Wpisy archiwalne w kategorii
03. Tricross
Dystans całkowity: | 17967.83 km (w terenie 131.77 km; 0.73%) |
Czas w ruchu: | 837:53 |
Średnia prędkość: | 21.44 km/h |
Maksymalna prędkość: | 64.30 km/h |
Suma podjazdów: | 52912 m |
Maks. tętno maksymalne: | 178 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 156 (85 %) |
Suma kalorii: | 266721 kcal |
Liczba aktywności: | 317 |
Średnio na aktywność: | 56.68 km i 2h 38m |
Więcej statystyk |
Sobota, 6 lipca 2013
Kategoria 01. All, 03. Tricross, 2013. Tricross, 16. 500-700 km, 41. Brevety
Brevet 600 km
Trasa: Świękity - Lubomino - Lidzbark Warmiński - Bisztynek - Reszel - Kętrzyn - Sztynort - Węgorzewo - Banie Mazurskie - Gołdap - Dubieniki - Żytkiejmy - Wiżajny - Rutka Tartak - Szypliszki - Sejny - Giby - Suwałki - Raczki - Wieliczki - Olecko - Wydminy - Ryn - Szestno - Mrągowo - Lutry - Jeziorany - Dobre Miasto - Świątki - Miłakowo - Świękity
Wstęp
To moje drugie podejście do 600-ki. W ubiegłym roku udało mi się przejechać połowę trasy. Po tamtym doświadczeniu a także po ostatnim zaliczeniu 400 i 300 postanowiłem przygotować plan taktyczny. Podstawowe założenia planu:
- Spokojna jazda od startu
- Prędkość średnia w pierwszej połówce na poziomie 22.5 km/h
- Prędkość średnia w drugiej połówce na poziomie 20.0 km/h
- Pobyt na punktach kontrolnych ograniczony do minimum (max 15 min) potrzebny na podbicie karty i uzupełnienie zapasów
- Jedzenie w trakcie jazdy
- Dłuższa przerwa na punkcie w Sejnach
Po ostatniej 300-ce wprowadziłem małą modyfikację torby Topeak Tourguide, tak aby była bardziej sztywna i bez problemu radziła sobie z przewożeniem jedzenia.
Do Świękit wyruszyłem we czwartek po południu zabierając po drodze Lucynę z Fundacji Randonneurs Polska. Na miejsce dojeżdżamy około 20:30. Od razu rozbijam namiot (postanowiłem przetestować spanie w namiocie przed planowanym wyjazdem do Szwecji na Cykelvasan). Mała kolacja, odprawa przed startem i około 23:00 poszedłem spać. Pobudka około 06:00 i ostatnie pakowanie tego co zabieram ze sobą i to co będzie czekało w drop-bagu na półmetku.
Po ostatniej 300-ce postanowiłem wymienić opony. Marathon Racer'y w rozmiarze 700x35 i przebiegiem prawie 11 000km zamieniłem na Marathon Supreme 700x28. Chociaż w tym roku nie brałem na Brevety camelbaka, na najdłuższy dystans postanowiłem zainwestować w najmniejszy mozliwy model z bukłakiem o pojemności 1.5 l i mieć w nim czystą wodę. Dokładając do tego 1.5 l izotonika w dwóch bidonach powinienem bez problemu poradzić sobie nawodnieniem pomiedzy punktami kontrolnymi. Jako prowiant zabieram 3 banany, 4 7-days'y i cukierki kawowe. Dodatkowo mam jeszcze 2 opakowania ciastek i czekoladę. Ma mi to oczywiście wystarczyć do kolejnego punktu kontrolnego.
PK 1 - Świękity
Startujemy około 07:30 i w asyście Straży Pożarnej jedziemy do Lubomina, skąd ma nastąpić start ostry. Po krótkiej odprawie jesteśmy wypuszczani na trasę w grupach 10-osobowych. Wyruszam na trasę w 3 grupie. Od początku jadę spokojnie, chociaż prędkość jest wyższa od planowanej. Powili rośnie też prędkość średnia. Staram się też systematycznie odżywiać i nawadniać.
W Lidzbarku Warmińskim mijam Piotrka Bolka i Piotrka Niedźwieckiego, z którymi rozmawialiśmy o wspólnej jeździe. Mieli krótkie spotkanie z rodzinnnym fan-clubem i planowali mnie dogonić. Kilkanaście kilometrów przed Ketrzynem dojeżdża do mnie Olaf, z którym wspólnie jechaliśmy 400-kę, jednak każdy z nas jedzie swoim tempem. Ponownie spotkamy się na punkcie w Ketrzynie i większości pozostałych punktów. Na punkcie kontrolnym melduję się przed południem. Podbijam kartę, uzupełniam zapasy i ruszam dalej.
Czas przybycia: 11:56
Dystans: 101.2 km
Czas jazdy: 4:10:27
Prędkość max.: 50.5 km/h
Przewyższenie: 637 m
PK 2 - Gołdap
O 12:11, czyli dokładnie po 15 min od przybycia wyjeżdżam z punktu w dalszą trasę. Kilkaset metrów przede mną jedzie Krzysztof na sztywnym góralu, ale nie uda mi się do niego dojechać przed kolejnym punktem. Nadal jadę spokojnie, systematycznie jedząc i pijąc. Jest sporo podjazdów, więc moja średnia zaczyna powoli spadać. Na około 135 km jest dodatkowy punkt z jedzeniem i mozliwością kapieli w jeziorze. Zatrzymuję się na 15 min aby zjeść kanapkę i banana i ruszam dalej. Kilka kilometrów przed kolejnym punktem kontrolnym wyprzedzają mnie Oskar i Wojtek, bikeholicy z Krakowa. Trochę mnie to zdziwiło, bo są bardzo mocni, ale okazało się, że mieli mały kryzys w Lidzbarku. Nawet nie staram się utrzymywac ich tempa, ale widzę, że nie jadą aż tak mocno. Dzięki robotom drogowym udaje mi się ich dogonić i utrzymać koło aż do punktu kontrolnego. Na punkcie meldujemy się o 15:15 spotykając kilku zawodników.
Czas przybycia: 17:15
Dystans: 200.99 km
Czas jazdy: 9:03:54
Prędkość max.: 50.5 km/h
Przewyższenie: ??? m
PK 3 - Sejny
Standardowo uzupełniam zapasy i dodatkowo zjadam ciepłego hot-doga. W tym czasie większość zawodników odjechała z punktu. Ja wyjeżdżam po kilkunastu minutach z kolarzem z Giżycka. Przez kilka kilometrów jedziemy razem, ale później zaczynam zostawać na podjazdach. W konsekwencji zostaję i jadę swoim tempem. Powoli robi się chłodniej i coraz bardziej zaczynam odczuwać zmęczenie. Na jednym ze zjazdów udaje mi się osiągnąć maksymalną prędkość 55 km/h. O 22:05 dojeżdżam do dużego punktu kontrolnego w Sejnach. Na punkcie planowałem dłuższą przerwę, ale przekroczyłaby czas zamknięcia punktu. Na początku ładuję komórkę, akumulator do lampki i telefonu. Po zaliczeniu gorącego obiadu biorę prysznic i przebieram się w cywilne ubrania. Jest około 23:30. Do wyjazdu szykuje się mała grupa, ale dla mnie jest jeszcze za wcześnie na wyjazd. Postanawiam się zdrzemnąć i wyjechać około 01:00 w nocy. W międzyczasie pojawiają się Piotrki i Olaf. Postanawiam jeszcze trochę poleniuchować i wyjechać z nimi. W 5 osób wyjeżdżamy z punktu około 02:30.
Czas przybycia: 22:05
Dystans: 303.76 km
Czas jazdy: 13:21:01
Prędkość max.: 50.5 km/h
Przewyższenie: 1896 m
Podsumowanie I części:
Czas jazdy brutto: 14:30
Czas jazdy netto: 13:21
Prędkość średnia: 22.7 km/h
Zakładałem jazdę na poziomie 22.5 km/h i przerwy na punktach kontrolnych po 15 min. Biorąc pod uwagę 2 PK + punkt żywieniowy, oraz krótki postój przed startem ostrym, plan został wykonany. Z zakładanego 5-godzinnego postoju w Sejnach wykorzystałem 4:30.
PK 4 - Olecko
Jest jeszcze ciemno, ale jedziemy razem. Przed Gibami robimy mały postój i naprawę łańcucha w jednym z rowerów. Robi się jasno i postanawiamy poćwiczyć jazdę w grupie. Udało nam się to robić aż do Płociczna. Za Suwałkami zaczyna się powolne rozrywanie grupy. Ja i Olaf powoli zostajemy w tyle. Na początku reszta na nas czeka, ale po minięciu miejscowości Raczki zaczynamy jechać osobno. O 07:43 dojeżdżam na punkt kontrolny w Olecku, gdzie spotykam się z mocniejszą trójką. Po kilkunastu minutach dojeżdża Olaf. Odczuwam dość spore zmęczenie i senność. Zaczynam myśleć o małej drzemce, ale chwilowo odwlekam ją w czasie. Na punkcie zabawiam dużo dłużej niż wcześniej. Ruszamy razem z Olafem około 08:30.
Czas przybycia: 07:43
Dystans: 393.39 km
Czas jazdy: 17:33:04
Prędkość max.: 55.0 km/h
Przewyższenie: 2182 m
PK 5 - Mrągowo
Po wyjeździe z punktu jedziemy razem do skrzyżowania z jakąś główną drogą. Potem zaczynam minimalnie odjeżdżać, cały czas widząc z tyłu Olafa. Coraz bardziej męczy mnie senność i postanawiam zatrzymać się na krótki odpoczynek. Około 09:50 dojeżdżam do jakiejś miejscowości ze starym przystankiem i postanawiam trochę odpocząć. Ustawiam alarm na 10:20 i kładę się na ławce. W międzyczasie dojeżdża Olaf i postanawia jechać dalej. W czasie 30-minutowej przerwy zaliczyłem tylko około 10 minut snu, ale wystarczyło to na całkowite wyeliminowanie senności. Jechało mi się bardzo dobrze i systematycznie rosła moja średnia liczona od punktu w Sejnach. Przed postojem wynosiła 20.8 km/h, po około 2h jazdy wzrosła do 21.5 km/h. Po około 2.5h przed skrętem na Ryn dogoniłem Olafa, który zrobił sobie krótką przerwę (miał jakieś bóle w stopie i co kilkadziesiąt minut musiał robić sobie krótkie przerwy od jazdy. Kontynuowałem jazdę i o 15:05 dojechałem do punktu kontrolnego, na którym spotkałem Piotrka Bolka i Piotrka Niedźwieckiego, który przeżywał lekki kryzys. W chwili ic odjazdu, na punkcie pojawił się Olaf. Tak jak w Olecku, spędziłem na punkcie więcej niż pół godziny. Oprócz uzupełniania zapasów płynów zjadłem kanapkę i skorzystałem z toalety.
Czas przybycia: 15:05
Dystans: 512.14 km
Czas jazdy: 23:06:04
Prędkość max.: 55.0 km/h
Przewyższenie: 2751 m
PK 6 - Dobre Miasto
Z punktu wyjeżdżamy razem, ale po wyjeździe z miasta zaczynam powoli odjeżdżać. Jedzie się całkiem dobrze, chociaż odczuwam bóle obu ścięgien Achillesa. Nie wspomnę o bólu tyłka, który odczuwam pomimo 2 wkładek kolarskich. Większość trasy pokonuję na miękkich przełożeniach. Ze względu na liczne podjazdy powoli spada prędkość średnia. Na punkt kontrolny w Dobrym Mieście dojeżdżam o 20:24. Spotykam tam obu Piotrków, którzy kilka minut po moim przyjeździe ruszają na ostatni odcinek trasy. Ja też nie zabawiam tu zbyt długo. Zjadam dwa hot-dogi, uzupełniam płyny i ruszam dalej, mając nadzieję na dogonienie Piotrków.
Czas przybycia: 20:24
Dystans: 593.58 km
Czas jazdy: 27:22:16
Prędkość max.: 55.0 km/h
Przewyższenie: 2292 m
PK 7 - Świękity
Pierwsze 17km to droga na Ostródę. Dobry asfalt i wizja doścignięcia Piotrków dodała mi sporo sił. Podjazdy, które wcześniej zaliczałem na najlżejszych przełożeniach, teraz pokonuję z blatu. Po kilku kilometrach doganiam stojącego na poboczu Piotrka Bolka, który przygotowuje się do samotnej jazdy (drugi Piotrek nie chciał zbyt mocno spowalniać, wiec postanowili końcówkę Brevetu pokonać indywidualnie). Po kilku minutach mija mnie Piotr Bolek i po krótkim czasie znika z pola widzenia. Po chwili mijam Piotrka Niedźwieckiego, który zrobił sobie krótką przerwę na Redbull'a. Mijam go i po kilku kilometrach skręcam na Miłakowo. Powoli robi się ciemno. Po dojeździe do Miłakowa jest już totalnie ciemno. Do mety jest już niecałe 5 km. O 22:36 po niecałych 39h dojeżdżam na metę. Udało się!
Czas przybycia: 22:37
Dystans: 631.36 km
Czas jazdy: 29:17:05
Prędkość max.: 55.0 km/h
Przewyższenie: 3670 m
Podsumowanie II części:
Czas jazdy brutto: 20:07
Czas jazdy netto: 15:56
Prędkość średnia: 20.5 km/h
Zakładałem jazdę z prędkością średnią na poziomie 20 km/h, w rzeczywistości wyszło minimalnie lepiej. Ze względu na zmęczenie spędzałem dużo więcej czasu na punktach kontrolnych. Do tego doszła dodatkowa przerwa na śniadanie przed Suwałkami i 30-minutowa przerwa za Oleckiem.
Podsumowanie
Udało mi się ukończyć w limicie czasu bardzo trudny Brevet. Pomimo ciągłych podjazdów i sporych przewyższeń, udało mi się uzyskać minimalnie lepszą prędkość średnią z jazdy w stosunku do Brevetu 400 km. Dodatkowo czas jazdy brutto I części był o 2 h lepszy w porównaniu do Brevetu 300 km, który przejechałem 2 tygodnie wcześniej. Jestem szczególnie zadowolony z I części, w której w pełni wypełniłem założenia taktyczne.
Ukończenie 600-ki zapewniło mi kwalifikację na Bałtyk-Bieszczady Tour 2014.
Wstęp
To moje drugie podejście do 600-ki. W ubiegłym roku udało mi się przejechać połowę trasy. Po tamtym doświadczeniu a także po ostatnim zaliczeniu 400 i 300 postanowiłem przygotować plan taktyczny. Podstawowe założenia planu:
- Spokojna jazda od startu
- Prędkość średnia w pierwszej połówce na poziomie 22.5 km/h
- Prędkość średnia w drugiej połówce na poziomie 20.0 km/h
- Pobyt na punktach kontrolnych ograniczony do minimum (max 15 min) potrzebny na podbicie karty i uzupełnienie zapasów
- Jedzenie w trakcie jazdy
- Dłuższa przerwa na punkcie w Sejnach
Po ostatniej 300-ce wprowadziłem małą modyfikację torby Topeak Tourguide, tak aby była bardziej sztywna i bez problemu radziła sobie z przewożeniem jedzenia.
Do Świękit wyruszyłem we czwartek po południu zabierając po drodze Lucynę z Fundacji Randonneurs Polska. Na miejsce dojeżdżamy około 20:30. Od razu rozbijam namiot (postanowiłem przetestować spanie w namiocie przed planowanym wyjazdem do Szwecji na Cykelvasan). Mała kolacja, odprawa przed startem i około 23:00 poszedłem spać. Pobudka około 06:00 i ostatnie pakowanie tego co zabieram ze sobą i to co będzie czekało w drop-bagu na półmetku.
Po ostatniej 300-ce postanowiłem wymienić opony. Marathon Racer'y w rozmiarze 700x35 i przebiegiem prawie 11 000km zamieniłem na Marathon Supreme 700x28. Chociaż w tym roku nie brałem na Brevety camelbaka, na najdłuższy dystans postanowiłem zainwestować w najmniejszy mozliwy model z bukłakiem o pojemności 1.5 l i mieć w nim czystą wodę. Dokładając do tego 1.5 l izotonika w dwóch bidonach powinienem bez problemu poradzić sobie nawodnieniem pomiedzy punktami kontrolnymi. Jako prowiant zabieram 3 banany, 4 7-days'y i cukierki kawowe. Dodatkowo mam jeszcze 2 opakowania ciastek i czekoladę. Ma mi to oczywiście wystarczyć do kolejnego punktu kontrolnego.
PK 1 - Świękity
Startujemy około 07:30 i w asyście Straży Pożarnej jedziemy do Lubomina, skąd ma nastąpić start ostry. Po krótkiej odprawie jesteśmy wypuszczani na trasę w grupach 10-osobowych. Wyruszam na trasę w 3 grupie. Od początku jadę spokojnie, chociaż prędkość jest wyższa od planowanej. Powili rośnie też prędkość średnia. Staram się też systematycznie odżywiać i nawadniać.
W Lidzbarku Warmińskim mijam Piotrka Bolka i Piotrka Niedźwieckiego, z którymi rozmawialiśmy o wspólnej jeździe. Mieli krótkie spotkanie z rodzinnnym fan-clubem i planowali mnie dogonić. Kilkanaście kilometrów przed Ketrzynem dojeżdża do mnie Olaf, z którym wspólnie jechaliśmy 400-kę, jednak każdy z nas jedzie swoim tempem. Ponownie spotkamy się na punkcie w Ketrzynie i większości pozostałych punktów. Na punkcie kontrolnym melduję się przed południem. Podbijam kartę, uzupełniam zapasy i ruszam dalej.
Czas przybycia: 11:56
Dystans: 101.2 km
Czas jazdy: 4:10:27
Prędkość max.: 50.5 km/h
Przewyższenie: 637 m
PK 2 - Gołdap
O 12:11, czyli dokładnie po 15 min od przybycia wyjeżdżam z punktu w dalszą trasę. Kilkaset metrów przede mną jedzie Krzysztof na sztywnym góralu, ale nie uda mi się do niego dojechać przed kolejnym punktem. Nadal jadę spokojnie, systematycznie jedząc i pijąc. Jest sporo podjazdów, więc moja średnia zaczyna powoli spadać. Na około 135 km jest dodatkowy punkt z jedzeniem i mozliwością kapieli w jeziorze. Zatrzymuję się na 15 min aby zjeść kanapkę i banana i ruszam dalej. Kilka kilometrów przed kolejnym punktem kontrolnym wyprzedzają mnie Oskar i Wojtek, bikeholicy z Krakowa. Trochę mnie to zdziwiło, bo są bardzo mocni, ale okazało się, że mieli mały kryzys w Lidzbarku. Nawet nie staram się utrzymywac ich tempa, ale widzę, że nie jadą aż tak mocno. Dzięki robotom drogowym udaje mi się ich dogonić i utrzymać koło aż do punktu kontrolnego. Na punkcie meldujemy się o 15:15 spotykając kilku zawodników.
Czas przybycia: 17:15
Dystans: 200.99 km
Czas jazdy: 9:03:54
Prędkość max.: 50.5 km/h
Przewyższenie: ??? m
PK 3 - Sejny
Standardowo uzupełniam zapasy i dodatkowo zjadam ciepłego hot-doga. W tym czasie większość zawodników odjechała z punktu. Ja wyjeżdżam po kilkunastu minutach z kolarzem z Giżycka. Przez kilka kilometrów jedziemy razem, ale później zaczynam zostawać na podjazdach. W konsekwencji zostaję i jadę swoim tempem. Powoli robi się chłodniej i coraz bardziej zaczynam odczuwać zmęczenie. Na jednym ze zjazdów udaje mi się osiągnąć maksymalną prędkość 55 km/h. O 22:05 dojeżdżam do dużego punktu kontrolnego w Sejnach. Na punkcie planowałem dłuższą przerwę, ale przekroczyłaby czas zamknięcia punktu. Na początku ładuję komórkę, akumulator do lampki i telefonu. Po zaliczeniu gorącego obiadu biorę prysznic i przebieram się w cywilne ubrania. Jest około 23:30. Do wyjazdu szykuje się mała grupa, ale dla mnie jest jeszcze za wcześnie na wyjazd. Postanawiam się zdrzemnąć i wyjechać około 01:00 w nocy. W międzyczasie pojawiają się Piotrki i Olaf. Postanawiam jeszcze trochę poleniuchować i wyjechać z nimi. W 5 osób wyjeżdżamy z punktu około 02:30.
Czas przybycia: 22:05
Dystans: 303.76 km
Czas jazdy: 13:21:01
Prędkość max.: 50.5 km/h
Przewyższenie: 1896 m
Podsumowanie I części:
Czas jazdy brutto: 14:30
Czas jazdy netto: 13:21
Prędkość średnia: 22.7 km/h
Zakładałem jazdę na poziomie 22.5 km/h i przerwy na punktach kontrolnych po 15 min. Biorąc pod uwagę 2 PK + punkt żywieniowy, oraz krótki postój przed startem ostrym, plan został wykonany. Z zakładanego 5-godzinnego postoju w Sejnach wykorzystałem 4:30.
PK 4 - Olecko
Jest jeszcze ciemno, ale jedziemy razem. Przed Gibami robimy mały postój i naprawę łańcucha w jednym z rowerów. Robi się jasno i postanawiamy poćwiczyć jazdę w grupie. Udało nam się to robić aż do Płociczna. Za Suwałkami zaczyna się powolne rozrywanie grupy. Ja i Olaf powoli zostajemy w tyle. Na początku reszta na nas czeka, ale po minięciu miejscowości Raczki zaczynamy jechać osobno. O 07:43 dojeżdżam na punkt kontrolny w Olecku, gdzie spotykam się z mocniejszą trójką. Po kilkunastu minutach dojeżdża Olaf. Odczuwam dość spore zmęczenie i senność. Zaczynam myśleć o małej drzemce, ale chwilowo odwlekam ją w czasie. Na punkcie zabawiam dużo dłużej niż wcześniej. Ruszamy razem z Olafem około 08:30.
Czas przybycia: 07:43
Dystans: 393.39 km
Czas jazdy: 17:33:04
Prędkość max.: 55.0 km/h
Przewyższenie: 2182 m
PK 5 - Mrągowo
Po wyjeździe z punktu jedziemy razem do skrzyżowania z jakąś główną drogą. Potem zaczynam minimalnie odjeżdżać, cały czas widząc z tyłu Olafa. Coraz bardziej męczy mnie senność i postanawiam zatrzymać się na krótki odpoczynek. Około 09:50 dojeżdżam do jakiejś miejscowości ze starym przystankiem i postanawiam trochę odpocząć. Ustawiam alarm na 10:20 i kładę się na ławce. W międzyczasie dojeżdża Olaf i postanawia jechać dalej. W czasie 30-minutowej przerwy zaliczyłem tylko około 10 minut snu, ale wystarczyło to na całkowite wyeliminowanie senności. Jechało mi się bardzo dobrze i systematycznie rosła moja średnia liczona od punktu w Sejnach. Przed postojem wynosiła 20.8 km/h, po około 2h jazdy wzrosła do 21.5 km/h. Po około 2.5h przed skrętem na Ryn dogoniłem Olafa, który zrobił sobie krótką przerwę (miał jakieś bóle w stopie i co kilkadziesiąt minut musiał robić sobie krótkie przerwy od jazdy. Kontynuowałem jazdę i o 15:05 dojechałem do punktu kontrolnego, na którym spotkałem Piotrka Bolka i Piotrka Niedźwieckiego, który przeżywał lekki kryzys. W chwili ic odjazdu, na punkcie pojawił się Olaf. Tak jak w Olecku, spędziłem na punkcie więcej niż pół godziny. Oprócz uzupełniania zapasów płynów zjadłem kanapkę i skorzystałem z toalety.
Czas przybycia: 15:05
Dystans: 512.14 km
Czas jazdy: 23:06:04
Prędkość max.: 55.0 km/h
Przewyższenie: 2751 m
PK 6 - Dobre Miasto
Z punktu wyjeżdżamy razem, ale po wyjeździe z miasta zaczynam powoli odjeżdżać. Jedzie się całkiem dobrze, chociaż odczuwam bóle obu ścięgien Achillesa. Nie wspomnę o bólu tyłka, który odczuwam pomimo 2 wkładek kolarskich. Większość trasy pokonuję na miękkich przełożeniach. Ze względu na liczne podjazdy powoli spada prędkość średnia. Na punkt kontrolny w Dobrym Mieście dojeżdżam o 20:24. Spotykam tam obu Piotrków, którzy kilka minut po moim przyjeździe ruszają na ostatni odcinek trasy. Ja też nie zabawiam tu zbyt długo. Zjadam dwa hot-dogi, uzupełniam płyny i ruszam dalej, mając nadzieję na dogonienie Piotrków.
Czas przybycia: 20:24
Dystans: 593.58 km
Czas jazdy: 27:22:16
Prędkość max.: 55.0 km/h
Przewyższenie: 2292 m
PK 7 - Świękity
Pierwsze 17km to droga na Ostródę. Dobry asfalt i wizja doścignięcia Piotrków dodała mi sporo sił. Podjazdy, które wcześniej zaliczałem na najlżejszych przełożeniach, teraz pokonuję z blatu. Po kilku kilometrach doganiam stojącego na poboczu Piotrka Bolka, który przygotowuje się do samotnej jazdy (drugi Piotrek nie chciał zbyt mocno spowalniać, wiec postanowili końcówkę Brevetu pokonać indywidualnie). Po kilku minutach mija mnie Piotr Bolek i po krótkim czasie znika z pola widzenia. Po chwili mijam Piotrka Niedźwieckiego, który zrobił sobie krótką przerwę na Redbull'a. Mijam go i po kilku kilometrach skręcam na Miłakowo. Powoli robi się ciemno. Po dojeździe do Miłakowa jest już totalnie ciemno. Do mety jest już niecałe 5 km. O 22:36 po niecałych 39h dojeżdżam na metę. Udało się!
Czas przybycia: 22:37
Dystans: 631.36 km
Czas jazdy: 29:17:05
Prędkość max.: 55.0 km/h
Przewyższenie: 3670 m
Podsumowanie II części:
Czas jazdy brutto: 20:07
Czas jazdy netto: 15:56
Prędkość średnia: 20.5 km/h
Zakładałem jazdę z prędkością średnią na poziomie 20 km/h, w rzeczywistości wyszło minimalnie lepiej. Ze względu na zmęczenie spędzałem dużo więcej czasu na punktach kontrolnych. Do tego doszła dodatkowa przerwa na śniadanie przed Suwałkami i 30-minutowa przerwa za Oleckiem.
Podsumowanie
Udało mi się ukończyć w limicie czasu bardzo trudny Brevet. Pomimo ciągłych podjazdów i sporych przewyższeń, udało mi się uzyskać minimalnie lepszą prędkość średnią z jazdy w stosunku do Brevetu 400 km. Dodatkowo czas jazdy brutto I części był o 2 h lepszy w porównaniu do Brevetu 300 km, który przejechałem 2 tygodnie wcześniej. Jestem szczególnie zadowolony z I części, w której w pełni wypełniłem założenia taktyczne.
Ukończenie 600-ki zapewniło mi kwalifikację na Bałtyk-Bieszczady Tour 2014.
- DST 631.36km
- Czas 29:17
- VAVG 21.56km/h
- VMAX 55.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 3670m
- Sprzęt Specialized Tricross Pro
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 czerwca 2013
Kategoria 01. All, 03. Tricross, 11. 50-100 km, 2013. Tricross
Przejażdżka
Trasa: Chotomów - Legionowo - Nieporęt - Białobrzegi - Nieporęt - Legionowo - Chotomów
Lekka rozgrzewka przed brevetem. Na starcie w Chotomowie zostawiłem samochód i wybrałem się na piknik firmowy w ośrodku promenada.
Lekka rozgrzewka przed brevetem. Na starcie w Chotomowie zostawiłem samochód i wybrałem się na piknik firmowy w ośrodku promenada.
- DST 54.57km
- Czas 02:27
- VAVG 22.27km/h
- VMAX 33.50km/h
- Temperatura 32.0°C
- HRmax 173 ( 93%)
- HRavg 125 ( 67%)
- Kalorie 1443kcal
- Podjazdy 61m
- Sprzęt Specialized Tricross Pro
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 czerwca 2013
Kategoria 01. All, 03. Tricross, 14. 300-400 km, 2013. Tricross, 41. Brevety
Brevet 300 km
Trasa: Chotomów - Nowy Dwór Mazowiecki - Zakroczym - Nowe Miasto - Ciechanów - Przasnysz - Nowa Wieś - Maków Mazowiecki - Pułtusk - Nasielsk - Zakroczym - Nowy Dwór Mazowiecki - Chotomów
Wstęp
Kolejny brevet w sezonie 2013, tym razem 300 km. Główną atrakcją jest start o 18:00 i jazda w nocy. Z jednej strony to najkrótsza noc w roku, z drugiej ciekawe doświadczenie w pierwszej części dystansu.
Na starcie w Chotomowie zjawiam się około 10:00, zostawiam samochód i jadę rowerem nad Zegrze na firmowy piknik. Teoretycznie miałem do przejechania około 20 km w jedną stronę, ale okazało się, że zrobiłem łącznie prawie 55 km. Trochę sporo jak na lekką przejażdżkę, do tego w temperaturze dochodzącej do 30 stopni. Po 3 godzinach spędzonych na pikniku wracam do Chotomowa, gdzie docieram około 17:00. Na starcie jest już kilka osób, kolejne dojeżdżają w ciągu kilkunastu minut.
Po porannej, zbyt długiej jeździe mam małe obawy co do reszty dnia. Oprócz zaliczonego dystansu jestem trochę przeziębiony.
PK 1 - Chotomów
Na starcie pojawiło się łącznie 13 osób, w tym dwie Panie i jeden zawodnik na "poziomce". Po załatwieniu formalności i krótkiej odprawie ruszamy w trasę. Z punktu wyjeżdżam jako pierwszy i na tej pozycji dojeżdżam do skrętu na Nowy Dwór Mazowiecki (około 3.5 km). Po skręcie wyprzedzają mnie Grzegorz i Maciej a po kilkuset metrach pozostali zawodnicy. Udaje mi się utrzymać w grupie, co wcześniej się nie zdarzało. Jedziemy razem przez kilka kilometrów, tempo jak na moje możliwości zbyt duże, ponad 30 km/h. Na około 10 km razem z Lucyną zostajemy w tyle, przez chwilę próbuję dojechać, ale nie ma to sensu, grupa coraz bardziej się oddala. Po dojeździe do Nowego Dworu Mazowieckiego tracę ich zupełnie z pola widzenia. Jednocześnie straciłem z pola widzenia Lucynę, jak się później okazało na 12 km złapała pierwszą gumę.
Za Nowym Dworem Mazowieckim mijam Rafała, który jako jedyny jechał na "poziomce" i zrobił sobie krótką przerwę. Za chwilę dojeżdża i przez kilka kilometrów jedziemy razem. Za Zakroczymiem Rafał zaczyna mi powoli odjeżdżać, chociaż nadal jest w zasięgu wzroku. Na około 30 km spotykamy się ponownie. Rafał zrobił sobie krótką przerwę. Za jego przykładem zrobiłem sobie siku-stopa. W tym momencie średnia z jazdy to 29 km/h. Do wcześniejszych obaw związanych z poranną przejażdżką i przeziębieniem doszedł zbyt mocny start.
Po kilku minutach ruszamy i Rafał powoli mi odjeżdża. Tak będzie aż do końca brevetu. Przez większość czasu będę go widział w oddali lub na punktach kontrolnych.
Około 21:30 dojeżdżam do punktu kontrolnego w Ciechanowie, mijając po drodze wyjeżdżających z punktu Krzysztofa i jednego z zawodników. Na punkcie jest oczywiście Rafał.
Całkowity czas jazdy: 03:19:57
Całkowity dystans: 86.8 km
Całkowita suma przewyższeń: 235 m
Podczas majowej 400-ki dojazd do Ciechanowa zajął mi ponad 50 min dłużej.
PK 2 - Przasnysz
Po około 30 min wyjeżdżamy z punktu i po kilkunastu minutach Rafał znika w oddali. Jest już ciemno, więc zaczyna się test nowej lampki MagicShine. Jedzie mi się całkiem dobrze, chociaż dużo wolniej niż na początku. Chociaż jest ponad 20 stopni, odczuwam lekki chłód, dlatego zaraz za Ciechanowem ubieram się w wiatrówkę. Kilka minut przed północą dojeżdżam do kolejnego punktu kontrolnego w Przasnyszu, gdzie oczywiście spotykam Rafała.
Całkowity czas jazdy: 05:14:36
Całkowity dystans: 129.3 km
Całkowita suma przewyższeń: 391 m
PK 3 - Nowa Wieś
Z Przasnysza wyjeżdżam kilka minut po Rafale i do kolejnego punktu w Nowej Wsi jadę samotnie. Jadę spokojnie utrzymując prędkość na poziomie nieco ponad 20 km/h. Około 02:20 dojeżdżam do punktu kontrolnego w Nowej Wsi, gdzie przewidziany był obiad. Na punkcie jest oczywiście Rafał, który kończy jeść zupę. Posilam się ciepłą zupą, kanapką i batonem z paczki. Chociaż jest dość ciepło, wkładam dodatkowe spodnie 3/4 i cienki polar. Wiatrówkę zamieniam na kurtkę przeciwdeszczową. Około 03:00 wyjeżdżamy razem z punktu kontrolnego i po kilkuset metrach zaczynam jechać samotnie.
Całkowity czas jazdy: 07:11:16
Całkowity dystans: 171.9 km
Całkowita suma przewyższeń: 433 m
PK 4 - Nasielsk
Po wyjeździe z punktu jedzie mi się całkiem dobrze, to chyba zasługa ciepłego posiłku i suchych ubrań. Około 04:00 zaczyna się powili przejaśniać. Powoli zaczyna dawać o sobie znać zmęczenie i dodatkowe kilometry przejechane rano. Nie mam siły by mocniej pedałować, stąd prędkość dość często spada poniżej 20 km/h. Gdzieś przed Makowem Mazowieckim mijam Rafała, który zrobił sobie krótka przerwę na drzemkę na przystanku autobusowym. Pozdrawiam go i jadę dalej, wiedząc, że niedługo mnie dogoni i wyprzedzi. Po kilkunastu kilometrach robię siku-stopa i w tym czasie dojeżdża Rafał. Mając go w zasięgu wzroku dojeżdżam do Pułtuska. Przy wyjeździe z miasta jest lekki podjazd, po którego pokonaniu nie widzę już Rafała. Początkowo myślę, że trochę odjechał, ale im bliżej Nasielska, tym bardziej wydaje się możliwe to, że zgubił drogę w Pułtusku. Dojeżdżam do punktu w Nasielsku a zaraz po mnie zjawia się Rafał. Nie pamiętam dokładnie godziny przybycia, ale było już jasne, że nie uda się zmieścić w 15 h, musiałbym do końca jechać z prędkością ponad 25 km/h. Po małej przekąsce, kawie i wizycie w toalecie wyjeżdżamy razem z punktu kontrolnego. Przez Nasielsk przejeżdżamy razem, potem Rafał standardowo odjeżdża. Cały czas jest jednak w zasięgu wzroku.
Całkowity czas jazdy: 10:58:43
Całkowity dystans: 249.6 km
Całkowita suma przewyższeń: 650 m
PK 5 - Meta
Jadę bardzo spokojnie, bo na więcej nie wystarcza sił. Na około 40 km od mety zaczyna padać deszcz. Początkowo mały, jednak po kilkunastu minutach przechodzi w ulewę. Z lenistwa nie zatrzymałem się aby założyć pokrowce przeciwdeszczowe na torby i na mecie okazało się, że jest w nich mokro. Za Swobodnią kolejny raz mijam Rafała odpoczywającego na przystanku. Po nim też już widać zmęczenie. Rafał dojeżdża na wysokości lotniska w Modlinie i standardowo odjeżdża na kilkaset metrów. Za Nowym Dworem Mazowieckim przestaje padać, ale na drodze jest sporo wody. Korzystam z kałuż, aby ogrzać zmarznięte stopy, woda wydaje się ciepła. Prosta do Jabłonnej jest jak przekleństwo, jadę, jadę i nie mogę dojechać do ostatnich 3 górek, po których do mety jest niecałe 5 kilometrów. Wreszcze zaliczam ostatnią i lekko podkręcam tempo. To chyba adrenalina. Dodatkowym motywatorem jest widok Rafała w odległości około 100-200 metrów. Przyśpieszam, aby ukończyć w czasie nie gorszym niż w 2012. Po 16.5 h dojeżdżam do mety w Chotomowie, na której wita mnie Danusia i oczywiście Rafał. Czas identyczny jak przed rokiem, chociaż tym razem o kilkanaście minut krócej spędziłem na rowerze.
Całkowity czas jazdy: 13:53:00
Całkowity dystans: 308.9 km
Całkowita suma przewyższeń: 797 m
Podsumowanie
Udało mi się ukończyć kolejny brevet. Czas poniżej wstępnych założeń, ale jest w tym udział przeziębienia i dodatkowych kilometrów w upale. W porównaniu do ubiegłorocznej 300-ki byłem dużo mniej zmęczony. Po dojeździe do domu i 2-godzinnej drzemce byłem gotowy do życia.
W czasie brevetu testowałem nową lampke przednią, MagicShine MJ-872. Ustawiona na 25% mocy świeciła wystarczająco mocno przez ponad 13 godzin. Muszę jeszcze dopracować jej lokalizację, niestety kolidowała z torbą na kierownicy.
To był także test torby na kierownicę Topeak Tour Guide. Torba chociaż mała, zajmowała prawie całą przestrzeń na kierownicy. Pomimo sztywnej konstrukcji widać było, że odkształca się pod swoim ciężarem. Przed kolejnym brevetem muszę popracować nad jakimś dodatkowym systemem wsparcia, tak aby można było w niej schować dodatkowe rzeczy. Egzamin zdał mapnik, dla którego kupiłem torbę. Widoczność cue-sheet bardzo dobra w czasie jazdy. Pamiętając kłopoty z rozmoczonym cue-sheet przed miesiącem, tym razem podzieliłem go na 2 części i zafoliowałem. Metoda super.
Za 2 tygodnie kolejne wyzwanie, brevet 600 km. Przed 300-ką żartowałem, że to tylko 2 300-tki, jedna po drugiej, ale po ostatnim weekendzie mam do tego brevetu dużo większy respekt. Dodatkowo mam twarde postanowienie spokojnej jazdy od samego początku.
Wstęp
Kolejny brevet w sezonie 2013, tym razem 300 km. Główną atrakcją jest start o 18:00 i jazda w nocy. Z jednej strony to najkrótsza noc w roku, z drugiej ciekawe doświadczenie w pierwszej części dystansu.
Na starcie w Chotomowie zjawiam się około 10:00, zostawiam samochód i jadę rowerem nad Zegrze na firmowy piknik. Teoretycznie miałem do przejechania około 20 km w jedną stronę, ale okazało się, że zrobiłem łącznie prawie 55 km. Trochę sporo jak na lekką przejażdżkę, do tego w temperaturze dochodzącej do 30 stopni. Po 3 godzinach spędzonych na pikniku wracam do Chotomowa, gdzie docieram około 17:00. Na starcie jest już kilka osób, kolejne dojeżdżają w ciągu kilkunastu minut.
Po porannej, zbyt długiej jeździe mam małe obawy co do reszty dnia. Oprócz zaliczonego dystansu jestem trochę przeziębiony.
PK 1 - Chotomów
Na starcie pojawiło się łącznie 13 osób, w tym dwie Panie i jeden zawodnik na "poziomce". Po załatwieniu formalności i krótkiej odprawie ruszamy w trasę. Z punktu wyjeżdżam jako pierwszy i na tej pozycji dojeżdżam do skrętu na Nowy Dwór Mazowiecki (około 3.5 km). Po skręcie wyprzedzają mnie Grzegorz i Maciej a po kilkuset metrach pozostali zawodnicy. Udaje mi się utrzymać w grupie, co wcześniej się nie zdarzało. Jedziemy razem przez kilka kilometrów, tempo jak na moje możliwości zbyt duże, ponad 30 km/h. Na około 10 km razem z Lucyną zostajemy w tyle, przez chwilę próbuję dojechać, ale nie ma to sensu, grupa coraz bardziej się oddala. Po dojeździe do Nowego Dworu Mazowieckiego tracę ich zupełnie z pola widzenia. Jednocześnie straciłem z pola widzenia Lucynę, jak się później okazało na 12 km złapała pierwszą gumę.
Za Nowym Dworem Mazowieckim mijam Rafała, który jako jedyny jechał na "poziomce" i zrobił sobie krótką przerwę. Za chwilę dojeżdża i przez kilka kilometrów jedziemy razem. Za Zakroczymiem Rafał zaczyna mi powoli odjeżdżać, chociaż nadal jest w zasięgu wzroku. Na około 30 km spotykamy się ponownie. Rafał zrobił sobie krótką przerwę. Za jego przykładem zrobiłem sobie siku-stopa. W tym momencie średnia z jazdy to 29 km/h. Do wcześniejszych obaw związanych z poranną przejażdżką i przeziębieniem doszedł zbyt mocny start.
Po kilku minutach ruszamy i Rafał powoli mi odjeżdża. Tak będzie aż do końca brevetu. Przez większość czasu będę go widział w oddali lub na punktach kontrolnych.
Około 21:30 dojeżdżam do punktu kontrolnego w Ciechanowie, mijając po drodze wyjeżdżających z punktu Krzysztofa i jednego z zawodników. Na punkcie jest oczywiście Rafał.
Całkowity czas jazdy: 03:19:57
Całkowity dystans: 86.8 km
Całkowita suma przewyższeń: 235 m
Podczas majowej 400-ki dojazd do Ciechanowa zajął mi ponad 50 min dłużej.
PK 2 - Przasnysz
Po około 30 min wyjeżdżamy z punktu i po kilkunastu minutach Rafał znika w oddali. Jest już ciemno, więc zaczyna się test nowej lampki MagicShine. Jedzie mi się całkiem dobrze, chociaż dużo wolniej niż na początku. Chociaż jest ponad 20 stopni, odczuwam lekki chłód, dlatego zaraz za Ciechanowem ubieram się w wiatrówkę. Kilka minut przed północą dojeżdżam do kolejnego punktu kontrolnego w Przasnyszu, gdzie oczywiście spotykam Rafała.
Całkowity czas jazdy: 05:14:36
Całkowity dystans: 129.3 km
Całkowita suma przewyższeń: 391 m
PK 3 - Nowa Wieś
Z Przasnysza wyjeżdżam kilka minut po Rafale i do kolejnego punktu w Nowej Wsi jadę samotnie. Jadę spokojnie utrzymując prędkość na poziomie nieco ponad 20 km/h. Około 02:20 dojeżdżam do punktu kontrolnego w Nowej Wsi, gdzie przewidziany był obiad. Na punkcie jest oczywiście Rafał, który kończy jeść zupę. Posilam się ciepłą zupą, kanapką i batonem z paczki. Chociaż jest dość ciepło, wkładam dodatkowe spodnie 3/4 i cienki polar. Wiatrówkę zamieniam na kurtkę przeciwdeszczową. Około 03:00 wyjeżdżamy razem z punktu kontrolnego i po kilkuset metrach zaczynam jechać samotnie.
Całkowity czas jazdy: 07:11:16
Całkowity dystans: 171.9 km
Całkowita suma przewyższeń: 433 m
PK 4 - Nasielsk
Po wyjeździe z punktu jedzie mi się całkiem dobrze, to chyba zasługa ciepłego posiłku i suchych ubrań. Około 04:00 zaczyna się powili przejaśniać. Powoli zaczyna dawać o sobie znać zmęczenie i dodatkowe kilometry przejechane rano. Nie mam siły by mocniej pedałować, stąd prędkość dość często spada poniżej 20 km/h. Gdzieś przed Makowem Mazowieckim mijam Rafała, który zrobił sobie krótka przerwę na drzemkę na przystanku autobusowym. Pozdrawiam go i jadę dalej, wiedząc, że niedługo mnie dogoni i wyprzedzi. Po kilkunastu kilometrach robię siku-stopa i w tym czasie dojeżdża Rafał. Mając go w zasięgu wzroku dojeżdżam do Pułtuska. Przy wyjeździe z miasta jest lekki podjazd, po którego pokonaniu nie widzę już Rafała. Początkowo myślę, że trochę odjechał, ale im bliżej Nasielska, tym bardziej wydaje się możliwe to, że zgubił drogę w Pułtusku. Dojeżdżam do punktu w Nasielsku a zaraz po mnie zjawia się Rafał. Nie pamiętam dokładnie godziny przybycia, ale było już jasne, że nie uda się zmieścić w 15 h, musiałbym do końca jechać z prędkością ponad 25 km/h. Po małej przekąsce, kawie i wizycie w toalecie wyjeżdżamy razem z punktu kontrolnego. Przez Nasielsk przejeżdżamy razem, potem Rafał standardowo odjeżdża. Cały czas jest jednak w zasięgu wzroku.
Całkowity czas jazdy: 10:58:43
Całkowity dystans: 249.6 km
Całkowita suma przewyższeń: 650 m
PK 5 - Meta
Jadę bardzo spokojnie, bo na więcej nie wystarcza sił. Na około 40 km od mety zaczyna padać deszcz. Początkowo mały, jednak po kilkunastu minutach przechodzi w ulewę. Z lenistwa nie zatrzymałem się aby założyć pokrowce przeciwdeszczowe na torby i na mecie okazało się, że jest w nich mokro. Za Swobodnią kolejny raz mijam Rafała odpoczywającego na przystanku. Po nim też już widać zmęczenie. Rafał dojeżdża na wysokości lotniska w Modlinie i standardowo odjeżdża na kilkaset metrów. Za Nowym Dworem Mazowieckim przestaje padać, ale na drodze jest sporo wody. Korzystam z kałuż, aby ogrzać zmarznięte stopy, woda wydaje się ciepła. Prosta do Jabłonnej jest jak przekleństwo, jadę, jadę i nie mogę dojechać do ostatnich 3 górek, po których do mety jest niecałe 5 kilometrów. Wreszcze zaliczam ostatnią i lekko podkręcam tempo. To chyba adrenalina. Dodatkowym motywatorem jest widok Rafała w odległości około 100-200 metrów. Przyśpieszam, aby ukończyć w czasie nie gorszym niż w 2012. Po 16.5 h dojeżdżam do mety w Chotomowie, na której wita mnie Danusia i oczywiście Rafał. Czas identyczny jak przed rokiem, chociaż tym razem o kilkanaście minut krócej spędziłem na rowerze.
Całkowity czas jazdy: 13:53:00
Całkowity dystans: 308.9 km
Całkowita suma przewyższeń: 797 m
Podsumowanie
Udało mi się ukończyć kolejny brevet. Czas poniżej wstępnych założeń, ale jest w tym udział przeziębienia i dodatkowych kilometrów w upale. W porównaniu do ubiegłorocznej 300-ki byłem dużo mniej zmęczony. Po dojeździe do domu i 2-godzinnej drzemce byłem gotowy do życia.
W czasie brevetu testowałem nową lampke przednią, MagicShine MJ-872. Ustawiona na 25% mocy świeciła wystarczająco mocno przez ponad 13 godzin. Muszę jeszcze dopracować jej lokalizację, niestety kolidowała z torbą na kierownicy.
To był także test torby na kierownicę Topeak Tour Guide. Torba chociaż mała, zajmowała prawie całą przestrzeń na kierownicy. Pomimo sztywnej konstrukcji widać było, że odkształca się pod swoim ciężarem. Przed kolejnym brevetem muszę popracować nad jakimś dodatkowym systemem wsparcia, tak aby można było w niej schować dodatkowe rzeczy. Egzamin zdał mapnik, dla którego kupiłem torbę. Widoczność cue-sheet bardzo dobra w czasie jazdy. Pamiętając kłopoty z rozmoczonym cue-sheet przed miesiącem, tym razem podzieliłem go na 2 części i zafoliowałem. Metoda super.
Za 2 tygodnie kolejne wyzwanie, brevet 600 km. Przed 300-ką żartowałem, że to tylko 2 300-tki, jedna po drugiej, ale po ostatnim weekendzie mam do tego brevetu dużo większy respekt. Dodatkowo mam twarde postanowienie spokojnej jazdy od samego początku.
- DST 308.95km
- Czas 13:53
- VAVG 22.25km/h
- VMAX 40.50km/h
- Temperatura 28.0°C
- HRmax 162 ( 87%)
- HRavg 125 ( 67%)
- Kalorie 7100kcal
- Podjazdy 797m
- Sprzęt Specialized Tricross Pro
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 13 czerwca 2013
Kategoria 01. All, 03. Tricross, 11. 50-100 km, 2013. Tricross
Przejażdżka
Trasa: Henryków-Urocze - Łoś - Prażmów - Grójec - Falęcin - Przyłom - Drwalew - Prażmów - Łoś - Henryków-Urocze
- DST 61.30km
- Teren 5.40km
- Czas 02:42
- VAVG 22.70km/h
- VMAX 35.50km/h
- Temperatura 20.0°C
- HRmax 136 ( 73%)
- HRavg 116 ( 62%)
- Kalorie 1417kcal
- Podjazdy 147m
- Sprzęt Specialized Tricross Pro
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 12 czerwca 2013
Kategoria 01. All, 03. Tricross, 11. 50-100 km, 2013. Tricross
Przejażdżka
Trasa: Henryków-Urocze - Łoś - Prażmów - Drwalew - Chynów - Góra Kalwaria - Pilawa - Zalesie Górne - Piaseczno - Wola Gołkowska - Złotokłos - Henryków-Urocze
- DST 71.43km
- Czas 02:49
- VAVG 25.36km/h
- VMAX 39.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- HRmax 142 ( 76%)
- HRavg 122 ( 65%)
- Kalorie 1740kcal
- Podjazdy 157m
- Sprzęt Specialized Tricross Pro
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 6 czerwca 2013
Kategoria 01. All, 03. Tricross, 11. 50-100 km, 2013. Tricross
Przejażdżka
Trasa: Henryków-Urocze - Łoś - Grójec - Tarczyn - Gołków - Złotokłos - Henryków-Urocze
- DST 54.43km
- Czas 02:03
- VAVG 26.55km/h
- VMAX 44.50km/h
- Temperatura 18.0°C
- HRmax 163 ( 88%)
- HRavg 137 ( 74%)
- Kalorie 1510kcal
- Podjazdy 141m
- Sprzęt Specialized Tricross Pro
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 25 maja 2013
Kategoria 01. All, 03. Tricross, 10. 0-50 km, 2013. Tricross
Przejażdżka
Trasa:
- DST 24.09km
- Czas 01:06
- VAVG 21.90km/h
- VMAX 34.00km/h
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 55m
- Sprzęt Specialized Tricross Pro
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 11 maja 2013
Kategoria 01. All, 03. Tricross, 2013. Tricross, 41. Brevety, 15. 400-500 km
Brevet 400 km - Chotomów
Trasa: Chotomów (PK 1) - Nowy Dwór Mazowiecki - Zakroczym - Wrona - Joniec - Nowe Miasto - Klukowo - Gąsocin - Ciechanów (PK 2) - Grudusk - Chorzele (PK 3) - Myszyniec - Łyse (PK 4) - Grale - Dąbrówka - Ostrołęka - Nowa Wieś (PK 5) - Baranowo - Parciaki Stacja - Jednorożec - Bartniki - Przasnysz (PK 6) - Leszno - Karniewo - Pułtusk - Nasielsk (PK 7) - Wrona - Zakroczym - Nowy Dwór Mazowiecki - Chotomów (PK 8)
Wstęp
To moje trzecie podejście do tego dystansu. W 2011 poddałem się na 225 km z powodu bólu kolana i tyłka, ale biorąc pod uwagę, że jechałem na nowym rowerze, osiągnięcie i tak spore. W 2012 poddałem się na 297 km, częściowo z powodu bólu stopy, ale bardziej ze względu na zbliżającą się burzę.
W tym roku jest i siła i motywacja do jazdy, dlatego do startu podchodziłem z bardzo pozytywnym nastawieniem.
Ze względu na przewidywane opady, do plecaka który zamierzam oddać na przepak wrzucam kompletny zestaw ubraniowy. Do Dynapacka wrzucam dodatkowe spodnie 3/4, koszulkę i polar.
PK 1 - START
Po dojechaniu do Chotomowa okazuje się, że plecak na przepak został w domu. Niezły początek, ale nie ma to żadnego wpływu na morale. Z samochodu zabieram dodatkową kurtkę przeciwdeszczową i dorzucam ją do Dynapacka. Jest około 14 stopni, dlatego na na starcie jestem ubrany na krótko (spodenki i koszulka) + termicza koszulka z długim rękawem.
Kilka minut po 6 po pamiątkowym zdjęciu całej 10-tki zgłoszonych i krótkim przypomnieniu zasad brevetu przez Grzegorza jako pierwszy wyjeżdżam na trasę. Jeszcze na pierwszej prostej wyprzedza mnie Jarosław Kędziorek i Piotr Bolek, po skręcie na Nowy Dwór Mazowiecki wyprzedzają mnie kolejni zawodnicy. Nawet nie myślę o utrzymaniu się z nimi, od początku jadę spokojnie.
Jest pochmurno ale w miarę ciepło. W okolicach Zakroczymia zaczyna padać lekki deszcz. Nie jest duży, ale po skręcie na północ zaczyna wiać w twarz, dlatego też zatrzymuje się i wkładam wiatrówkę. Jadę spokojnie, licząc na zmianę wiatru w dalszej części trasy.
Po skręcie na Joniec (nie pamiętam dokładnie na którym kilometrze) widzę na poboczu jednego z zawodników (Olafa), który walczy z dętką. Ma jakieś problemy z pomką, więc zatrzymuję się aby mu pomóc. Po kilku minutach okazuje się, że jego pompka jest sprawna, zostawiam go więc i jadę dalej, wiedząc, że niedługo do mnie dołączy.
Na około 70km w Gąsocinie zaczyna padać deszcz, dlatego robię krótką przerwę aby wyciągnąć pokrowiec przeciwdeszczowy do DynaPacka. Pada niezbyt mocno, dlatego nie zmieniam nic w swoim ubiorze. Po wyjeździe z Gąsocina zaczyna padac coraz mocniej, w konsekwencji na punkcie kontrolnym melduję się całkowicie przemoczony.
PK 2 - Ciechanów
Jest około 11:40, myślę tylko o tym, aby się przebrać. Wiatrówka, koszulka rowerowa oraz bielizna są tak mokre, że wykręcam z nich spore ilości wody przed schowaniem. Z DynaPacka wyciągam suchą koszulkę termiczną, lekki polar i lekką kurtkę przeciwdeszczową. Spodnie 3/4 zostawiam na później, nie chcę już na starcie wykorzystać wszystkich ubrań.
W czasie krótkiego posiłku dojeżdża na punkt Olaf. Tak jak ja, przebiera się i posila. Deszcz pada, więc ruszamy razem w dalszą część trasy.
Przejazd przez Ciechanów to koszmar, deszcz i potężny korek spowodowany robotami drogowymi. Po wyjeździe z miasta zmniejsza się deszcz, ale przez mokry asfalt i tak nas moczy. Nadal wieje w twarz, marzymy o tym, aby po półmetku wiało w plecy. Temperatura spada do około 12-13 stopni i powoli zaczynam odczuwać chłód w przemoczonych stopach. Całą drogę myślę, co z tym zrobić. Po cichu liczę na jakiś sklep z odzieżą, gdzie mógłbym kupić jakieś skarpetki (na mecie okazało się, że w DynaPacku była dodatkowa para). Około 13:20 dojeżdżamy na kolejny punkt kontrolny w Chorzelach. W oddali widzimy Krzysztofa Żelazowskiego i Piotra Bolka, którzy musieli wyjechać kilka minut przed nami.
PK 3 - Chorzele
Po załatwieniu formalności brevetowych idę do pobliskiego sklepu na małe zakupy. Oprócz jedzenia kupuję 2 pary grubych skarpet. Dodatkowe torby foliowe i znowu mam sucho, przynajmniej na jakiś czas.
Po wyjeździe z punktu nadal kierujemy się na północ, więc wiatr ciągle wieje w twarz. Przestało padać, chociaż asfalt jest mokry. Jedzie się dobrze.
Około 16:30 po przejechaniu około 195 km dojeżdżamy do kolejnego punktu kontrolnego w miejscowości Łyse. Na punkcie spotykamy Krzysztofa i Piotrka, którzy własnie wyjeżdżali.
PK 4 - Łyse
Na punkcie stwierdzam, że mój telefon z działającym endomondo jest na granicy rozładowania, dlatego dzięki uprzejmości pracownika stacji udaje mi się go podładować. Liczę na to, że wystarczy energii do kolejnego punktu. Po krótkim odpoczynku, małym posiłku i kawie ruszamy w dalszą drogę.
Trasa wiedzie przez piękny las, jest pusto, wiec jedziemy obok siebie rozmawiając. Po jakimś czasie dojeżdżamy do miejscowości Kuzie i uświadamiamy sobie, że pomyliliśmy trasę (prawdopodobnie rozmawiając minęliśmy skręt). Wracamy i po krótkich konsultacjach z miejscowymi skręcamy jak się nam wydawało w dobrym kierunku. Po kilku kilometrach dojeżdżamy do Zbójni (kolejny raz wjeżdżamy do województwa podlaskiego), gdzie na mapie gminnej udaje nam się oszacować nasze położenie. Po dodatkowych 20 km udaje nam się dotrzeć do Dąbrówki, przez którą prowadzi trasa brevetu.
Pomimo dodatkowych kilometrów nastroje dopisują. Przejeżdżamy przez Ostrołękę i około 20:30 meldujemy się na kolejnym punkcie kontrolnym w Nowej Wsi.
PK 5 - Nowa Wieś
Na punkcie jest Lucyna z przepakiem i ciepły obiad. Ja nie mam w co się przebrać, więc wykorzystuję samochód Lucyny do podładowania telefonu (ostatnie 40 km przejechałem bez endomondo) i podsuszenia spodenek rowerowych. Czeka nas nocna jazda, więc wkładam spodenki 3/4 i dodatkowo krótkie, które suszyłem w samochodzie. Nie udaje mi się wysuszyć koszulki z Ciechanowa, dlatego pożyczam koszulkę Grzegorza. Posiłek, odpoczynek i kilka minut przed 22 wyjeżdżamy w dalszą trasę. Jest ciemno i zaczynają się kłopoty z czytaniem cue-sheet. Wiozę go w rękawie i co kilka kilometrów sprawdzam przy pomocy lampki rowerowej (na mecie okazało się, że w DynaPacku miałem czołówkę - cóż, spakowanie torby to nie wszystko, trzeba pamiętać o tym, co się spakowało). Jedzie się fajnie, jest ciemno, ale droga zupełnie pusta. Około 00:40 dojeżdżamy do kolejnego punktu kontrolnego w Przasnyszu.
PK 6 - Przasnysz
Na punkcie posilamy się prowiantem zabranym z Nowej Wsi i po kilkunastu minutach ruszamy w dalszą trasę. Jedziemy jakąś boczną drogą i pomimo ciemności i zmęczenia jedziemy całkiem szybko. Mijamy po drodze Pułtusk i około 04:00 dojeżdżamy do kolejnego punktu kontrolnego w Nasielsku.
PK 7 - Nasielsk
Przez kilka minut próbujemy dostać potwierdzenie na karcie brevetowej, ale pracownik stacji jest jakiś nierozgarnięty. Wykorzystuję drugą parę skarpet kupionych w Chorzelach i ponownie mam sucho w butach.
Po wyjeździe z Nasielska zaczyna się przejaśniać. Coraz bardziej odczuwamy zmęczenie i senność, do tego stopnia, że na jakimś moście robimy przerwę na małą gimnastykę. Jedzie się ciężko, ale na duchu podtrzymuje nas zmniejszający sie dystans do mety. Dodatkowe 20 km powoduje, że szansa na ukończenie brevetu w 24h jest nierealna, bo wymagałaby jazdy z prędkością powyżej 25 km/h aż do samej mety. Z drugiej strony do limitu czasu mamy jeszcze ponad 4h i niecałe 40km. Od Nowego Dworu Mazowieckiego mamy do pokonania 13-kilometrową prostą z trzema małymi górkami a następnie 3.5 km prostej do Chotomowa. Po skręcie na Chotomów zaczyna padać deszcz, ale w tym momencie jest nam już wszystko jedno. O 07:20 przyjeżdżamy na metę.
PK 8 - Chotomów, META
Na miecie czekały na nas Lucyna i Danka. Szacowały nasze przybycie na 8, a my zrobiliśmy niespodziankę z wcześniejszym przybyciem. Ciepły rosołek, tosty i pakujemy się do samochodów.
Podsumowanie
Udało się. Gdyby nie dodatkowe kilometry pewnie moglibyśmy dojechać do Krzysztofa i Piotrka, ale najważniejsze jest to, że się udało. Na pewno duży w tym udział to wspólna jazda przez ponad 300 km.
Przed kolejnym startem muszę dopracować kilka szczegółów:
- Wymiana akumulatorów w aktualnej lampce, bo po 3 latach użytkowania wystarczają na 2-3 h jazdy (w części nocnej 2 razy zmieniałem baterie) lub zakup nowej lampki.
- Zakup dodatkowego akumulatora do telefonu (już kupiony, zobaczymy o ile wydłuży czas pracy)
- Cheklista przed wyjściem z domu oraz tego co ma się w torbach.
Do zobaczenie za miesiąc na Brevecie 300 km.
Wstęp
To moje trzecie podejście do tego dystansu. W 2011 poddałem się na 225 km z powodu bólu kolana i tyłka, ale biorąc pod uwagę, że jechałem na nowym rowerze, osiągnięcie i tak spore. W 2012 poddałem się na 297 km, częściowo z powodu bólu stopy, ale bardziej ze względu na zbliżającą się burzę.
W tym roku jest i siła i motywacja do jazdy, dlatego do startu podchodziłem z bardzo pozytywnym nastawieniem.
Ze względu na przewidywane opady, do plecaka który zamierzam oddać na przepak wrzucam kompletny zestaw ubraniowy. Do Dynapacka wrzucam dodatkowe spodnie 3/4, koszulkę i polar.
PK 1 - START
Po dojechaniu do Chotomowa okazuje się, że plecak na przepak został w domu. Niezły początek, ale nie ma to żadnego wpływu na morale. Z samochodu zabieram dodatkową kurtkę przeciwdeszczową i dorzucam ją do Dynapacka. Jest około 14 stopni, dlatego na na starcie jestem ubrany na krótko (spodenki i koszulka) + termicza koszulka z długim rękawem.
Kilka minut po 6 po pamiątkowym zdjęciu całej 10-tki zgłoszonych i krótkim przypomnieniu zasad brevetu przez Grzegorza jako pierwszy wyjeżdżam na trasę. Jeszcze na pierwszej prostej wyprzedza mnie Jarosław Kędziorek i Piotr Bolek, po skręcie na Nowy Dwór Mazowiecki wyprzedzają mnie kolejni zawodnicy. Nawet nie myślę o utrzymaniu się z nimi, od początku jadę spokojnie.
Jest pochmurno ale w miarę ciepło. W okolicach Zakroczymia zaczyna padać lekki deszcz. Nie jest duży, ale po skręcie na północ zaczyna wiać w twarz, dlatego też zatrzymuje się i wkładam wiatrówkę. Jadę spokojnie, licząc na zmianę wiatru w dalszej części trasy.
Po skręcie na Joniec (nie pamiętam dokładnie na którym kilometrze) widzę na poboczu jednego z zawodników (Olafa), który walczy z dętką. Ma jakieś problemy z pomką, więc zatrzymuję się aby mu pomóc. Po kilku minutach okazuje się, że jego pompka jest sprawna, zostawiam go więc i jadę dalej, wiedząc, że niedługo do mnie dołączy.
Na około 70km w Gąsocinie zaczyna padać deszcz, dlatego robię krótką przerwę aby wyciągnąć pokrowiec przeciwdeszczowy do DynaPacka. Pada niezbyt mocno, dlatego nie zmieniam nic w swoim ubiorze. Po wyjeździe z Gąsocina zaczyna padac coraz mocniej, w konsekwencji na punkcie kontrolnym melduję się całkowicie przemoczony.
PK 2 - Ciechanów
Jest około 11:40, myślę tylko o tym, aby się przebrać. Wiatrówka, koszulka rowerowa oraz bielizna są tak mokre, że wykręcam z nich spore ilości wody przed schowaniem. Z DynaPacka wyciągam suchą koszulkę termiczną, lekki polar i lekką kurtkę przeciwdeszczową. Spodnie 3/4 zostawiam na później, nie chcę już na starcie wykorzystać wszystkich ubrań.
W czasie krótkiego posiłku dojeżdża na punkt Olaf. Tak jak ja, przebiera się i posila. Deszcz pada, więc ruszamy razem w dalszą część trasy.
Przejazd przez Ciechanów to koszmar, deszcz i potężny korek spowodowany robotami drogowymi. Po wyjeździe z miasta zmniejsza się deszcz, ale przez mokry asfalt i tak nas moczy. Nadal wieje w twarz, marzymy o tym, aby po półmetku wiało w plecy. Temperatura spada do około 12-13 stopni i powoli zaczynam odczuwać chłód w przemoczonych stopach. Całą drogę myślę, co z tym zrobić. Po cichu liczę na jakiś sklep z odzieżą, gdzie mógłbym kupić jakieś skarpetki (na mecie okazało się, że w DynaPacku była dodatkowa para). Około 13:20 dojeżdżamy na kolejny punkt kontrolny w Chorzelach. W oddali widzimy Krzysztofa Żelazowskiego i Piotra Bolka, którzy musieli wyjechać kilka minut przed nami.
PK 3 - Chorzele
Po załatwieniu formalności brevetowych idę do pobliskiego sklepu na małe zakupy. Oprócz jedzenia kupuję 2 pary grubych skarpet. Dodatkowe torby foliowe i znowu mam sucho, przynajmniej na jakiś czas.
Po wyjeździe z punktu nadal kierujemy się na północ, więc wiatr ciągle wieje w twarz. Przestało padać, chociaż asfalt jest mokry. Jedzie się dobrze.
Około 16:30 po przejechaniu około 195 km dojeżdżamy do kolejnego punktu kontrolnego w miejscowości Łyse. Na punkcie spotykamy Krzysztofa i Piotrka, którzy własnie wyjeżdżali.
PK 4 - Łyse
Na punkcie stwierdzam, że mój telefon z działającym endomondo jest na granicy rozładowania, dlatego dzięki uprzejmości pracownika stacji udaje mi się go podładować. Liczę na to, że wystarczy energii do kolejnego punktu. Po krótkim odpoczynku, małym posiłku i kawie ruszamy w dalszą drogę.
Trasa wiedzie przez piękny las, jest pusto, wiec jedziemy obok siebie rozmawiając. Po jakimś czasie dojeżdżamy do miejscowości Kuzie i uświadamiamy sobie, że pomyliliśmy trasę (prawdopodobnie rozmawiając minęliśmy skręt). Wracamy i po krótkich konsultacjach z miejscowymi skręcamy jak się nam wydawało w dobrym kierunku. Po kilku kilometrach dojeżdżamy do Zbójni (kolejny raz wjeżdżamy do województwa podlaskiego), gdzie na mapie gminnej udaje nam się oszacować nasze położenie. Po dodatkowych 20 km udaje nam się dotrzeć do Dąbrówki, przez którą prowadzi trasa brevetu.
Pomimo dodatkowych kilometrów nastroje dopisują. Przejeżdżamy przez Ostrołękę i około 20:30 meldujemy się na kolejnym punkcie kontrolnym w Nowej Wsi.
PK 5 - Nowa Wieś
Na punkcie jest Lucyna z przepakiem i ciepły obiad. Ja nie mam w co się przebrać, więc wykorzystuję samochód Lucyny do podładowania telefonu (ostatnie 40 km przejechałem bez endomondo) i podsuszenia spodenek rowerowych. Czeka nas nocna jazda, więc wkładam spodenki 3/4 i dodatkowo krótkie, które suszyłem w samochodzie. Nie udaje mi się wysuszyć koszulki z Ciechanowa, dlatego pożyczam koszulkę Grzegorza. Posiłek, odpoczynek i kilka minut przed 22 wyjeżdżamy w dalszą trasę. Jest ciemno i zaczynają się kłopoty z czytaniem cue-sheet. Wiozę go w rękawie i co kilka kilometrów sprawdzam przy pomocy lampki rowerowej (na mecie okazało się, że w DynaPacku miałem czołówkę - cóż, spakowanie torby to nie wszystko, trzeba pamiętać o tym, co się spakowało). Jedzie się fajnie, jest ciemno, ale droga zupełnie pusta. Około 00:40 dojeżdżamy do kolejnego punktu kontrolnego w Przasnyszu.
PK 6 - Przasnysz
Na punkcie posilamy się prowiantem zabranym z Nowej Wsi i po kilkunastu minutach ruszamy w dalszą trasę. Jedziemy jakąś boczną drogą i pomimo ciemności i zmęczenia jedziemy całkiem szybko. Mijamy po drodze Pułtusk i około 04:00 dojeżdżamy do kolejnego punktu kontrolnego w Nasielsku.
PK 7 - Nasielsk
Przez kilka minut próbujemy dostać potwierdzenie na karcie brevetowej, ale pracownik stacji jest jakiś nierozgarnięty. Wykorzystuję drugą parę skarpet kupionych w Chorzelach i ponownie mam sucho w butach.
Po wyjeździe z Nasielska zaczyna się przejaśniać. Coraz bardziej odczuwamy zmęczenie i senność, do tego stopnia, że na jakimś moście robimy przerwę na małą gimnastykę. Jedzie się ciężko, ale na duchu podtrzymuje nas zmniejszający sie dystans do mety. Dodatkowe 20 km powoduje, że szansa na ukończenie brevetu w 24h jest nierealna, bo wymagałaby jazdy z prędkością powyżej 25 km/h aż do samej mety. Z drugiej strony do limitu czasu mamy jeszcze ponad 4h i niecałe 40km. Od Nowego Dworu Mazowieckiego mamy do pokonania 13-kilometrową prostą z trzema małymi górkami a następnie 3.5 km prostej do Chotomowa. Po skręcie na Chotomów zaczyna padać deszcz, ale w tym momencie jest nam już wszystko jedno. O 07:20 przyjeżdżamy na metę.
PK 8 - Chotomów, META
Na miecie czekały na nas Lucyna i Danka. Szacowały nasze przybycie na 8, a my zrobiliśmy niespodziankę z wcześniejszym przybyciem. Ciepły rosołek, tosty i pakujemy się do samochodów.
Podsumowanie
Udało się. Gdyby nie dodatkowe kilometry pewnie moglibyśmy dojechać do Krzysztofa i Piotrka, ale najważniejsze jest to, że się udało. Na pewno duży w tym udział to wspólna jazda przez ponad 300 km.
Przed kolejnym startem muszę dopracować kilka szczegółów:
- Wymiana akumulatorów w aktualnej lampce, bo po 3 latach użytkowania wystarczają na 2-3 h jazdy (w części nocnej 2 razy zmieniałem baterie) lub zakup nowej lampki.
- Zakup dodatkowego akumulatora do telefonu (już kupiony, zobaczymy o ile wydłuży czas pracy)
- Cheklista przed wyjściem z domu oraz tego co ma się w torbach.
Do zobaczenie za miesiąc na Brevecie 300 km.
- DST 441.14km
- Czas 20:37
- VAVG 21.40km/h
- VMAX 35.00km/h
- Kalorie 12520kcal
- Podjazdy 900m
- Sprzęt Specialized Tricross Pro
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 maja 2013
Kategoria 01. All, 03. Tricross, 11. 50-100 km, 2013. Tricross
Przejażdżka
Trasa: Henryków-Urocze - Łoś - Prażmów - Grójec - Tarczyn - Mroków - Złotokłos - Henryków-Urocze
- DST 52.46km
- Teren 0.50km
- Czas 02:12
- VAVG 23.85km/h
- VMAX 41.50km/h
- Temperatura 23.0°C
- HRmax 139 ( 75%)
- HRavg 119 ( 64%)
- Kalorie 1256kcal
- Podjazdy 140m
- Sprzęt Specialized Tricross Pro
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 maja 2013
Kategoria 01. All, 03. Tricross, 11. 50-100 km, 2013. Tricross
Przejażdżka regeneracyjna
Trasa: Bałystok - Choroszcz - Baciuty - Niewodnica Kościelna - Białystok (po mieście)
- DST 51.46km
- Czas 02:30
- VAVG 20.58km/h
- VMAX 40.50km/h
- Temperatura 17.0°C
- HRmax 138 ( 74%)
- HRavg 118 ( 63%)
- Kalorie 1420kcal
- Podjazdy 227m
- Sprzęt Specialized Tricross Pro
- Aktywność Jazda na rowerze