Sobota, 28 kwietnia 2012
Kategoria 01. All, 03. Tricross, 12. 100-200 km, 2012. Tricross, 40. Maratony szosowe
VI Trzebnicki Maraton - Żądło Szerszenia
Trasa:
Tradycyjnie inauguracja sezonu maratonów szosowych odbywa się w Trzebnicy w trakcie Żądła Szerszenia. W tym roku po ujednoliceniu regulaminu Pucharu Polski Maratonów Szosowych do dyspozycji były 3 dystanse: Mini - 75 km, Mega - 150 km i Giga - 225 km (Mega + Mini). Dodatkową zmianą było wprowadzenie losowego dobierania grup startowych, w konsekwencji łączenie różnych kategorii wiekowych i rodzaju rowerów.
W tym roku postanowiłem jechać dystans Mega na Tricross'ie. Po losowaniu zostałem przypisany do 20 grupy startowej dystansu Mega z planowanym startem o 08:58. Do Trzebnicy dojechałem około 04:00 i czas do otwarcia biura zawodów postanowiłem przeznaczyć na krótki sen.
Po odebraniu numerów startowych i chipa zainstalowałem je na rowerze i udałem sie na start.
Punktualnie o 08:58 moja grupa rusza na trasę. Od początku nawet nie staram się utrzymać w grupie i zanim wyjechaliśmy z miasta miałem już kilkaset metrów straty. Przez kilka kolejnych kilometrów minęło mnie kilka osób startujących w kolejnych grupach. Na około 10km dojechała do mnie zawodniczka z nr 300 i postanowiliśmy jechać dalej wspólnie. Dla mnie oznaczało to jazdę na wyższych obrotach. Po godzinie jazdy prędkość średnia wynosiła 31 km/h.
Na około 43 km zlokalizowany był pierwszy punkt żywnościowy. Napełniłem camelbaka i po zjedzeniu banana wyruszyłem samotnie w dalszą drogę. Kilka kilometrów za punktem był rozjazd na dystans Mega i słynny odcinek dziurawej trasy. Po dwóch godzinach jazdy prędkość średnia wynosiła 27.3 km/h.
Na tym odcinku udało mi się ponownie dogonić jednego z zawodników z kategorii M6 z którym jechałem wspólnie przez dość długi czas. Powili zaczął doskwierać upał, mój licznik rowerowy wskazywał 31-33 stopni C. Po trzech godzinach jazdy średnia prędkość wynosiła 25.8 km/h.
Jadąc wspólnie dojechaliśmy do drugiego punktu żywieniowego, zlokalizowanego na około 95 km trasy. W punkcie była spora grupa rowerzystów, która umawiała się na kolejne spotkanie na słynnej "Prababce". Z punktu wyjeżdżam sam i wykorzystuję kilka długich zjazdów na odpoczynek i uspokojenie serca. Kilka minut za punktem mija czwarta godzina jazdy, a średnia prędkość wynosiła 24.8 km/h.
Coraz bardziej daje się we znaki upał i zmęczenie, powoli zaczynam się zastanawiać, jak uda mi się pokonać najtrudniejsze wzniesienie na trasie, na którym organizatorzy zlokalizowali premię górską. Przed "Prababką" mija kolejna godzina jazdy a prędkość średnia wynosiła w tym momencie 24 km/h.
Po dojechaniu do Radłowa zatrzymuję się na siku-stopa i krótki odpoczynek przed premią górską. W ubiegłym roku jadąc na "góralu" udało mi się pokonać ten podjazd na siedząco na młynku. Tym razem siły i przełożenia wystarczyło do połowy podjazdu. Resztę pokonałem prowadząc rower. Dwa kolejne podjazdy udało mi się pokonać na najlżejszym przełożeniu. Po jednym z nich pozostało do mety tylko już tylko trochę ponad 25 km. Do zmęczenia upałem i trasą doszedł też mały ból tyłka. Po sześciu godzinach jazdy średnia prędkość wynosiła 23 km/h.
Końcówka trasy to ostatnie podjazdy i długi zjazd do Trzebnicy. W miejscu, w którym rok temu pomyliłem się i pojechałem ponownie na trasę w tym roku stała straż, która informowała o kierunku skrętu.
Na mecie zameldowałem się po 06:49:54.
Miejsce M4S - 61/64
Miejsce Open - 265/292 (Mega)
Podsumowanie
Pierwszą połowę trasy pokonałem o wiele lepiej niż myślałem, jeszcze nigdy nie udało mi się przejechać godziny ze średnią prędkością 31 km/h. To chyba efekt planu treningowego realizowanego od końca stycznia. Gdyby nie potworny upał, druga część trasy nie byłaby walką o przetrwanie.
Premia górska pokazała, że przy aktualnej formie przełożenie 36x27 jest zbyt twarde na kilkunastoprocentowe podjazdy. Muszę pomyśleć nad zamianą tarczy 36 na 34 i wstawieniem kasety Tiagra 12-30. Nie będzie to tak miękkie jak w "góralu" ale w stosunku do aktualnego układu oprócz małego zmiękczenia dojdzie jeden niski bieg.
Generalnie jestem bardzo zadowolony, pomimo upału i dłuższego dystansu byłem w lepszej formie niż przed rokiem.
Tradycyjnie inauguracja sezonu maratonów szosowych odbywa się w Trzebnicy w trakcie Żądła Szerszenia. W tym roku po ujednoliceniu regulaminu Pucharu Polski Maratonów Szosowych do dyspozycji były 3 dystanse: Mini - 75 km, Mega - 150 km i Giga - 225 km (Mega + Mini). Dodatkową zmianą było wprowadzenie losowego dobierania grup startowych, w konsekwencji łączenie różnych kategorii wiekowych i rodzaju rowerów.
W tym roku postanowiłem jechać dystans Mega na Tricross'ie. Po losowaniu zostałem przypisany do 20 grupy startowej dystansu Mega z planowanym startem o 08:58. Do Trzebnicy dojechałem około 04:00 i czas do otwarcia biura zawodów postanowiłem przeznaczyć na krótki sen.
Po odebraniu numerów startowych i chipa zainstalowałem je na rowerze i udałem sie na start.
Punktualnie o 08:58 moja grupa rusza na trasę. Od początku nawet nie staram się utrzymać w grupie i zanim wyjechaliśmy z miasta miałem już kilkaset metrów straty. Przez kilka kolejnych kilometrów minęło mnie kilka osób startujących w kolejnych grupach. Na około 10km dojechała do mnie zawodniczka z nr 300 i postanowiliśmy jechać dalej wspólnie. Dla mnie oznaczało to jazdę na wyższych obrotach. Po godzinie jazdy prędkość średnia wynosiła 31 km/h.
Na około 43 km zlokalizowany był pierwszy punkt żywnościowy. Napełniłem camelbaka i po zjedzeniu banana wyruszyłem samotnie w dalszą drogę. Kilka kilometrów za punktem był rozjazd na dystans Mega i słynny odcinek dziurawej trasy. Po dwóch godzinach jazdy prędkość średnia wynosiła 27.3 km/h.
Na tym odcinku udało mi się ponownie dogonić jednego z zawodników z kategorii M6 z którym jechałem wspólnie przez dość długi czas. Powili zaczął doskwierać upał, mój licznik rowerowy wskazywał 31-33 stopni C. Po trzech godzinach jazdy średnia prędkość wynosiła 25.8 km/h.
Jadąc wspólnie dojechaliśmy do drugiego punktu żywieniowego, zlokalizowanego na około 95 km trasy. W punkcie była spora grupa rowerzystów, która umawiała się na kolejne spotkanie na słynnej "Prababce". Z punktu wyjeżdżam sam i wykorzystuję kilka długich zjazdów na odpoczynek i uspokojenie serca. Kilka minut za punktem mija czwarta godzina jazdy, a średnia prędkość wynosiła 24.8 km/h.
Coraz bardziej daje się we znaki upał i zmęczenie, powoli zaczynam się zastanawiać, jak uda mi się pokonać najtrudniejsze wzniesienie na trasie, na którym organizatorzy zlokalizowali premię górską. Przed "Prababką" mija kolejna godzina jazdy a prędkość średnia wynosiła w tym momencie 24 km/h.
Po dojechaniu do Radłowa zatrzymuję się na siku-stopa i krótki odpoczynek przed premią górską. W ubiegłym roku jadąc na "góralu" udało mi się pokonać ten podjazd na siedząco na młynku. Tym razem siły i przełożenia wystarczyło do połowy podjazdu. Resztę pokonałem prowadząc rower. Dwa kolejne podjazdy udało mi się pokonać na najlżejszym przełożeniu. Po jednym z nich pozostało do mety tylko już tylko trochę ponad 25 km. Do zmęczenia upałem i trasą doszedł też mały ból tyłka. Po sześciu godzinach jazdy średnia prędkość wynosiła 23 km/h.
Końcówka trasy to ostatnie podjazdy i długi zjazd do Trzebnicy. W miejscu, w którym rok temu pomyliłem się i pojechałem ponownie na trasę w tym roku stała straż, która informowała o kierunku skrętu.
Na mecie zameldowałem się po 06:49:54.
Miejsce M4S - 61/64
Miejsce Open - 265/292 (Mega)
Podsumowanie
Pierwszą połowę trasy pokonałem o wiele lepiej niż myślałem, jeszcze nigdy nie udało mi się przejechać godziny ze średnią prędkością 31 km/h. To chyba efekt planu treningowego realizowanego od końca stycznia. Gdyby nie potworny upał, druga część trasy nie byłaby walką o przetrwanie.
Premia górska pokazała, że przy aktualnej formie przełożenie 36x27 jest zbyt twarde na kilkunastoprocentowe podjazdy. Muszę pomyśleć nad zamianą tarczy 36 na 34 i wstawieniem kasety Tiagra 12-30. Nie będzie to tak miękkie jak w "góralu" ale w stosunku do aktualnego układu oprócz małego zmiękczenia dojdzie jeden niski bieg.
Generalnie jestem bardzo zadowolony, pomimo upału i dłuższego dystansu byłem w lepszej formie niż przed rokiem.
- DST 149.03km
- Czas 06:32
- VAVG 22.81km/h
- VMAX 51.50km/h
- Temperatura 32.0°C
- HRmax 178 ( 97%)
- HRavg 156 ( 85%)
- Kalorie 5941kcal
- Podjazdy 884m
- Sprzęt Specialized Tricross Pro
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj