dość skromne, ale w sumie mogłem się tego spodziewać jadąc na końcu stawki. Udało mi się zjeść kanapkę, 2 wafelki oraz uzupełnić wodę w bidonach. Po kilkunastu minutach dojechały dwie osoby z mojej kategorii, od których dowiedziałem się, że jadą rekreacyjnie.
Połowa trasy była za mną, połowa łatwiejsza bo według mapy płaska. Druga część trasy obfitowała w podjazdy (słynne Kocie Góry), szczególnie czekający mnie krótki, ale stromy (14%) podjazd.
Z punktu żywieniowego wyjeżdżałem posilony ale jednocześnie obawiałem się trudniejszej części trasy. Odczuwałem już zmęczenie oraz mały ból "4 liter".

Prędkość średnia odcinka: 20.8
Prędkość średnia od startu: 23.6

4 godzina:
Po zjedzeniu jechało mi się całkiem dobrze. Teren był nadal płaski, do tego dobrej jakości asfalt pozwalał na lekkie podkręcenie tempa. W oczekiwaniu na podjazdy kolejna godzina jazdy przeminęła dość szybko. Jednocześnie udało mi się minimalnie poprawić średnią prędkość całej trasy.

Prędkość średnia odcinka: 24.4
Prędkość średnia od startu: 23.8

5 godzina:
Na początku tego odcinka przekroczyłem 100km trasy w najlepszym dotychczasowym czasie (04:13). Jednoczesnie zaczęły się długie podjazdy, na których po raz pierwszy od zakupu roweru miałem okazję jechać na najmniejszej zębatce z przodu. Kulminacją był wspomniany wcześniej podjazd, który z daleka przypominał bulę skoczni narciarskiej. Nie pamiętam jego długości, ale nie było to więcej niż 150-200m. Pamiętam, że wrzucałem coraz lżejsze przełożenia aż doszedłem do końca kasety. Udało mi się wjechać na podjazd bez schodzenia z roweru na przełożeniu 22/32 (generalnie cały maraton udało mi sie przejechać schodząc z roweru tylko na punkcie żywieniowym oraz podczas robienia zdjęcia przed tym podjazdem). W tym momencie pomyśałem o rozważaniach dotyczących instalacji w przełajówce korby trzytarczowej, w której ostatecznie będzie korba 34x46. Z drugiej strony tego podjazdu nie pokonałbym na przełożeniu 30/27, więc może jednak wybór był OK (pewnie niedługo się o tym przekonał). Odcinek ten wykończył mnie mocno, powoli myślałem już o tym, żeby wreszcie dojechać do mety.

Prędkość średnia odcinka: 18.8
Prędkość średnia od startu: 22.8

6 godzina:
Do mety pozostało już 20km, jednak ogólne zmęczenie spowodowało, że bardziej toczyłem się niż jechałem. Nawet na w miarę płaskim odcinku drogi o rewelacyjnej nawierzchni jechałem na coraz lżejszych przełożeniach. Po przejechaniu 130km zobaczyłem tablicę "Trzebnica" i cieszyłem się jednym z ostatnich zjazdów na trasie. Radość była tak duża, że nie zauważyłem strzałki informacyjnej. Zamiast na metę, skręciłem na drugą pętlę. Na szczęście bardzo szybko się zorientowałem i zawróciłem. Na metę dojechałem po 6h i 37min od wyjazdu, przejeżdżając 131.91km. Biorąc pod uwagę, że przez pomyłkę zrobiłem około kilometra, zgubiłem gdzieś 4km dystansu. Czy 135km to był dystans orientacyjny, czy też może miałem niedokładnie ustawioną długość obwodu koła (jeśli tak, to znaczy że przez ostatni rok przejechałem prawie 3% dłuższy dystans.

Prędkość średnia odcinka: 16.2
Prędkość średnia od startu: 21.7

Całkowity czas przejazdu: 06:36
Czas jazdy: 06:05
Miejsce w kategorii MIV MTB: 19(22)

Podsumowanie:
Teoretycznie udało mi się zrealizować plan - dojechałem do mety.
Z "w miarę dobrego miejsce w grupie" wyszła pozycja 19, a do poprzedzającego zawodnika MIV MTB straciłem ponad godzinę.
Z drugiej strony był to dla mnie najtrudniejszy wyjazd rowerowy. Przejechany do wczoraj dystans prawie 7500km zrobiłem głównie w okolicach Warszawy.

Jednocześnie było to ciekawe dośwadczenie dotyczące roweru i wyposażenia. Jechałem na standardowej konfiguracji mojego roweru, min. z oponami Smart Sam 2.1" i w kategorii szerokości opon byłem chyba w czołówce (kontrola szerokości opon na starcie nie była możliwa, bo przyrząd sędziego nie przewidywał tak szerokich opon). W 9-litrowym DynaPack'u miałem 2 zapasowe dętki, skuwacz do łańcucha, zestaw kluczy, pompkę i zapasowy łańcuch! Z takim zestawem nigdy nie jeździłem i chyba nie powinienem. Dodatkowo przwidywane były opady deszczu, dlatego w rowerze miałem zainstalowane kompletne błotniki. Ze względu na prognozę pogody oraz lekki chłod, nie byłem zdecydowany w sprawie ubioru. Ostatecznie wyjechałem na trasę w długich i lekko ocieplanych spodniach rowerowych, podkoszulce termicznej, polarze i luźnej koszulce rowerowej (łatwo dostępne kieszenie). Jednocześnie w torbie miałem krótkie spodenki rowerowe i lekką kurtkę przeciwdeszczową. Na punkcie żywieniowym do torby dołączył polar. Całość, tzn. rower, bidony i torba ważyły około 19kg i z pewnością miały wpływ na tempo jazdy. Mała inwentaryzacja bagażu a tym bardziej nowy i o prawie 5kg lżejszy rower powinny wpłynąć na moje przyszłe osiągnięcia. Mam nadzieję przekonać się o tym za 2 tygodnie.
  • DST 131.91km
  • Czas 06:05
  • VAVG 21.68km/h
  • VMAX 47.30km/h
  • Sprzęt Scrapper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 września 2010 Kategoria 12. 100-200 km, 01. All, 02. Scrapper

Wycieczka

Trasa: Warszawa(Skorosze) - Pruszków - Grodzisk Mazowiecki - Błonie - Leszno - Kazuń Nowy - Palmiry - Truskaw - Stare Babice - Gołąbki - Skorosze
  • DST 104.82km
  • Teren 3.30km
  • Czas 04:45
  • VAVG 22.07km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Sprzęt Scrapper
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl